[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To może być figa z makiem, ale jak dotychczas jedyna, jaką mamy.Helikopter zawiózł tam ekipę, by obejrzeli ten wagon.— I na telefon od nich właśnie czekamy? — upewniła się.— Tak.Kiedy będziemy znali port, do którego się kierują, być może zdążymy tam przed nimi i powstrzymamy transport.Jedna z maszyn czeka w pogotowiu niedaleko stąd, a Zurich zapewnił nas, że pilot zna okolicę jak własną kieszeń.— Więc mamy odbić pluton, bez względu na groźbę Wernera?— Znasz zasady postępowania UNACO.— zaczął Mike.— Mike, zamknij się! Gdybyś cytował regulamin, to byłoby to jeszcze do zniesienia, ale to zabrzmiało jak kwestia mówiona przez Stallone w roli Mackbeta — warknął Philpot.Sabrina zachichotała zasłaniając dłonią usta.— Przepraszam — powiedziała po chwili w miarę normalnym głosem.Graham posłał jej lodowate spojrzenie.— Nie mamy pewności, czy Werner nie bluffował, co do swego zdeterminowania, a ustąpienie w tym przypadku rozzuchwaliłoby jego następców.Zostaliśmy utworzeni do zajmowania się dokładnie takimi sytuacjami i nie możemy się cofnąć — Philpot pyknął dymem i zamilkł na chwilę.— Snajper zabija, gdy musi, ranny przeciwnik jest nadal niebezpieczny.Myślę, że wiesz, co mam na uwadze.Jednocześnie i ona i Mike skinęli głowami, a Philpot wskazał fajką dwie kremowe torby stojące obok łóżka.— Udało mi się je wydostać od władz szwajcarskich.Sądzę, że masz ochotę się przebrać.Sabrina pozbierała najpierw siebie z łóżka, potem torby z podłogi.— Jak najbardziej — przyznała.— Zdecydowanie wole być sobą.— Łazienka jest tu — Philpot wskazał drzwi po prawej.Czym prędzej weszła do łazienki, zamykając drzwi za sobą.— Dlaczego tak jej nie lubisz, Mike? — spytał Philpot, podchodząc do okna.— Dlatego, że jest kobietą? Dlatego, że nie ma twojego doświadczenia? Czy może dlatego, że jej umiejętności strzeleckie.?— To nie ma nic do rzeczy.— Widziałeś ją kiedyś na strzelnicy? Pytam, bo wiem, że sam tam często jesteś?— Wiem, że jest lepsza ode mnie — Graham wzruszył ramionami.— Myślałem o was obojgu przez ładnych parę dni i dlatego kazałem to sobie przysłać z Nowego Yorku — otworzył neseser i wyjął zeń kopertę.— Oczywiście są tajne, ale jako jej partner powinieneś to obejrzeć.To tarcze, do których strzelała na teście wstępnym, a raczej tylko parę z nich.Ale wystarczą, by pokazać, o czym mówię.Obejrzyj je, może się czegoś nauczysz.Mike otworzył kopertę i wyjął pierwszą z nich.W rogu ktoś wypisał: “Beretta 92A 5".W samym środku czarnego kółka był otwór.Druga była oznaczona napisem: “Mannlicher Luxus 10".Nie licząc jednego otworu w prawym, górnym rogu, czarne koło otoczone było wianuszkiem przestrzelin.Philpot wskazał otwór w rogu.— To jej pierwszy strzał Nie bardzo dobrze zestawiła broń.Nikt nie jest dosko­nały.— Nigdy nie myślałem, że ktoś może być aż tak dobry — Mike włożył tarcze do koperty i oddał mu ją.— Wiem, że niektórzy z was sądzą, że dostała się do UNACO dzięki wpływom ojca.Mogę ci powiedzieć, że miało to taki sam wpływ na naszą decyzję, jakby był prezydentem, albo jakby ona była kurewką z 42 ulicy.Decydującą sprawą w jej przypadku było strzelanie.To ona była na strzelnicy, nie jej ojciec.— Mogę o coś spytać bez względu na stopień utajnienia?— Zależy o co — mruknął Philpot wkładając kopertę do walizki.— Czy jej ojciec miał jakikolwiek wpływ na ostateczną decyzję?— Gdybyś spotkał Georga Carvera, nie musiałbyś o to pytać.Mike czekał na dalszy ciąg, ale cisza przedłużała się.— Nie bardzo rozumiem — przyznał.— Nie musisz.Odpowiedziałem ci na pytanie.Zanim zdołał wyciągnąć z niego więcej, Sabrina otworzyła drzwi od łazienki.Ubrana była w luźną, białą bluzę i obcisłe dżinsy wpuszczone w wysokie, skórzane buty brązowej barwy.Włosy związała w tyle głowy białą wstążką.— Skąd ta nagła cisza? — zainteresowała się.— Czy powinnam się jeszcze wykąpać?— Mike pytał o twojego ojca.— Co za nagła ciekawość.Graham posłał Philpotowi jadowite spojrzenie, starając się wymyślić jakieś rozsądne kłamstwo i zdając sobie sprawę że mu się to nie uda.— Pytałem szefa, czy spotkał twojego tatusia.— A spotkaliście się? — spytała zaciekawiona.— Raz, w Montrealu.Miałem odczyt na zjeździe policjantów i wieczorem zostałem zaproszony na coctail party w domu naszego ambasadora, którym wówczas był twój ojciec.Było to zwyczajowo nudne zbiegowisko do chwili, w której pojawiła się tam pewna dziewczynka w pidżamie, zdecydowana pokazać wszystkim złote gwiazdki, jakie w tym dniu nauczycielka wkleiła jej do zeszytu.— Naprawdę to zrobiłam? — próbowała udać przerażenie, ale nie bardzo jej wyszło.— Straszne!— Co mnie jednak najbardziej zaskoczyło, to sposób, w jaki zmieniałaś francuski na angielski i odwrotnie, rozmawiając ze swoimi rodzicami.Wiem, że twoja matka była Francuzką, ale ty mówiłaś tak płynnie jak ona, a nie miałaś więcej niż siedem czy osiem lat.Zapamiętałem to na długo.— Tak mnie wychowano.Do ojca mówiłam po angielsku, do mamy po francusku.Można powiedzieć, że od początku byłam dwujęzyczna.Było to zresztą tak automatyczne, że gdy pierwszy raz nocowałam poza domem u koleżanki, a miałam wtedy dziewięć lat, do jej rodziców mówiłam w ten sam sposób.Byłam przekonana, że wszystkie matki mówią po francusku — siadła na łóżku i przyjrzała się swoim pomalowanym paznokciom.— Są jakieś wieści od C.W.?— Dzwonił dziś rano zanim wyjechałem z Zurichu, ale w tym całym zamieszaniu zapomniałem wam o tym powiedzieć.— Philpot potrząsnął głową i opowiedział im to, czego dowiedział się od Whitlocka, od przebudzenia telefonem Karen do strzelaniny u Leitziga dziewięć godzin później.— Leitzig przeżył? — zainteresował się Graham.— Whitlock dzwonił do szpitala zanim zadzwonił do mnie i powiedziano mu, że jest na intensywnej terapii i nie wiadomo, czy z tego wyjdzie.— A C.W.? Ta rana na głowie? — spytała Sabrina.— Pięć szwów.Mike wyłgał się tańszym kosztem.— A tobie co się stało? —zdziwiła się.— Wystawiłem sobie ramię z barku.Nastawili mi jakoś i dali prochy.Stwierdzili, że do powrotu do domu wystarczą, a potem zajmą się tym poważnie.Zadzwonił telefon.Philpot odebrał go i słuchał bez słowa, od czasu do czasu potakująco kiwając głową.Po parunastu sekundach, milcząc odłożył słuchawkę.— Wagon przyczepiono do składu jadącego do Triestu.Planowy przyjazd 440.Zostawia to wam nie więcej niż trzy kwadranse, ale jest szansa, że zdążycie pierwsi.Zadzwonię do pilota.Oboje zaczęli się ubierać, wrzucając do kieszeni nowe beretty, wraz z zapasowymi magazynkami, w które zaopatrzył ich Kolczyński.— Pilot czeka na dole — poinformował ich Philpot, odkładając słuchawkę.Bez słowa wybiegli z pokoju.190 mil dzielących ich od Triestu przelecieli w czterdzieści minut lądując na ugorze przylegającym do tylnej ściany budynku dworca.Graham i Sabrina wyskoczyli, zanim jeszcze wirnik przestał wirować i biegiem dotarli do stacji.Dworzec pełen był turystów i kolejarzy, toteż Sabrina rozejrzała się, po czym zaciągnęła Mike'a w pobliże stojącego pod ścianą kiosku.— Zorientuję się w informacji, co z pociągiem.Nie ma sensu, żebyśmy oboje zasięgali języka, bo się zgubimy w tym młynie.Zaraz wrócę.Wróciła rzeczywiście pięć minut później, z niezbyt zadowoloną miną.— Przyjechał przed czasem — domyślił się.— Kwadrans temu.— Więcej niż dość czasu, żeby przenieść ładunek gdzie tylko chcieli.Który peron?— Siódmy.— Musimy wrócić do helikoptera.Zobaczymy, czy zdołamy dostać się na peron [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •