[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. śywo z tą gejtawą!  rzucał rozkazy Jack. Panie Hall, proszę minąć prawą ćwiartkę rufową  Venus" i zewrzeć się z jej dziobem! Boadicea" ostro skoczyła naprzód.Naraz jasne się stało, \e zewrze się z burtą  Venus", nim Francuzi zdołają przeładować działa do następnej salwy. Marynarze z  Africaine"!  wrzeszczał Jack. Gotować się do aborda\u na dziób! Marynarze z  Boadicei" na rufę! Uderzymy na ich pokład rufowy! I pamiętać  wdzieramy się minutę po ludziach z Africaine"! Czekać przy działach!  Poluzował szpadę w pochwie. Bonden, gdzie moje pistolety?U jego boku pojawił się Killick, trzymając parę starych butów i kurtkę przewieszoną przez ramię. Nie mo\e pan walczyć w najlepszych butach ze srebrnymi sprzączkami, kapitanie!  zaprotestował steward gniewnie. Ani w pańskiej najlepszej kurtce! Niech się pan przebierze, nie zajmie to więcej ni\minutę czasu! Nonsens!  powiedział Jack. Wszyscy inni idą do walki w odświętnych strojach, czemu więc ja nie miałbym tego robić?Piechota morska  Venus" otworzyła ogień z rufy fregaty, lecz nie miało to ju\ wpływu na losy pojedynku. Boadicea" płynęła równo z Francuzem. Ognia!  ryknął Jack.Kartacze z dział  Boadicei" zawyły nad pokładem  Venus" na wysokości głowy.W kłębiącym się dymie na drzewca wrogiego okrętu poleciały kotwiczki łodziowe  marynarze na rejach sprawnie powiązali reje zrejami  Venus".Dzioby obu fregat zderzyły się.  Africaine", naprzód!  ryknął Jack.W chwilę pózniej równie\ i rufy okrętów przyciągnięto do siebie. Venus" i  Boadicea" stały dokładnie burta w burtę.Jack na czele oddziału aborda\owego czekał przez pełną minutę przy relingu.Stojący za nim \ołnierze piechoty morskiej składali się do strzałów z muszkietów, jak gdyby byli na paradzie, a inni strzelcy na rejachzasypywali ogniem stanowiska dział.Przez pełną minutę na pokładzie dziobowym  Venus" panowała wrzawa bitwy, rozlegały się wystrzały i wrzaski walczących, wzmocnione o ryk karonady, którą ludzie z Africaine" wycelowali na śródokręcie.  Boadicea", za mną!  zawołał Jack, wskoczył między rozdarte hamaki i jednym susem znalazł się przy wantach grotmasztu  Venus".Szpada natychmiast znalazła się w jego dłoni  Jack chlasnął przez siatkęprzeciwaborda\ową, ciął w głowę jakiegoś Francuza i wskoczył na pokład rufowy.Za nim wtargnęła wrzeszcząca chmara ludzi.Marynarze francuscy odpierali wściekły atak ludzi z  Africaine" na śródokręciu i Jack znalazł się nagle przed szeregiem \ołnierzy.Minęła sekunda, nim zalała ich fala atakujących z  Boadicei", lecz przez ten czas jakiśmały, przera\ony do granic francuski kapral zdą\ył natrzeć na Jacka z bagnetem.Bonden pochwycił lufę, wyrwał muszkiet z jego dłoni i wymachując kolbą jak maczugą, przypuścił atak na \ołnierzy, powalając trzechz nich.Szyk pękł natychmiast.Za \ołnierzami le\ało kilka ciał w mundurach oficerskich i przez ułamek sekundy Jackowi wydało się, \e widzi wśród nich francuskiego kapitana.W tej samej chwili grupa francuskichmarynarzy, znajdująca się do tej pory na lewej burcie, zawróciła i pod wodzą młodego oficera zaatakowała oddział z  Boadicei" z taką furią, i\ ci cofnęli się a\ do koła sterowego.Następnych kilka minut wypełniłakrwawa, zacięta walka  Brytyjczycy i Francuzi cięli i parowali ciosy, strzelali z pistoletów i unikali kul, bez litości kopali i rąbali swych przeciwników.Załoga  Venus" nie była jednak w stanie długo wytrzymać furii brytyjskiego oddziału aborda\owego  walkę utrudniały im zarówno tłok, jak i zmęczenie po drugim nocnym boju, ponadto morale upadło na widokszybko nadpływających  Stauncha" i  Ottera" oraz malejących szans na zwycięstwo.Kilku chorwackich \ołnierzy, osobiście nie zainteresowanych celem walki, wskakiwało teraz do nie strze\onego głównego luku, aw ich ślady szli inni, szukając schronienia pod pokładem.Pozostali Francuzi na pomoście wykonali ostatnią, rozpaczliwą szar\ę, podczas której jakiś niski, barczysty marynarz zamachnął się no\em w stronę Jacka.Tenuderzył go rękojeścią szpady w twarz, przebiegł po jego ciele i naraz pojawiła się przed nim wolna przestrzeń, na końcu, której, przy kołkownicy przymasztowej, stał francuski oficer.Francuz trzymał przed sobą brońw geście poddania i jednocześnie wskazywał ku rufie, gdzie chłopiec okrętowy ściągał banderę. Wstrzymać walkę!  ryknął w stronę dziobu Jack, starając się przekrzyczeć wrzaski radości, jakie rozległy się na pokładzie rufowym  Venus". Hej tam, na dziobie!  Africaine"! Wstrzymać walkę!  Venus"zrzuciła banderę!Bój naraz się zakończył.Ludzie rozchodzili się powoli, bez słów, z oszołomieniem spoglądając na swoich niedawnych przeciwników.Ogromne napięcie opadło niezwykle szybko i w ciągu tych kilku chwil pojawiłasię całkiem nowa, prymitywna forma kontaktu społecznego  wrogowie sprzed minuty teraz nie byli ju\ w stanie wymierzać sobie ciosów.Jack przyjął szpadę Francuza z uprzejmym skinięciem głowy i podał ją Bondenowi.Człowiek, którego przed chwilą stratował, podniósł się teraz i nie patrząc na Jacka, potykając się, ruszył w stronę swych towarzyszy.Francuscy marynarze stali tam, gdzie zastał ich koniec bitwy, lub zbierali się w małe grupki przy burcie zawietrznej, milcząc, jak gdyby akt poddania się pozbawił ich wszelkiego ducha i odebrał im mowę.Marynarze z  Boadicei" wznosili wiwaty, którym odpowiedziało odległe echo ze stojącego w odległości ćwierć mili  Bombaya".Na jego stermaszcie na nowo pojawiła się bandera, a załoga na pokładzie podskakiwałaz radości, wymachiwała ramionami i wiwatowała od dziobu a\ po rufę i na masztach. Komodor Hamelin?  zapytał Jack poddającego się oficera.Ten wskazał jedno z nieruchomych ciał przy kole sterowym. Przykro mi z powodu Hamelina  powiedział Jack, gdy zasiedli ze Stephenem do spóznionego obiadu. Choć jak teraz o tym myślę, o takiej śmierci mo\na tylko marzyć.80  Jeśli o mnie chodzi  odezwał się Stephen  marzę o całkowicie innych, daleko wspanialszych rzeczach.Odłamek w sercu mija się dla mnie z wyobra\eniem szczęścia i uczynię wszystko, co w mojej mocy, bytego uniknąć.Z tego, co widzę, \al z powodu śmierci francuskiego komodora nie wpływa jednak w \aden sposób na twój apetyt.Jesz ju\ ósmy kotlet.Znacznie bardziej uderzające jest to, i\ jakoś nie widzę, by ta bitwawywołała u ciebie nastrój melancholii, który tak często widywałem po innych starciach. To prawda  powiedział Jack. Bój oczyszcza umysł w niezwykły sposób, lecz tylko na moment [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •