[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co.- zaczęła zdławionym, prawdopodobnie w wyniku szoku, głosem.- Co przez to rozumiesz?Nie wiedział, jak to wyjaśnić.- Tio - usiłował się tłumaczyć.- Wszystko w porządku, to znaczy nie zwariowałem.Nie rozbiję twojej kolumny, czy coś w tym rodzaju.Naprawdę nic mi nie jest, tylko.- Tylko co? - nalegała.- Tylko.- A niech to.To, co powiedziałem, już się nagrało.Gorzej być nie może.- Tak.To znaczy nie wiem.Podobno takie rzeczy się zdarzają.- Miotał się bezradnie.- To nie żadne szaleństwo czy obsesja.Ale, cóż.Po prostu nie wyobrażam sobie życia z kimś innym.Jeżeli to jest miłość, to tak, kocham cię.Strasznie mocno cię kocham.- Westchnął i potarł skronie.- A więc teraz już wiesz wszystko.Mam nadzieję, że cię nie przeraziłem, ale poznanie ciebie jest najlepszą rzeczą, jaka mi się w życiu przytrafiła, i to jest fakt.Nie opuściłbym cię dla nikogo i niczego.- Wykrzywił twarz w nieśmiałym uśmiechu.- Włączając w to gwiazdy holosów i międzygwiezdną sławę.Pleksiglasowa osłona, za którą siedział Ted Miś, otworzyła się i wyjrzał on ze swojej kryjówki.- Nie mogę cię dotknąć ani ty mnie nie możesz dotknąć, ale.czy mógłbyś przytulić Teodora? - spytała czule.- Ja też cię pokochałam, Alex.Myślę, że stało się to wtedy, kiedy poszedłeś zmagać się z wirusem zombi.Jesteś najodważniejszym, najmądrzejszym i najwspanialszym mięśniowcem, jakiego mogłam sobie kiedykolwiek wymarzyć.Nie wyobrażam sobie mieć za partnera kogokolwiek innego.Wiedział, że nie mogła inaczej wyrazić tego, co czuła.Sięgnął po małego, pluszowego przyjaciela i wyciągnął go ze szklanego domu.- Masz wspaniałą panią, Teodorze Misiu - powiedział do zamyślonego zwierzaka.- I zamierzam zrobić wszystko, co w mojej mocy, by była szczęśliwa.- Mocno go przytulił i ponownie zamknął za przezroczystymi drzwiczkami.Odwrócił się do jej kolumny i przełknął ślinę.Wiedział, że powinien jak najszybciej zmienić temat.- Dobrze - rzekł.- Teraz, gdy wiemy już co nas gryzło, powinniśmy zastanowić się nad możliwościami, jakie nam zostały.- Możliwościami? - spytała zaskoczona.- Oczywiście.- Całkowicie już doszedł do siebie.- Zamierzam spędzić resztę życia przy tobie, ale nie chciałbym, żeby o tej reszcie życia zadecydowali piraci lub rosnący nad nami lodowiec.Spróbujmy zatem sprawdzić, jakie mamy szansę wydostania się stąd!Tia roześmiała się.Udał, że nie słyszy lekkiego tonu histerii, który zabrzmiał w tym śmiechu, - Dobrze - powiedziała.- Możliwości.Cóż zacznijmy od naszych robotów.Tia rzuciła się w jego ramiona i zamieniła się w wielkiego niebieskiego, pluszowego misia.Miś patrzył na niego z wyrzutem.Chciał wstać, ale pościel na łóżku zamieniła się w niczym nie ograniczoną śnieżną pustynię.Leżał przysypany śniegiem.Niedźwiadek próbował go stamtąd wyciągnąć, ale jego miękkie łapki nie mogły sobie poradzić z lodową pokrywą.Wtedy usłyszał jakieś dudnienie i gdy spojrzał do góry, zobaczył jakby na zwolnionym holosie wielką lawinę, która schodziła prosto na niego.Lawina była coraz bliżej, a Tia - miś odwróciła się i stanęła między nim a kotłującym się śniegiem.- Alex, obudź się!Zerwał się nagle obudzony, zaczął się miotać w łóżku, zanim zapalił lampkę.Tii zdawało się, iż zrobił to zupełnie nieświadomie.Zamrugał oślepiony światłem i próbował wyplątać się ze skotłowanej pościeli.- Co? - wymamrotał zaspanym jeszcze głosem.- Kto? Gdzie?- Alex - szepnęła Tia; była wyraźnie podekscytowana.- Alex, usiłuję cię dobudzić od piętnastu minut! Na górze pojawił się statek Centrali i rozprawia się z dwoma wahadłowcami piratów!Centrali? Na bogów kosmosu.- Co się stało? - spytał, sięgając po rzeczy i błyskawicznie je wkładając.- Od początku.- Najpierw domyśliłam się, że coś zaczyna się dziać, kiedy piraci przesłali wiadomość statkowi na planecie, by siedział cicho.Miałam wrażenie, iż myśleli, że zbliża się do nich zwykły statek badawczy.Po chwili jednak rozgorzała walka.- Tia włączyła wszystkie swoje systemy.Z wentylatorów płynęło ku niemu świeże powietrze, w głównej kabinie zapalone były wszystkie światła, a konsolety błyskały gotowością do przyjęcia poleceń.- Wtedy wyłączyli czujniki i mogłam przystąpić do działania.Kilka minut temu za twoją radą uruchomiłam silniki i zaczęłam topić śnieg.Już mogę się ruszać i jestem pewna, że wydostaniemy się stąd bez większego trudu.Pewno trochę się poodzieram i stracę kilka zewnętrznych urządzeń, ale wszystko to będzie można naprawić.- A co się teraz dzieje na górze? - spytał, biegnąc ku swojemu fotelowi i nie zaprzątając sobie głowy butami czy chociażby skarpetkami.- Mam dobre i złe wieści.Wygląda na to, że wahadłowiec Centrali doskonale sobie radzi z dwoma statkami piratów - odpowiedziała.- Natomiast zła wiadomość jest taka, że choć odbieram ich sygnały, sama nie mogę nadawać.Boje się, że pokrywa śniegu zniekształciłaby treść moich informacji.- W porządku, możemy się ruszać, a pułapka na górze została otwarta - stwierdził Alex, pospiesznie dopinając ostatnie sprzączki pasków; przeciskanie się przez zwały śniegu mogło wiązać się z nieprzewidzianymi szarpnięciami.- Ale ponieważ nie możemy nadawać, nie możemy też ostrzec statku Centrali o trzecim wahadłowcu.Nie możemy nawet powiedzieć im, że jesteśmy po tej samej stronie.Poza tym staniemy się łatwym celem dla piratów, gdy tylko spróbujemy wzbić się w górę.W swojej kryjówce mogą spokojnie czekać na pojawienie się statku Centrali, by go dopaść.Alex rozważał wszystkie możliwe sposoby wyjścia z tej sytuacji.- Czy udałoby się nam pozostać poza polem ich widzenia, do czasu aż nie zostaną zdemaskowani?W odpowiedzi Tia wyświetliła mapę terenu.Jeżeli piraci zdecydowaliby się ich ścigać, nie mieliby żadnych szans na schowanie się czy ucieczkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •