[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mieszkańcy KrólestwaPolskiego mieli świadomość nie mniejszej bezsilności i utraty praw człowieczych niż katorż-nicy Sachalinu i Kary.Na nas powtórzyła się literalnie historia helotów: nie było bowiem takmałego Rosjanina, który by nie mógł bezkarnie sponiewierać największego z Polaków.I tymniewolnikom dostawała się do rąk książka, w której czytali: Gdyby cała ludzkość mniej jed-nego człowieka miała jakąś opinię i tylko ten jeden człowiek by jej przeczył, to ludzkość niemiałaby więcej prawa zmuszać go do milczenia, niż on do zamknięcia jej ust, jeśliby miał siłępo temu. Co się musiało dziać w duszach naszych, gdy w ich ciemnię wpadały te błyskawi-ce!Nie wyobrażała sobie tego najzuchwalsza imaginacja, więc i ja nie przypuszczałem, że zamojego życia będzie wolno w państwie rosyjskim głośno myśleć i chcieć.Sądziłem, żewspółczesne pokolenia położą się do grobu w kajdanach i że w ich zrenicy pod zamkniętąpowieką nie zastygnie najsłabsza iskierka nadziei.I oto nagle przez posępne niebo świataniewoli i niedoli, rozdzierając jego chmury, przeleciał meteor pazdziernikowego Manifestukonstytucyjnego.W tej strasznej głuszy, której złowrogą ciszę przerywały tylko brzęki łańcu-chów, świsty nahajek, jęki bólów i straszne słowa zakazów, zabrzmiał piorun, który zdruzgo-tał okowy zimy i otworzył na oścież wrota życiu wiosny.Naród będzie sam swoim ustawo-dawcą i rządcą, każdy otrzyma pełnię praw obywatelskich - tych słów nie wypowiedział nig-dy w dziejach od razu żaden samowładca, a ściany Rosji zadrżały ze zdumienia i trwogi, gdyo nie odbiło się echo wstrząsającej zapowiedzi.Teoretycznie sądząc, należało mniemać, żewielkim i zwartym kołem otoczą tę rosyjską wielką kartę swobód wszystkie żywioły rady-kalne, które obejmą nad nią straż i czuwać będą, ażeby nie zginęła i nie została rozkradziona,lecz zachowana i wykonana, że one utworzą ogromne stronnictwo pazdziernikowców.Stałosię całkiem inaczej: rewolucję z góry odparła dalej sięgającym buntem rewolucja z dołu, pażdziernikowcami zaś przezwali się dusiciele nowo narodzonej konstytucji z prawegokrańca.A my?Ktoś wyraził się na pewnym zebraniu przed kilkunastu laty, że gdyby nam dano placZielony w Warszawie i pozwolono na nim rządzić się z zupełną swobodą, mielibyśmy na tymkawałeczku wolnej ziemi potężną twierdzę narodowości i kultury.Manifest konstytucyjnywylał z dusz naszych tę skromność do ostatniej kropli i napełnił je rozpaloną lawą.Możewraz ze mną przypominacie sobie wiece przedroczne.Byłem tylko na dwóch, które urzą-dziła Demokracja Postępowa, i nie zapomnę ich nigdy.Zdawało mi się, że będą to wspaniałenabożeństwa wolności, tej wolności, w którą nikt z nas żyjących objawioną na naszej nie-173szczęśliwej ziemi nie wierzył, a która na nią zstąpiła.Wchodzimy do nabitej tłumem sali Fil-harmonii z sercami nabrzmiałymi zachwytem i radosną nadzieją, że my, dzieci niewolników,po raz pierwszy od stu lat będziemy mogli odpieczętowanymi ustami przemawiać do tej ki-piącej zapałem rzeszy jak wolni do wolnych.Ale nie zdążyliśmy ich jeszcze otworzyć, kiedypowitała nas jakaś piekielna fanfara - dzikie wycie, wrzaski, złorzeczenia.Daremnie jakiśmłodzieniec z ochrypłym od przekrzykiwania wiecowych zgiełków głosem próbował uciszyć towarzyszów i towarzyszki.Nawet burze, w których ryczą nierozumne wichry i uderzająślepe pioruny, nie wydały mi się nigdy tak bezmyślnymi, jak ta, która rozszalała wokoło nas.Nie pojmowałem bowiem ani jej przyczyny, ani celu.Nareszcie pozwolono nam mówić.Po-mimo że nikt z nas nie rzekł jednego słowa, które by nie było czcią dla wolności i serdecznympozdrowieniem dla ludu, po każdym przemówieniu wybuchały na nowo krzyki i złorzeczenia.W końcu odebrano nam głos zupełnie i na katedrę zaczęli wdzierać się ludzie, którzy wymy-ślali wszystkiemu i wszystkim oprócz siebie: w nieprzerwanym ciągu rządowi, biurokracji,tyranom, burżujom, liberałom, patriotom, demokratom wszelkich odmian, a zwłaszcza postę-powym, którzy byli gospodarzami tego zebrania.- Co to było? - zapytałem wychodząc kogoś, kto mógł mi dać należytą odpowiedz, gdyżuważał się za szambelana proletariatu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]