[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz należy zachować zimną krew i rozwagę.Dzisiaj nie możemy stąd wyjechać, ponieważ Naszkin zaprosił nas na bankiet, jaki wyprawia na naszą cześć.Zakomunikował mi to sotnik Tucholski.Szedł do nas, gdy wracałem do hotelu.Naszkin chce nam podziękować za pomoc w schwytaniu chunchuzów.- Niech go wieloryb połknie z jego bankietem - zaklął bosman.- Akurat teraz będziemy tracili czas na zabawę!- Powinniśmy jak najszybciej uprzedzić ojca o Pawłowie!- Co nagle, to po diable - studził ich Smuga.- Nie wolno nam nierozważnie postępować, by nie popełnić jakiegoś błędu.Niebezpieczeństwo grozi nie tylko zesłańcowi.- Prawda, proszę pana, prawda! Ojciec i bosman są szczególnie zagrożeni, lecz gdyby policja odkryła cel ekspedycji, kiepsko by było z nami wszystkimi.Co teraz zrobimy?- Dzisiaj wieczorem udamy się na przyjęcie - odpowiedział Smuga.- Już zamówiłem dorożkę, która przyjedzie po nas.Gdy będziemy przejeżdżali koło dworca, powiesz, Tomku, że zapomniałeś kupić papierosów.Zatrzymasz dorożkę i pójdziesz do bufetu na stacji.Przy okazji sprawdzisz, kiedy odjeżdża pociąg na wschód.- Sprytnie pan to wykombinowałeś! - roześmiał się bosman, który powoli odzyskiwał humor.- Dorożkarz może pozostawać na usługach policji, nie domyśli się więc, że chcemy czmychnąć stąd jak najprędzej.- Ostrożność nie zawadzi - rzekł Smuga.- W Rosji agenci policyjni zazwyczaj śledzą cudzoziemców.Chociaż dobrze miałem się na baczności, mogli wyniuchać moje odwiedziny u znajomka Pandita Davasarmana.- Dmuchajmy na zimne, nie sparzymy się na gorącym - zawtórował bosman.- Czy nie obawiasz się pan, że agenciaki mogą poszperać w naszych jukach w hotelu?Smuga poważnie skinął głową.- Dlatego właśnie trzymałem was obydwóch tutaj w pokoju - odparł.- Czemuś pan tego od razu nie powiedział?! - obruszył się marynarz.- I tak byłem pewny, że ściśle wykonacie moje polecenie.- Gdy dzisiaj wieczorem wszyscy pójdziemy do Naszkina, policja może skorzystać z okazji - zafrasował się Tomek.- Sąsiednie pokoje są obecnie nie zajęte przez gości, w jednym z nich możemy ukryć juk z ekwipunkiem dla Zbyszka.- Bardzo dobry pomysł, Tomku - pochwalił Smuga.- Rekwizyty przeznaczone do charakteryzacji zaintrygowałyby policję.Bosmanie, pójdziesz zagadać pana Klemensowicza i jego sługę, a my tymczasem.- Dobra nasza, załatwię ten drobiazg!Bosman znikł za drzwiami.Po chwili jego tubalny głos rozbrzmiewał gdzieś w głębi domostwa.*Tomek odwrócił się i czujnym wzrokiem spoglądał na odjeżdżającą dorożkę.Sprzed dworca do pałacu Naszkina było zaledwie kilkaset kroków, toteż chwiejący się na koźle podchmielony dorożkarz wcale nie był zdziwiony, że jeden z pasażerów resztę drogi odbędzie piechotą.Tomek wolnym krokiem wszedł do budynku.Przy kasie podróżni tłoczyli się po bilety.“Prawdopodobnie jakiś pociąg nadjedzie za chwilę” - pomyślał młodzieniec i udał się do bufetu w sąsiedniej salce.Przystanął przy ladzie.Poprosił o dwa pudełka papierosów i o kwas.Popijając orzeźwiający napój wdał się w pogawędkę z bufetową.Po chwili wiedział już, że wkrótce nadjedzie pociąg z Ruchłowa.Upewniwszy się, że w kierunku północno-wschodnim będą mogli wyjechać dopiero następnego dnia w południe, Tomek poprosił o jeszcze jedną szklankę kwasu.Mimo woli spoglądał w okno na peron.Lokomotywa, sapiąc i buchając parą, wjechała na dworzec.Nieliczni podróżni wysiadali z wagonów.Tomek kończył właśnie pić kwas.Już miał odejść od lady bufetu, gdy wtem żołnierz w mundurze kozackim wszedł do sali pobrzękując szablą.Nowy gość wydał się Tomkowi dziwnie znajomy.Kozak zamówił kieliszek czystej wódki.Teraz dopiero spojrzał na Tomka stojącego dotąd samotnie przy ladzie.Na widok młodzieńca zdumienie i radość odmalowały się kolejno na jego twarzy.Pospiesznie zasalutował przykładając prawą dłoń do papachy, to jest do wysokiej futrzanej czapki noszonej przez Kozaków, a następnie zawołał:- Zdrawstwujtie wasze wysokobłagorodje[106], jak to dobrze, żeśmy się spotkali, przywożę dobrą nowinę! Aresztowaliśmy kapitana Wanga!Tomek po chwili dopiero przypomniał sobie, skąd zna tego Kozaka.Był to dowódca oddziałku, który z rozkazu sotnika Tucholskiego udał się na poszukiwanie przewoźnika-szpiega.Ciekaw wiadomości z obozu, ochoczo przywitał się z żołnierzem.- Cieszę się, że kapitan Wang nie zdołał wam umknąć - odparł Tomek ściskając dłoń Kozaka.- W jaki sposób schwyciliście tego łajdaka?- Przyłapaliśmy sobakę [107]na przystani, gdzie statki ładują drewno na opał.Towarzysz panów, który z nami jechał, natychmiast go rozpoznał.- To znaczy, że Udadżalaka bez złej przygody dotarł do obozu - niby mimochodem zauważył Tomek, bacznie zerkając na Kozaka.- Wasze wysokobłagorodje już nie potrzebuje się kłopotać o niego - zapewnił Kozak.- Wszyscy się radowali, słysząc o szczęśliwym zakończeniu przygody z chunchuzami.Bardzo wypytywali 0 rannego pana.- Szybko wróciliście z drogi? - badał Tomek.- Gnaliśmy na złamanie karku, bo barin [108]Pawłow rozkazał jak najprędzej doręczyć list sztabskapitanowi [109]Gołosowowowi.Serce mocno zabiło w piersi Tomka.Przysłonił oczy powiekami, aby nie zdradzić swego przestrachu, i siląc się na spokój, zapytał:- A kto to jest ten Gołosowow?- To sztabskapitan żandarmerii w Nerczyńsku.Jemu podlegają wszystkie politiczeskie priestupniki[110] w tym rejonie.Gołosowow i Pawłow razem tutaj pracowali.Tomek wolno popił kwasu.Nie mógł opanować drżenia dłoni trzymającej szklankę.Po chwili zapytał:- Czy pan specjalnie z tym listem przyjechał? Musi zawierać jakąś ważną wiadomość?- Barin Pawłow zmartwił się wypadkiem z chunchuzami.Wręczył mi list 1 rozkazał oddać go natychmiast Gołosowowowi do rąk własnych.Powiedział, że sztabskapitan najlepiej zaopiekuje się rannym.Za ujęcie Wanga otrzymałem miesiąc urlopu.Jadę więc pod Irkuck do żony.Urodził mi się syn.Mógłbym jechać dalej tym samym pociągiem.Nie wiem tylko, gdzie będę teraz mógł zastać sztabskapitana Gołosowowa, żeby oddać pismo.Tomek zmarszczył brwi.Gdyby mógł przejąć ten list! Nie sposób siłą odebrać go Kozakowi.Gdyby jednak oddał dobrowolnie.- Jak długo trwa postój pociągu w Nerczyńsku? - zapytał.- Tylko pół godziny.- odparł Kozak ciężko wzdychając.- Nie zdążę.Teraz wieczór, już po służbie.Sztabskapitan na pewno na hulance! Niełatwo znaleźć.Tomek zastukał w ladę i polecił bufetowej nalać wódki.- Za zdrowie twego syna! - rzekł do Kozaka, przepijając do niego swoją szklanką kwasu.Wypili.Kozak lekko poczerwieniał i dziękował Tomkowi, ten zaś wydobył z kieszeni dwie złote dziesięciorublówki, mówiąc:- Wyświadczyłeś nam przysługę.Zdrajca Wang poniesie zasłużoną karę.Oto skromny upominek ode mnie dla twego syna.Tomek znów skinął na bufetową.- Stęskniłeś się za żoną
[ Pobierz całość w formacie PDF ]