[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nigdy niezrozumieliśmy, dlaczego nie został zuchwałym korsarzem.Miał co najmniej trzy tysiąceksiążek, dwa razy więcej niż średnio każdy w naszym miasteczku.Spędzał dużo czasu zWujaszkiem Jimem i właściwie nie wiedziałem dlaczego.Teraz sądzę, że próbowałdowiedzieć się od niego czegoś o przeszłości.Nie o martwej, zmumifikowanej whistorycznych książkach, ale o ludziach, którzy kiedyś byli żywi.Stary człowiek spojrzał na nas i powiedział:- Wy, chłopcy, nie ubieracie się zbyt ciepło.Możecie nabawić się śmiertelnegoprzeziębienia.Głos miał wysoki i piskliwy, ale mocny.Po wielu latach samotnego życia musiałnauczyć się, jak dbać o siebie.- Ech, bzdury - powiedział Andy.- Założę się, że w słońcu jest ze szesnaście stopni.- Mieliśmy iść na króliki - powiedziałem poważnie.- Przyniosę swojego do ciebie itwoja żona może zrobić nam z niego potrawkę.Jak wszystkie dzieci, spędzałem tak wiele czasu z krewnymi, jak tylko pozwalali moiprzybrani rodzice, ale najbardziej lubiłem rodzinę Andy ego.Jego żona była wspaniałąkucharką, jego starszy syn był najlepszy ze wszystkich w grze na gitarze, a córka grała wszachy prawie tak szybko jak ja, jednak ani zbyt dobrze, ani zbyt zle, jak na mój gust.Wygrałem większość kulek, a teraz zwróciłem je z powrotem.- Kiedy byłem chłopcem - powiedział Wujaszek Jim - wygraną zatrzymywaliśmy nawłasność.- A co się stało, gdy najlepszy wziął wszystkie kulki w mieście? - spytał Zmierdziel.-To bardzo trudno zrobić dobrą kulkę, Wujaszku.Nie mógłbym się wymienić, gdybym straciłwszystkie.- Mógłbyś kupić więcej - odparł Wujaszek - bo były sklepy, gdzie można było dostaćwszystko.- Ale kto wyrabia te kulki?- Były wytwórnie.Wyobrazcie sobie wielkich, dorosłych mężczyzn, którzy spędzali czas na wyrabianiukolorowych szklanych kulek! Już prawie odchodziliśmy, gdy pojawił się Komunista.Ujrzeliśmy go, kiedy okrążałkępę drzew w północnej ćwiartce, gdzie w zeszłym roku znajdowało się pastwisko.Szedłulicą Middleton, a kurz unosił się spod jego gołych stóp.Obcy w mieście jest zawsze wielką sensacją.My, dzieciaki, zaczęliśmy biec mu naspotkanie, ale Andy zatrzymał nas ostrymi słowami i przypomniał, że powinniśmyzachowywać się z właściwą uprzejmością.No to poczekaliśmy wytrzeszczając oczy, dopókinie podszedł do nas.Był jakiś dziwnie zabiedzony.Był wysoki jak Wujaszek Jim, ale jegopeleryna zwisała w strzępach wokół zapadniętej klatki piersiowej, w której mogłeś policzyćżebra.Był zupełnie łysy, tylko brudnobiała broda sięgała mu do pasa.Szedł ciężko,podpierając się kijem.Andy zrobił krok naprzód i skinął głową.- Pozdrawiamy i witamy, Wolnourodzony - powiedział.- Jestem Andrew JacksonWelles, miejski inżynier, i w imieniu mieszkańców proszę cię, abyś został, odpoczął ipokrzepił się.Nigdy nie wypowiedziałby takich słów do kogoś, kogo znał, a zrobił to z wielkimszacunkiem.Potem Wujaszek Jim posłał obcemu uśmiech, który był jak odwilż podziewięcioletniej zimie.Uśmiechnął się, gdyż tamten człowiek był tak stary jak on sam iurodził się w tym samym, zapomnianym świecie.Zrobił krok do przodu i wyciągnął rękę.- Witam pana.Nazywam się Robbins.Miło pana spotkać - powiedział.- Dziękuję, towarzyszu Welles, towarzyszu Robbins - powiedział obcy.Jego uśmiechzagubił się gdzieś w plątaninie jego długich brudno-białych bokobrodów.- Jestem Harry Miller.- Towarzyszu! - Wujaszek Jim wypowiedział to słowo powoli i jednocześnie szybkocofnął dłoń.- Co chciałeś przez to powiedzieć?Włóczęga zesztywniał i spojrzał na nas w sposób, który mnie przeraził.Znaczy to, co powiedziałem - odparł dumnie.- Jestem Harry Miller z KomunistycznejPartii Stanów Zjednoczonych Ameryki!Wujaszek Jim westchnął głośno.- Ale.ale sądziłem.przypuszczałem.myślałem, że wszystkie te szczury wymarły -wyjąkał.- Teraz przestań gadać - powiedział Andy.- Wybacz, Wolnourodzony.Nasz przyjacielnie jest, hmm, nie jest całkiem sobą.Błagam, nie bierz tego do siebie.Zawziętość zabrzmiała w głosie Millera.- O, nie myślałem tak.Byłem nazywany gorzej niż przed chwilą. - I zasługiwałeś na to!Nigdy wcześniej nie widziałem rozzłoszczonego Wujaszka Jima.Twarz mupoczerwieniała i cisnął laską o ziemię.- Andy, ten.ten człowiek jest zdrajcą! Słyszysz mnie? Jest obcym agentem!- Myślisz, że przyszedł prosto z Rosji? - zamruczał Andy.My, chłopcy, skupiliśmy się w pobliżu, nadstawiając uszu.Przybysz stanowiłniespotykany widok.- Nie - powiedział Miller.- Nie.Jestem z Pittsburgha.Nigdy nie byłem w Rosji inigdy nie chciałbym tam trafić.To zbyt okropne.Oni mieli kiedyś socjalizm.- Nic nam nie wiadomo, żeby ktoś pozostał w Pittsburghu - zauważył Andy.- Byłemtam w ubiegłym roku z ekipą ratowniczą po stal i miedz.Nie widzieliśmy niczego opróczptaków.- Dwoje.Dwoje nas zostało.Moja żona i ja.Ale ona umarła i nie mogłem wytrzymaćw tym pustym, zniszczonym mieście, więc ruszyłem w drogę.- I możesz z powrotem tam wrócić - burknął Wujaszek Jim.- Proszę, bądz cicho! - odezwał się Andy.- Chodzmy do miasta, WolnourodzonyMiller.Towarzyszu Miller, jeśli wolisz.Czy mogę prosić cię, byś zatrzymał się w moimdomu?Wujaszek Jim schwycił go za ramię.Trząsł się jak uschnięty liść na bezlitosnym,jesiennym wietrze.- Nie możesz! - wrzasnął.- Czy nie rozumiesz? Zatruje nasze umysły, obali ciebie,staniemy się niewolnikami jego i jego zgrai bandytów!- To wygląda jakbyś to ty miał troszeczkę zatruty umysł, panie Robbins - powiedziałMiller.Wujaszek Jim zastygł na chwilę w bezruchu, pochylił głowę ku ziemi i gorzkie łzywypełniły oczy starego człowieka.Potem podniósł głowę i duma zabrzmiała w jego słowach:- Jestem Republikaninem.- Tak myślałem.- Komunista zerknął wokoło i w zamyśleniu pokiwał głową.-Typowa burżuazyjna pseudokultura.Patrzcie na tych ludzi: każdy na swym własnymtraktorku, na własnym poletku ściska swój własny malutki egoizm.Andy podrapał się w głowę.- O czym ty mówisz, Wolnourodzony? - spytał.- To miejskie maszyny.Kto by chciałutrzymywać własny traktor, pług i żniwiarkę?- Och!.mówisz, że. Dostrzegłem błysk zaskoczenia w oczach Komunisty.Rozwarł powoli swe ręce.Tobyły wielkie dłonie! Tuż pod wysuszoną skórą widziałem kości.- Mówisz, że uprawiają ziemię kolektywnie?- Ależ nie, dlaczego.Cóż mogłoby być tego powodem? - odpowiedział Andy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •