[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Saperzy uporały się z naprawą w doprawdy krótkim czasie.Zajęło im to pół dnia.Oddziały rozesłane na zaimprowizowane patrole wokół nie wykryły absolutnie żadnejaktywności przeciwnika.O co więc szło? Dla wszystkich stało się jasne, że do pierwszegofortu dojdą, ale.następnego dnia wieczorem.A noc w lesie to albo budowazaimprowizowanego obozu, a więc strata sił, środków i czasu, albo nocleg wprost na drodze.Ato oznacza utrzymanie gotowości bojowej przez całą dobę bez chwili odpoczynku. Jasny szlag!  Idri lekko spanikowana patrzyła, co robi piechota wokół. One chybazamierzają się ułożyć wprost na drodze. Musimy wejść w las!  wtórowała jej Nuk. Wojsko musi wejść między drzewa. Boją się  zawyrokowała Wae. No ale leżeć wprost na drodze to jak na patelni!Nuk bezradnie rozłożyła ręce.Nie miały nawet tyle siekier, żeby zrobić prowizoryczną osłonęze ściętych drzew.Idri wściekła poszła interweniować u wyższych szarż, reszta patrzyłaskołowana na poczynania piechoty.Było potwornie zimno, mżący deszcz co prawda ustał, alewzmógł się wiatr.Wydawało się, że trudno wymyślić bardziej niesprzyjające warunki dlakomarów.A jednak te jakoś bezczelnie radziły sobie z nimi i cięły, nadlatując całymi chmarami.Idri niczego nie zdziałała.Wojsko zaczęło się rozkładać w pozycji  w razie czego natychmiast wstać i strzelać.Nie pozwolono rozpalać ognisk.Dziewczyny z sił specjalnychżuły swoje racje ukradkiem, osłaniając usta kocami.Piechota nie miała niczego do jedzenia.Zdaje się, że nawet wody im brakowało, sądząc po tym, jak niektóre ssały mokre liście.Spać sięnie dało.Nawet po przytuleniu się do koleżanek skostniałe ciało nie chciało się rozgrzać.Powieki kleiły się, zmęczenie mąciło zmysły, lecz sen nie przychodził.Wszystkie natomiastpoderwały się na chwiejne nogi, kiedy dobiegł ich odgłos karabinowego strzału, a w chwilępózniej drugi.I stały tak, bo nie wydano żadnych rozkazów.Dopiero po kilku modlitwachdowiedziały się, że to dwie wartowniczki popełniły samobójstwo.Znaleziono jeszcze jednąmartwą, zaciachaną nożem.Lecz w jej przypadku nie było wiadomo, czy zabójstwa dokonałwróg, czy koleżanki z oddziału, które mogły mieć do pechowej wartowniczki jakiś żal. Szlag z tymi wartownikami.Strzelają do siebie i budzą wszystkich  odezwała się Nuk. A spałaś? Nie.Ale mogłam.Siedziały zmęczone potwornie, przytulone do siebie na samym środku drogi. Stracha złapały.Tak stać samemu wśród drzew i być wystawionym na cios wroga. Eee.to raczej żal za ciepłym domkiem i mamusią.Rozkleiły się, szmaty.Shen wzruszyła ramionami. A ja sobie uświadomiłam, że jestem dobrą gospodynią  zmieniła temat. Bo? U mnie we wsi mówili, że dobra gospodyni nie pójdzie nigdy do łóżka, zanim się nie upewni,że wszyscy w gospodarstwie, i ludzie, i inwentarz, poszli spać z pełnymi brzuchami. Mmm?  Nuk nie zrozumiała. A ja poczciwie też to zrobiłam.Zanim poszłam spać, nakarmiłam wszystkie komary w tympierdolonym lesie! Chodz, podrapiemy się po plecach.Tam najgorzej samemu sięgnąć.Nuk, światła dziewczyna z wykształceniem, znalazła najlepszy sposób, jak odpowiednio sięukładając, przytulić się do siebie przodem i porządnie wydrapać po plecach.Wkrótce poczułycoś na kształt ulgi.Nie zwracały uwagi na złośliwe komentarze koleżanek.Byle dotrwać dorana.Majaki przyszły przed świtem.Shen znowu śnił się uśmiechnięty chłopak z tobołkiem nadługim kiju.Niby z nim rozmawiała, niby widziała jakieś zamazane odległe obrazy.Las, noc,wielkie ognie i potwory świecące zimnym światłem z ogromnych oczu.Nie, nie te potwory,które im zagrażały i czaiły się gdzieś wokół.Inne, wielkie, pochodzące skądś tam.We śniepotrząsnęła głową, chcąc pozbyć się zwidów.Ten gest jednak jej nie obudził. Chcesz znowu uczyć mnie, jak powinno wyglądać wojsko?  spytała chłopca.Uśmiechnął się sympatycznie. Chcę ci powiedzieć o czymś ważniejszym.O walce w ogóle.O walce zwanej życiem. Wojna i życie to jest to samo?  zapytała. Tak. Skinął głową. Tyle że w życiu nie musisz umieć robić ani nożem, ani bagnetem.Wszystkie inne zasady jednak są takie same. I tak jak na wyspie Tarpy, chcesz mnie przestrzec przed zbliżającą się bitwą? A dlaczego nie spytałaś, czy chcę cię przestrzec przed życiem?Zaskoczył ją.No.właściwie miał rację.Skoro życie i walka to to samo.Czuła, że tym razemnie otrzyma zestawu prostych manewrów taktycznych, które pozwoliły jej tak zaskoczyć Idrina manewrach.We śnie usiadła na cieplutkiej, ukwieconej łące, wypełnionej cudownymi zapachamiwczesnego dzieciństwa.Już wiedziała, że czeka ją wkrótce walka ostateczna, walka naśmierć i życie. Możesz żyć na dwa sposoby. Chłopak z tobołkiem krążył wokół niej. Możesz usiłowaćkierować swoim życiem.Obserwować otoczenie, wyciągać wnioski i podejmować decyzje.Możesz się uczyć.Możesz ponosić klęski, ale nie po to, by biadać nad swym losem, ale po to,żeby wyciągać wnioski.Analizować je.I podejmować decyzje. A drugi sposób?  spytała. Jaka jest najtańsza potrawa, najprostsza, najgłupsza w wykonaniu, którą jednak możnasię nasycić, a nawet lubić?  odpowiedział pytaniem. Bigos  odparła.  Ten drugi sposób życia można określić tak: jest bigos, jesteś szczęśliwy, nie ma bigosu,jesteś nieszczęśliwy.Niektórzy ludzie to jedzący bigos.Nie obserwują, nie analizują, niewyciągają wniosków, nie podejmują decyzji.Będzie tak, jak Bogowie chcą.Z tym że Bogowie,czy też los, jak kto woli, rzadko okazują łaskę.Stosunkowo rzadko też są szczególnie złośliwi.Ot, po prostu: życie jak życie, bez wzlotów i bez większych upadków.Szaro, nudno, średnio.Jest bigos, to jest fajnie.Nie ma? No to się ponarzeka. Można tak żyć?  zainteresowała się. Tak żyje przytłaczająca większość ludzi na świecie.Tak żyłaś też i ty, dopóki się niepojawiłem. Uśmiechnął się jakby z lekkim wyrzutem, że nie pamięta. %7łycie bigosiarzaprzecież wcale nie musi być złe.Nie przeżywa wielkich dramatów, może się najwyżej zapluć wzłorzeczeniu.Ale.nie przeżywa też nigdy wielkiego szczęścia. A ci inni? Ci przeżywają wzloty i upadki jak każdy.Ale kiedy upadną, to włoją się w gówno dosamego dna.Lecz jeśli się podniosą i polecą, to.Wiesz, co to jest szczęście? Jeśli nie wiesz, tojesteś bigosiarzem.Jeśli wiesz, to już nie możesz doczekać się następnej porcji.Przeciętnyczłowiek nigdy go nie zazna w swoim małym, szarym światku bez kontrastów.A ty? Ty bigosmasz tam, gdzie jego miejsce na finiszu: głęboko w dupie.Naiwne słowa chłopca we śnie miały większą moc niż na jawie.Shen powoli poddawała sięjego logice.We śnie wszystko było przecież ważne i.łatwe. A co to ma wspólnego z walką? %7łycie i walka to jedność.W walce też nie możesz pozwolić, żeby ktoś decydował zaciebie.Ciągły ruch, inicjatywa.Każdy z ludzi jest celem.A ty bądz celem ruchomym! A jeśli wpadnę w zasadzkę? Nie lepiej przejść do obrony? W walce nie ma w ogóle pojęcia obrony.Najlepsza obrona to atak wyprzedzający [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •