[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zechce pan wybaczyć, że kazałem mu czekać, ale rozmawiałem z Moskwą.Zaraz startujemy.Polecono mi dopil­nować, żeby niczego panu nie brakowało.Premier skinął głową, lecz nie odezwał się.Rosjanin uśmiech­nął się lekko i wskazał na nieduży samolot ze znakami Aeroflotu, który właśnie kołował w stronę głównego pasa.Podeszli obaj do samolotu i zaczekali, aż podjadą schodki.Potem Rosjanin popro­wadził go na pokład.Wnętrze samolotu wyglądało jak żywcem przeniesione z przed­wojennego Orient-Expressu.To było niesamowite.Mahoniowe boazerie, ozdobne kandelabry, welurowe zasłony.W małych, sreb­rnych wazach bukiety pachnącego groszku i stokrotek.Meble wyściełane czerwonym pluszem.Wśród nich dwa głębokie fotele, ustawione blisko siebie przy małym intarsjowanym stoliku.Rosja­nin wskazał na jeden z foteli i sam też usiadł.Na stoliku stała butelka whisky i szklaneczki.Cooper zauważył, że whisky to Glen Livet.Nawet to sprawdzili, gnojki - pomyślał.- Sir Frederick, jestem Lew Sawalew.Będę panu służył jako tłumacz i doradca podczas tej wizyty.Mam nadzieję, że w tym historycznym momencie będę mógł być panu rzeczywiście po­mocny.Cooper odwrócił głowę i spojrzał na Rosjanina z nieskrywaną pogardą.- Jeśli będę potrzebował rady, panie Sawalew, to na pewno nie od pana.Sawalew uśmiechnął się.- Oczywiście, że nie, sir Frederick.“Rada” to może złe słowo.Chyba “wyjaśnienie” byłoby tu bardziej na miejscu.Samolot nabierał prędkości.Premier pochylił się w fotelu i nalał sobie pół szklaneczki czystej whisky.Słyszał, jak za pluszową zasłoną oddzielającą kabinę załogi odzywa się po rosyjsku radio.Odstawił pustą szklankę z powrotem na stolik, wyciągnął nogi, przymknął oczy i oparł głowę na obleczonym w koronkowy pokro­wiec zagłówku fotela.Oddychał głęboko i równo, podczas gdy przez jego zmęczony, lecz niespokojny umysł przewijały się raz jeszcze wypadki ostatnich kilku tygodni.To pewne, że takich scen jak ostatnio Izba Gmin nie oglądała jeszcze w całej długiej historii Anglii.Nawet Cromwell z Karolem I nie posunęli się tak daleko.Szczytem wszystkiego było, kiedy ten idiota Dawson nazwał przewodniczącego opozycji zdrajcą na żołdzie Związku Radzieckiego i zaczął wykrzykiwać całą listę domniemanych aktów zdrady na tle ryku podnoszącego się z ław opozycyjnych.Później ktoś z wojującej lewicy, najwyraźniej chcąc sprowokować posłów partii rządzącej, wyciągnął nie wiadomo jakim sposobem przemyconą tubę i wywrzaskiwał przez nią pod ich adresem całą litanię epitetów, począwszy od “mętów i szumowin”, a kończąc na “hienach kapitalistycznego wyzysku”.Te ostatnie słowa, wypowiedziane w tak typowo marksistowskim żargonie, stały się iskrą, od której wybuchł prawdziwy pożar.Taki zresztą był ich cel.To, co potem nastąpiło, mogłoby się wydawać niewiarygodne, gdyby nie to, że rzeczywiście się wydarzyło.Skoń­czyło się na kawalkadzie karetek pogotowia i dwóch setkach poli­cjantów przywracających porządek w Pałacu Westminsterskim.Dwie osoby zabite, 75 rannych.Parlament został zawieszony przez przewodniczącego.Oddziały straży królewskiej z karabinami maszynowymi rozstawiono wokół budynków i na Parliament Square.Straż w Pałacu Buckingham przejęła specjalna brygada gwardii przybocznej króla.Kiedy wylądowali na Szeremietiewo, lało jak z cebra.Gdy premier wraz z Sawalewem zeszli po schodkach samolotu, stojący o ich stóp radziecki milicjant w mundurze rozpostarł wielki parasol i trzymał go nad nimi, gdy szli po mokrym asfalcie ku budynkom portu lotniczego.Poprowadzono ich z dala od głównej sali przylotów do miejsca, w którym jakiś człowiek przekładał właśnie bagaż Coopera z wóz­ka do bagażnika czarnej Wołgi-limuzyny.Jej tylne drzwiczki otwo­rzyły się i ze środka wysiadł niski, otyły mężczyzna.Wyciągnął rękę do Coopera.- Azimow, panie premierze, ministerstwo spraw zagrani­cznych.Witamy w Związku Radzieckim.Cooper ledwie dotknął wyciągniętej dłoni Rosjanina, lecz ten nie przestawał się uprzejmie uśmiechać.- My mamy dla pana przyjemny dom przygotowany - oznaj­mił łamaną angielszczyzną.Przerwał i powiedział coś po rosyjsku do Sawalewa.Ten słuchał kiwając głową, po czym zwrócił się do Coopera:- Wstępne spotkanie z przedstawicielami naszych władz odbędzie się za dwie godziny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •