[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zamierzałem puścić swoje oświadczenie w obieg do podpisu, co w stosunkach między Urzędami Rzeszy było zupełnie bez precedensu.Wrażenie wywołane przemówieniem Hitlera pozostało jednak nadal dostatecznie silne.Jako pierwszy całkowitą zgodę na moją propozycję wyraził Milch i spontanicznie podpisał pełnomocnictwo, którego żądałem.Inni uczestnicy zgłaszali wątpliwości formalne, ale Milch rozproszył je swoim autorytetem.Jedynie przedstawiciel marynarki, generał admirał Witzell, do końca się przeciwstawiał i udzielił swej aprobaty z zastrzeżeniem.Następnego dnia, 19 lutego, udałem się wraz z feldmarszałkiem Milchem, generałem Thomasem i generałem Olbrichtem, jako zastępcą generała pułkownika Fromma, do głównej kwatery fuhrera, aby mu przedstawić swoje zamierzenia organizacyjne i poinformować go o pozytywnym przebiegu konferencji.Hitler na wszystko wyraził zgodę.Zaraz po powrocie wezwał mnie Goring do swojego zamku myśliwskiego Karinhall, położonego ponad 70 kilometrów na północ od Berlina, w Schorfheide.Gdy w 1935 roku zobaczył nowy Berghof Hitlera, kazał zbudować obok swego starego, skromnego domku myśliwskiego pańską siedzibę, która wielkością przewyższała jeszcze siedzibę Hitlera; salon miał co prawda te same wymiary, ale rozsuwane okna były większe.Hitlera zirytowały wówczas koszty.Jego architekt znalazł jednak praktyczne zastosowanie dla goringowskiej potrzeby przepychu: siedziba służyła teraz często jako kwatera główna.W wypadku takich narad traciło się zwykle cały cenny dzień pracy.Również tym razem, gdy po długiej jeździe samochodem przybyłem punktualnie o jedenastej, jeszcze przez godzinę oglądałem w sali przyjęć obrazy i gobeliny.W przeciwieństwie bowiem do Hitlera Goring nie przejmował się terminami.W końcu wyszedł ze swych prywatnych apartamentów na piętrze, w romantycznie rozwianym zielonym, aksamitnym szlafroku.Nasze przywitanie wypadło dość chłodno.Drobnymi krokami podążył pierwszy do swego gabinetu i zasiadł przy gigantycznym biurku; skromnie usiadłem naprzeciw niego.Goring był w najwyższym stopniu wzburzony, użalał się, że nie zaprosiłem go na konferencję w sali posiedzeń gabinetu, i przez biurko wręczył mi ekspertyzę swego dyrektora ministerialnego do spraw planu czteroletniego, Ericha Neumanna, dotyczącą prawnych skutków sporządzonego przeze mnie dokumentu.Ze zwinnością, której bym u niego nie podejrzewał, zważywszy na jego tuszę, zerwał się z miejsca i tracąc panowanie nad sobą zaczął biegać tam i z powrotem po ogromnym pokoju, wykrzykując, że wszyscy jego pełnomocnicy to pozbawieni charakteru tchórze.Podpisując mój dokument uzależnili się po wsze czasy ode mnie, i to nie zapytawszy go w ogóle o zdanie.Nie udało mi siępowiedzieć ani słowa, co w tej sytuacji całkiem mi odpowiadało, pośrednio jego gorzkie zarzuty skierowane były również przeciwko mnie, ale fakt, że nie ośmielił się zarzucić mi niewłaściwego postępowania, wskazywał, iż jego pozycja została osłabiona.Na koniec oświadczył, że nie może się zgodzić na takie ograniczanie jego władzy.Udaje się natychmiast do Hitlera i złoży swój urząd „pełnomocnika do spraw planu czteroletniego"1.W owym czasie nie byłoby to co prawda żadną stratą.Goering bowiem, który niewątpliwie na początku z wielką energią realizował plan czteroletni, w roku 1942 uchodził powszechnie za znajdującego się w stanie jakby letargu i absolutnie pozbawionego chęci do pracy.W coraz większym stopniu sprawiał wrażenie niespokojnego, bezkrytycznie podchwytywał wiele pomysłów naraz, pracował zrywami i nie liczył się z rzeczywistością.Hitler z pewnością, ze względu na konsekwencje polityczne, nie przyjąłby prośby Goringa o dymisję, lecz poszukałby jakiegoś kompromisu.Tego chciałem uniknąć, gdyż kompromisy Hitlera były wyjściem, którego wszyscy się obawiali: nie usuwały trudności, tylko zaciemniały i komplikowały stosunki.Wiedziałem, że muszę coś robić, aby wzmocnić nadwerężony prestiż Goringa - w każdym razie z miejsca zapewniłem go, że innowacje, których życzył sobie Hitler i które zostały zaaprobowane przez jego generalnych pełnomocników, w żadnej mierze nie powinny naruszyć jego stanowiska jako kierownika planu czteroletniego.Moja propozycja zadowoliła Goringa.Byłem gotów podporządkować mu się i swoją działalność prowadzić w ramach planu czteroletniego.Już w trzy dni później ponownie zobaczyłem się z Goringiem i przedłożyłem mu koncepcję, w której występowałem jako „generalny pełnomocnik do spraw zbrojeń w planie czteroletnim".Goring zaaprobował ten projekt, chociaż zwrócił mi uwagę, że zbyt wiele wziąłem na siebie i że pewna redukcja celów będzie leżała tylko w moim interesie.Dwa dni potem, l marca 1942 roku, podpisał odpowiedni dekret.Zostałem nim upoważniony do „nadania zbrojeniom.w całej gospodarce priorytetu, jaki przysługuje im w czasie wojny".Osiągnąłem więcej, niż zawierał kwestionowany przez Goringa dokument z 18 lutego.16 marca, wkrótce po wyrażeniu zgody również przez Hitlera, ucieszonego, że oszczędzono mu wszelkich personalnych trudności z Goringiem, podałem swą nominację do wiadomości prasie niemieckiej.Wyszukałem w związku z tym starą fotografię, na której Goring,zadowolony z mego projektu gmachu urzędu marszałka Rzeszy, położył mi ręce na ramionach.Chciałem w ten sposób pokazać, że kryzys, o którym zaczynano mówić w Berlinie, zakończył się.Protest biura prasowego Goringa uświadomił mi jednak, że przekazać do prasy fotografię i dekret miał prawo tylko Goring.Nastąpiły dalsze spięcia.Goring zrobił się drażliwy; na przykład uskarżał się przede mną, iż ambasador Włoch poinformował go o głosach prasy zagranicznej, która donosi, że w sprawach dotyczących planu czteroletniego zdublował go nowy minister [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •