[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeżeli pochwała jest zbyt szczodra, jeżeli wydaje sięnieuzasadniona lub  co ważniejsze  jeżeli osoba chwaląca może coś na tym zyskać, to nie będzie ona lubiana Edward E.Jones (1964, 1990) prowadził szerokie badania nad zjawiskiemingracjacji  rozmyślnej próby manipulowania innymi poprzezudzielanie pochwał i pozytywnego wsparcia (sprzężeniazwrotnego).W typowym eksperymencie pomocnikeksperymentatora obserwował studentkę, z którąprzeprowadzano wywiad, i następnie starał się ją ocenić.Ocenyzostały uszeregowane następująco: część badanych zostałaoceniona negatywnie, część pozytywnie i część neutralnie.Wjednym z badań osobie oceniającej (pomocnikowi) przypisanoukryty motyw  dokładnie rzecz biorąc, studentompowiedziano, że osoba oceniająca jest eksperymentatoremposzukującym ochotników do własnych badań i będzie pózniejpytać studentów o zgodę.W rezultacie okazało się, że studencibardziej lubili osoby oceniające ich pozytywnie niż te, któreoceniały ich negatywnie  z jednym dramatycznym wyjątkiem:osoby oceniającej, której przypisano ukryty motyw.W stosunkudo tej ostatniej studenci zakładali, że nagradzanie albo maślenie im" bierze się wyłącznie z chęci pozyskaniaochotników do badań, pochwała nie jest szczera i jest jedyniepróbą manipulacji poprzez ingracjację.Stare przysłowie Pochlebstwo prowadzi donikąd" jest zatem jawnie błędne.Pochlebstwo jest skuteczne, choć należy pamiętać oograniczeniach i tak jak skomentował to Edward Jones pochlebstwo zawsze gdzieś cię zaprowadzi", choćniekoniecznie tam, gdzie byś chciał. %7łycie powiano być ufortyfikowane wieloma przyjazniami.Kochać i być kochanym to największa radość istnienia- Sydney Smith, 1855Lubić i być lubianymTo, jak bardzo ludzie nam schlebiają, nie jest jedynymczynnikiem wpływającym na nasze uczucia do innych.Jakbardzo inni są przyjacielscy i mili  czy inaczej: jak bardzo naslubią  ma również znaczenie.Wszyscy bowiem lubimy byćlubiani.To wspaniałe uczucie, gdy podchodzimy do kogoś iwidzimy, że osoba ta wita nas z radością i zadowoleniem.Jestto uczucie o ogromnym znaczeniu i jeden z podstawowychdeterminant atrakcyjności interpersonalnej.Uczucie to jest takważne, że działa nawet wtedy, gdy brak jest innego czynnika podobieństwa.W jednym z eksperymentów, kiedy młodakobieta wyrażała zainteresowanie badanymi mężczyznamijedynie poprzez nawiązywanie kontaktu wzrokowego (nachylałasię ku nim, słuchając uważnie ich wypowiedzi), okazało się, żemężczyzni ci zdecydowanie ją polubili, mimo że nie zgadzała sięz nimi w wielu ważnych kwestiach (Gold, Ryckman, Mosley,1984).Bez względu na to, czy wskazniki, do których sięodwołujemy, mają charakter werbalny czy niewerbalny, tonajważniejszym wyznacznikiem tego, czy lubimy osobę A, jestprawdopodobnie to, czy osoba A lubi nas (Berscheid, Walster,1978; Condon, Crano, 1988; Hays, 1984; Kenny, La Voie,1982; Kenny, Nasby, 1980; Secord, Backman, 1964). Oczywiście to, co myślimy, wpływa na to, co robimy.Przekonanie, że nowo poznana osoba nas lubi, zachęca dozachowywania się w sposób przyjacielski i bardziej otwarty niżwtedy, gdybyśmy sądzili inaczej.Co sądzicie, jaki efekt będziemiało nasze zachowanie? Osoba ta bez wątpienia odpowieciepło na nasze przyjazne gęsty, a jej zachowanie wzmocni zkolei nasz serdeczny stosunek do niej.Jest to jeszcze innyprzykład samospełniającego się proroctwa, kiedy początkowawiara w to, że jest się lubianym, pcha nas do równieprzyjaznych zachowań, wywołując ponownie przyjazne reakcjewobec nas i oczywiście dalej  nas wobec kogoś.RYCINA 10.6.Lubić i być lubianym.Badanym podanonieprawdziwą informację zwrotną, że ich partnereksperymentalny lubi ich lub że ich nie lubi.Osoby badanebardziej polubiły swoich partnerów, jeżeli im wcześniejpowiedziano, że ich partner je lubi (porównaj część wykresu polewej stronie), partnerzy zaś odpłacali tą samą monetą.Przekonania naprawdę kształtują rzeczywistość (zaczerpnięto z:Curtis, Miller, 1986)Aby zilustrować ten proces, Rebecca Curtis i Kim Miller (1968)zaplanowały bardzo pomysłowy eksperyment.Połączyły onestudentów biorących w nim udział w pary; studenci przedeksperymentem się nie znali.W każdej parze jednej z osób,wybranej w sposób losowy, przekazywano specjalnie dobranąinformację.Curtis i Miller stworzyły sytuację eksperymentalną w taki sposób, aby część badanych studentów uwierzyła, że jestlubiana przez partnera, a część uważała, że jest nie lubiana.Osoby badane spotkały się w parach po raz kolejny, by ze sobąporozmawiać.I tak  jak przewidziano  osoby, które sądziły,że są lubiane, zachowywały się w sposób bardziej przyjacielskiwobec partnera czy partnerki, mówiły więcej o sobie, chętniejzgadzały się w istotnych kwestiach poruszonych w dyskusji iogólnie zachowywały się serdeczniej, bardziej przyjacielsko niżosoby sądzące, że są nie lubiane.Co więcej, osoby uważające,że są lubiane, rzeczywiście były lubiane, i to o wiele bardziej niżosoby zakładające, że są nie lubiane.Zatem partnerzy wdiadzie odzwierciedlali swoje zachowania.Przedstawione narycinie 10.6 rezultaty wyraznie wskazują, że jeżelizachowujemy się w sposób wyrażający naszą wiarę w to, żedajemy się lubić i wszyscy dookoła nas lubią, to zwiększamyprawdopodobieństwo, że inni nas polubią. Zmiej się, a światbędzie się śmiał do ciebie"  trudno nie przyznać racji staremuporzekadłu.Konsekwencje zmian w czyjejś sympatii do nas: efektzysku-straty.Nienawiść całkowicie pokonana przez miłość przechodzi wmiłość; a miłość staje się wówczas większa, gdy pierwej byłanienawiść.Ten, kto zaczyna kochać rzecz, której zprzyzwyczajenia nienawidził czy też o której myślał z bólem wsercu  niezależnie od samej miłości  czuje przyjemność.  Spinoza, 1663efekt zysku-straty: zjawisko polegające na tym, że tymbardziej lubimy daną osobę, im więcej wysiłku musieliśmywlożyć w zmianę jej pierwotnej opinii o nas (tj.nie lubiani napoczątku znajomości teraz jesteśmy lubiani), natomiast tymmniej lubimy daną osobę, im więcej jej pierwotnej sympatiistraciliśmy (tj.jeżeli na początku znajomości nas lubiła, a teraznas nie lubi)Jak się przekonaliśmy, to, czy jesteśmy lubiani, jest ważnymwyznacznikiem naszych sympatii do innych.Jedno zoczywistych pytań, które należałoby postawić w tym miejscu,brzmi następująco: Czy wraz ze wzrostem sympatii innych donas oraz częstotliwości okazywania nam przyjaznych uczućwzrasta nasz stopień sympatii do drugich? Odpowiedz nie jestprosta.Umówmy się, że spotkaliście Alberta na przyjęciu i żerozmawialiście z nim przez kilka minut.Następnieodwiedzaliście go w akademiku kilka razy, wdając się z nimsiedmiokrotnie w dyskusję [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •