[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Byl to niedobry znak, œwiadczy, i¿ formacja napotka³a na silny opór wroga i nie zdo³a³a zebraæ siê do szyku po wykonaniu zadania.Nad barakiem przesz³a z opuszczonym do l¹dowania podwoziem, maszyna z literami „C” po obu stronach kad³uba.- Jest Sunderland - zauwa¿y³ White.- Jest i Munro - doda³ Peter, wskazuj¹c na p³atowiec oznaczony „S”.Trzeci samo³ot nadlatywal nad lotnisko, dwa poprzednie ko³owa³y ju¿ w stronê baraku.Peter wytê¿y³ wzrok, stara³ siê dostrzec na widnokrêgu dalsze maszyny, nie widzia³ jednak nic.- To John Prestone na „D jak Diana” - stwierdzi³ Stanley.- Grdzie McLochlon? Gdzie Parker i Lenormand?Spojrzeli sobie w oczy, bez s³owa zawrócili do baraku.White po³¹czy³ siê telefonicznie ze stacj¹ radarow¹, spyta³ o wiadomoœci.Niestety, nie znano tam przebiegu lotu, wiedziano tylko, i¿ wyprawa dotar³a do celu, bowiem dos³yszano rozkazy ataku wydawane przez McLochlona.Do wnêtrza wszed³ podporucznik Munro.Ociê¿a³ym ruchem odpi¹³ kamizelkê ratunkow¹, rzuci³ j¹ na sto³ek.Usiad³ i trzês¹cymi siê palcami zapali³ papierosa.- Piek³o - wyrzuci³ z siebie jeden wyraz, cisn¹³ papierosa na pod³ogê i ukry³ twarz w d³oniach.Zjawi³ siê starszy sier¿ant Sunderland.By³ blady, spocony, rêce trzês³y mu siê jak Davidowi Munro.Splun¹³ pod nogi, siêgn¹³ po kubek kawy.- McLochlon zgin¹³ - powiedzia³ zachrypniêtym, nieswoim g³osem.- Zapalili mu maszynê w pierwszym ataku.Wœciekle strzelali.uderzy³ w czo³gi.morze ognia,., - j¹ka³ siê i przerywal co chwila, nie potrafi³ sk³adnie wyraziæ myœli.- Pali³o sie tam wszystko.czo³gi, samolot majora, samochody, chyba i d¿ungla.Nawraca³em dwa razy.mo¿e.trzy, nie pamiêtam.Wystrzela³em ca³¹ amunicjê.Mam dziury w skrzyd³ach.- Parker? Lenormand? Prestone? Gdzie jest Prestone?! - wykrzykn¹³ nagle White.- By³ przecie¿ nad lotniskiem?!Na zewn¹trz rozleg³y siê podniecone g³osy mechaników.Peter ze Stanleyem wypadli z baraku.Maszyna „D jak Diana” kr¹¿y³a w górze z opuszczon¹ tylko praw¹ goleni¹ podwozia, za jej ogonem ci¹gnê³a siê cienka stru¿ka dymu.Peter jednym skokiem dopad³ swej maszyny, w³¹czy³ nadajnik radiowy.- John, John! Wci¹gnij podwozie, siadaj na brzuchu.John, czy mnie s³yszysz? Tu Peter? Peter Shannon!W s³uchawkach rozleg³ siê przyt³umiony g³os, mówi¹cy z wysi³kiem:- S³yszê.Nie mogê.wci¹gn¹æ podwozia.Jestem ranny.s³abo mi.„D jak Diana” zako³ysa³a siê w powietrzu, zesz³a nad sam¹ ziemiê, pochyli³a na skrzyd³o, niemal zawadzaj¹c o dach baraku dispersalu.Pilot wyprowadzi³ j¹ niepewnie, odzyska³ wysokoœæ.- John! John! IdŸ w górê! Skacz ze spadochronem, John!OdpowiedŸ by³a jeszcze niewyraŸniejsza:- Nie.mogê.Silnik.L¹dujê.Istotnie si³nik „Buffalo”, z opuszczon¹ jedn¹ goleni¹, pocz¹³ przerywaæ, smuga dymu za ogonem ros³a.Peter z bij¹cym sercem patrzy³ bezsilnie, jak rnaszyna zatoczy³a p³askie, niezdarne okr¹¿enie, wyrówna³a niezrêcznie i poczê³a obni¿aæ siê, id¹c jednak z nadmiern¹ prêdkoœci¹.- John! Zamknij gaz! Zamknij gaz! Przechyl p³atowiec w prawo!Pilot „D jak Diana” widocznie nie dos³ysza³ instrukcji.Rozpêdzony samolot uderzy³ jedn¹ goleni¹ w betonowy pas, wyskoczyl w górê, zachybota³ siê, przechyli³ na lewe skrzyd³o, pod którym podwozie nie by³o wypuszczone.Skrzyd³o zawadzi³o o ziemiê, p³atowiec trzasn¹³ o beton silnikiem, ponownie wyskoczy³ w powietrze i przewalaj¹c siê na plecy leg³ wreszcie nieruchomo.Sekunda i spod omaskowania motoru buchn¹³ w górê s³up ognia, b³yskawicznie ogarniaj¹cy cal¹ maszynê.Od strony zniszczonego przez japoñskie bomby hangaru pêdzi³ z wyciem syreny wóz stra¿y ogniowej.Tu¿ za nim gna³ samochód ze znakiem Czerwonego Krzy¿a.Stra¿acy zeskakiwali w biegu z auta, kierowali ku potwornemu ognisku strugi bia³awej piany z gaœnic.Mimo azbestowych ubiorów i ochronnych masek nie byli w stanie podejœæ bli¿ej, ich wysi³ki nie przydawa³y siê na nic.Przera¿ony i sparali¿owany tym widokiem Peter dostrzegl poprzez przerzedzon¹ w pewnej chwili œcianê ognia, jak w kabinie samolotu coœ siê poruszy³o, niewyraŸnie rysuj¹ca siê rêka ludzka wyci¹gnê³a siê w górê.W sekundê póŸniej nast¹pi³a potê¿na eksplozja - wybuch³ zbiornik benzyny.Stra¿nicy odst¹pili do ty³u, ci¹gn¹c ze sob¹ cia³o zemdlonego od ¿aru i poranionego od³amkami metalu kolegi.Akcja ratownicza by³a bezskuteczna i.zupe³nie ju¿ niepotrzebna.Stanley White przywo³a³ Petera do baraku.Na liœcie pilotów na œciennej tablicy widnialo tylkc szeœæ nazwisk.- Parker? Lenormand?- Rozmawia³em ze stacj¹ radarow¹ - odpar³ g³ucho White.- Ju¿ nie wróc¹.- Co teraz? - spyta³ bezmyœlnie Shannon.Porucznik White wyprostowa³ siê powoli.- Wed³ug instrukcji ja obejmujê dowództwo dywizjonu.Od po³udnia s³u¿bê pe³niæ bêd¹ wszyscy pozostali piloci.Pe³niæ j¹ bed¹ do koñca.ROZDZIA£ VIIDrugiego lutego, w samo po³udnie, Peter Shannon wystartowa³ na alarm na czele czterech „Buffalo”, tylko tyle bowiem samolotów mechanicy zdo³ali przygotowaæ do lotu.Stanley White i Michael Redhill pozostali na ziemi.Ich maszyny, znakowane „T” oraz „F”, uszkodzone i postrzelane w poprzedniej wyprawie, wymaga³y starannego przegl¹du, zaklejenia dziur i wymiany drobnych czêœci p³atowca.Szóstka lotników ci¹gle siê jakoœ trzyma³a, mimo bezustannych walk, a nawet zdo³a³a odnieœæ dalsze sukcesy.Konto Shannona wzros³o do pe³nych dwudziestu zestrzeleñ, White'a do szesnastu, Redhilla do dziewiêciu.David Munro str¹ci³ szeœæ maszyn wroga, Jeremy Sunderland osiem, Paul West cztery.Podnios³o to iloœæ ogólnych zwyciêstw jednostki do osiemdziesiêciu szeœciu, ale teraz nikt ju¿ ani nie notowa³ tego na tablicy, ani nie zwraca³ uwagi na osi¹gniêcia.Nawet przyznany Peterowi po raz trzeci Distinguished Flying Cross wywo³a³ u niego tylko obojêtne wzruszenie ramion.Shannon ostro ci¹gn¹³ samolot w górê.Jego „B jak Betty”, nazwana tak ostatnio na czeœæ ¿ony, pieczo³owicie dogl¹dana przez mechaników, zachowywa³a sie, jakby dopiero przysz³a z wytwórni.Silniki „S” Davida Munro, „C” Sunderlanda oraz „H” Westa równie¿ wyregulowane by³y znakomicie i doprowadzone do doskona³ego stanu, tote¿ bez trudu zdobywano wysokoœæ.Peter wiedzia³ z doœwiadczenia, i¿ od momentu og³oszenia alarmu do pojawienia siê Japoñczyków pozostawalo z regu³y niewiele czasu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •