[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jego matka byÅ‚a Å›wiÄ™tÄ….Maggie przypomniaÅ‚a sobie obrazy torturowanych Å›wiÄ™tych w sypialni ksiÄ™dza Kellera.Sutanna i celibat mogÄ… być wspaniaÅ‚Ä… ucieczkÄ…, idealnÄ… kryjówkÄ…. Musimy jeszcze raz przesÅ‚uchać Kellera  powiedziaÅ‚a. Nic na niego nie mamy, Maggie. Zrób to dla mnie. Pani O Dell?  PielÄ™gniarka zajrzaÅ‚a przez drzwi. Ma pani goÅ›cia. Najwyższy czas  rzekÅ‚a Maggie, spodziewajÄ…c siÄ™ niepunktualnej wolontariuszki.PielÄ™gniarka otworzyÅ‚a szeroko drzwi i uÅ›miechnęła siÄ™ zalotnie do przystojnego,zÅ‚otowÅ‚osego mężczyzny w czarnym garniturze od Armaniego.MiaÅ‚ ze sobÄ… tani podrÄ™cznyneseser i podobnÄ… torbÄ™ przewieszonÄ… przez ramiÄ™. Cześć, Maggie  odezwaÅ‚ siÄ™, wchodzÄ…c do pokoju, jakby byÅ‚ u siebie, i rzucajÄ…c spojrzeniena Nicka, zanim przesÅ‚aÅ‚ Maggie swój drogocenny prawniczy uÅ›miech. Greg? SkÄ…d siÄ™ tu wziÄ…Å‚eÅ›? ROZDZIAA DZIEWIDZIESITY ÓSMYTimmy wsÅ‚uchiwaÅ‚ siÄ™ w szum maszyny poÅ‚ykajÄ…cej jego dwudziestopiÄ™ciopensówkÄ™, zanimcoÅ› dla siebie wybraÅ‚.MaÅ‚o brakowaÅ‚o, a wybraÅ‚by snickersa, ale jego żoÅ‚Ä…dek też miaÅ‚ pamięć,nacisnÄ…Å‚ wiÄ™c przycisk z innym batonem.StaraÅ‚ siÄ™ nie myÅ›leć o nieznajomym i o tamtym ciasnym pomieszczeniu.Musi myÅ›lećo mamie i o tym, jak jej pomóc wyzdrowieć.PrzestraszyÅ‚ siÄ™, widzÄ…c jÄ… w tym wielkim biaÅ‚ymszpitalnym łóżku, poprzypinanÄ… do różnych urzÄ…dzeÅ„, które gulgotaÅ‚y, Å›wiszczaÅ‚y i brzÄ™czaÅ‚y.WyglÄ…daÅ‚a nie tak zle, chyba byÅ‚a nawet szczęśliwa, kiedy zobaczyÅ‚a tatÄ™, chociaż najpierwmusiaÅ‚a na niego nawrzeszczeć.Tym razem tato nie odpowiedziaÅ‚ jej krzykiem.PrzepraszaÅ‚tylko.Gdy Timmy wyszedÅ‚ z pokoju, tata wziÄ…Å‚ mamÄ™ za rÄ™kÄ™, a ona mu na to pozwoliÅ‚a.Tochyba dobry znak, no nie?Timmy usiadÅ‚ na plastikowym krzeÅ›le w poczekalni.OdwinÄ…Å‚ baton i podzieliÅ‚ go na pół.Dziadek Morrelli miaÅ‚ mu przynieść kanapkÄ™ z  Subwayu , kiedy już we dwóch sprawdzilisztukÄ™ miÄ™sa z miejscowego baru. Subway byÅ‚ po drugiej stronie ulicy, a Timmy nie jadÅ‚jeszcze Å›niadania.WsadziÅ‚ do ust kawaÅ‚ batonu i trzymaÅ‚ go w buzi, żeby siÄ™ rozpuÅ›ciÅ‚. A ja sÄ…dziÅ‚em, że lubisz snickersy.Wystraszony Timmy zakrÄ™ciÅ‚ siÄ™ na krzeÅ›le.Nie sÅ‚yszaÅ‚ żadnych kroków. DzieÅ„ dobry  wymamrotaÅ‚ z peÅ‚nÄ… buziÄ…. Jak siÄ™ masz, Timmy?  KsiÄ…dz Keller poklepaÅ‚ chÅ‚opca po Å‚opatce, przez dÅ‚uższÄ… chwilÄ™zatrzymujÄ…c rÄ™kÄ™ na jego plecach. Dobrze. Timmy przeÅ‚knÄ…Å‚ resztÄ™ batonika. Mama miaÅ‚a rano operacjÄ™. SÅ‚yszaÅ‚em. KsiÄ…dz Keller poÅ‚ożyÅ‚ worek na krzeÅ›le obok i przykucnÄ…Å‚ przed chÅ‚opcem.Timmy lubiÅ‚ ksiÄ™dza Kellera za to, że tak go wyróżniaÅ‚.CzuÅ‚ siÄ™ wtedy ważny.WidziaÅ‚ tow oczach ksiÄ™dza, Å‚agodnych niebieskich oczach, czasami takich smutnych.KsiÄ…dz KellernaprawdÄ™ siÄ™ o niego troszczyÅ‚.Ale te oczy& Oczy ksiÄ™dza Kellera wyrażaÅ‚y tego dnia coÅ›zupeÅ‚nie innego.Timmy nie potrafiÅ‚ tego nazwać.SkuliÅ‚ siÄ™ na krzeÅ›le. Dobrze siÄ™ czujesz, Timmy? Dobrze& To pewnie te sÅ‚odycze.Nie jadÅ‚em Å›niadania.KsiÄ…dz gdzieÅ› wyjeżdża?  spytaÅ‚,wskazujÄ…c kciukiem na marynarski worek. Zabieram ksiÄ™dza Francisa do grobu.Dlatego tu jestem, żeby siÄ™ upewnić, czy wszystkogotowe. On tu jest?  Timmy mimowolnie szepnÄ…Å‚.  Na dole, w kostnicy.Chcesz iść ze mnÄ…? Nie wiem.Czekam na dziadka. Za parÄ™ minut bÄ™dziemy z powrotem.Spodoba ci siÄ™.WyglÄ…da tam jak w  Archiwum X. NaprawdÄ™?  Timmy przypomniaÅ‚ sobie odcinek, w którym agentka specjalna ScullydokonywaÅ‚a autopsji.ZastanawiaÅ‚ siÄ™, czy zmarli naprawdÄ™ sÄ… tacy sztywni i sini. A ja mogÄ™tam iść? W szpitalu nie bÄ™dÄ… siÄ™ gniewać? Nie, nikogo tam nie ma.KsiÄ…dz Keller wyprostowaÅ‚ siÄ™ i wziÄ…Å‚ worek.PoczekaÅ‚, aż Timmy wepchnie do buzi resztÄ™batonika, upuszczajÄ…c niechcÄ…cy papierek.Kiedy chÅ‚opiec przyklÄ…kÅ‚, żeby go podnieść, zauważyÅ‚sportowe buty ksiÄ™dza, lÅ›niÄ…co biaÅ‚e, jak zwykle.Chociaż tego dnia& jedno ze sznurowadeÅ‚miaÅ‚o supeÅ‚, który Å‚Ä…czyÅ‚ dwie przerwane części.W tej samej chwili zacisnÄ…Å‚ siÄ™ supeÅ‚ w żoÅ‚Ä…dkuTimmy ego.WstaÅ‚ powoli, z lekkim zawrotem gÅ‚owy.To ten cukier go zemdliÅ‚.PodniósÅ‚ wzrok naksiÄ™dza Kellera, na jego uÅ›miechniÄ™tÄ… twarz.KsiÄ…dz wyciÄ…gnÄ…Å‚ do niego rÄ™kÄ™ i czekaÅ‚.Jednoszybkie zerkniÄ™cie na biaÅ‚e buty.Dlaczego ksiÄ…dz ma zwiÄ…zane sznurowadÅ‚o? ROZDZIAA DZIEWIDZIESITY DZIEWITY SkÄ…d wiedziaÅ‚eÅ›, że jestem w szpitalu?  spytaÅ‚a Maggie, kiedy zostali z Gregiem sami.RozÅ‚ożyÅ‚a ubrania, które parÄ™ dni wczeÅ›niej starannie spakowaÅ‚a, zadowolona, że wyglÄ…dajÄ…niezle mimo dwóch podróży przez pół kraju. PrawdÄ™ mówiÄ…c, nie wiedziaÅ‚em, dopóki nie dotarÅ‚em do biura szeryfa.JakaÅ› lalaw skórzanej spódnicy mi powiedziaÅ‚a. To nie jest żadna lala. Maggie sama nie wierzyÅ‚a, że staje w obronie Lucy. Nieważne.To wszystko tylko potwierdza moje zdanie, Maggie. Twoje zdanie? Ta praca jest zbyt niebezpieczna.GrzebaÅ‚a w podrÄ™cznym bagażu, który jej przyniósÅ‚, stojÄ…c do niego tyÅ‚em i przysiÄ™gajÄ…csobie, że nie wybuchnie gniewem, który siÄ™ w niej gromadziÅ‚.Póki co cieszyÅ‚a siÄ™ z odzyskanychrzeczy.Może to Å›mieszne, ale dotyk wÅ‚asnej bielizny dawaÅ‚ jej dziwne poczucie kontrolii bezpieczeÅ„stwa. Czemu tego nie przyznasz?  upieraÅ‚ siÄ™ Greg. Czego? %7Å‚e ta praca jest zbyt niebezpieczna. Dla kogo, Greg? Bo to nie jest mój problem.Od poczÄ…tku wiedziaÅ‚am, że to pociÄ…ga zasobÄ… ryzyko [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •