[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Na Galaktykę, podam! I z dziką satysfakcją w głosie krzyknął: Mó-wisz, że ten twój cudowny Muł ma kontakty z Neotrantorem i że mieli nas tamzatrzymać, tak? Te kontakty są guzik warte! Zabiliśmy następcę tronu, a tego dru-giego zostawiliśmy jako jęczącego idiotę.Mułowi nie udało się nas tam zatrzymaći w tym wypadku jego plany zostały pokrzyżowane. Ależ skąd, nic podobnego.To nie byli nasi ludzie.Następca tronu był prze-pitą miernotą.Ten drugi, Commason, jest niewiarygodnie głupi.Liczył się naNeotrantorze, ale to nie zmienia faktu, że był rozpustnym i do tego nieudolnymłajdakiem.Naprawdę nie mieliśmy z nimi nic wspólnego.Oni byli w pewnymsensie parawanem.To właśnie oni zatrzymali, czy raczej próbowali nas zatrzymać. I znowu się mylisz.Commason miał prywatnego niewolnika człowiekanazwiskiem Inchney.Zatrzymanie was to był jego pomysł.Jest stary, ale.na razieprzydaje się nam.No i widzisz, jego nie zabiliście.Bayta napadła na niego.Nawet nie tknęła swej herbaty. Ale, jak sam mówisz, twoje uczucia zostały zmienione.Zostałeś natchnio-ny wiarą w Muła, nienaturalną, chorą wiarą.Jaką wartość mają twoje sądy? Stra-ciłeś zdolność obiektywnego widzenia. Mylisz się pułkownik wolno pokręcił głową. Zostały zmienione tylkomoje uczucia.Umysł mam taki sam jak zawsze.Moje uzależnione od woli Mułauczucia mogą w pewien sposób wpływać na kierunek myślenia, ale nie mogązmusić umysłu, żeby działał tak a nie inaczej.I teraz, kiedy uwolniono mnie odpoprzednich emocji, pewne rzeczy widzę jaśniej.Widzę, że program Muła jest inteligentny i wartościowy.Od czasu jak zo-stałem.przemieniony prześledziłem całą jego dotychczasową karierę.Zacząłsiedem lat temu, od pozyskania sobie pewnego kondotiera i jego bandy.Przy jego166pomocy i z pomocą swoich niezwykłych zdolności zdobył planetę.Przy pomo-cy armii tej planety i dzięki swym zdolnościom rozszerzał swoje posiadanie, ażw końcu mógł się zabrać za władcę Kalgana.Każdy krok był logiczną konse-kwencją poprzedniego.Mając Kalgan w kieszeni, zdobył pierwszorzędną flotę,a z nią i ze swoimi zdolnościami mógł zaatakować Fundację.Fundacja jest kluczem do Galaktyki.Jest jej najbardziej uprzemysłowionymrejonem i teraz, mając w swych rękach atomowe technologie Fundacji, Muł jestfaktycznym panem Galaktyki.Przy swych niezwykłych zdolnościach i dysponu-jąc tymi technologiami Muł potrafi zmusić resztki Imperium do uznania jego wła-dzy i w końcu, po śmierci obecnego imperatora, któremu już nie zostało wiele latżycia, może sam zostać imperatorem.Wówczas będzie nie tylko faktycznym, alei tytularnym władcą Galaktyki.Czy wtedy jakiś świat zdoła mu się oprzeć?W ciągu ostatnich siedmiu lat ustanowił nowe Imperium.Innymi słowy,w czasie siedmiu lat dokona tego, czego cała psychohistoria Seldona nie jest w sta-nie dokonać w okresie krótszym niż siedem wieków.W końcu w całej Galaktycezapanuje spokój i porządek.A przy tym nie jesteście w stanie go powstrzymać, tak jak nie jesteście w sta-nie gołymi rękami wstrzymać biegu planety.Pritcher skończył i zapanowała cisza.Herbata dawno wystygła.Pułkownikwychylił swoją filiżankę, napełnił ją ponownie i pił małymi łykami.Toran obgry-zał ze złości paznokcie.Twarz Bayty była blada, a jej wzrok zimny i nieobecny.Po długiej chwili odezwała się. Nie przekonałeś nas.Jeśli Muł chce, żebyśmy się do niego przekonali,niech tu sam przyleci i zmieni nasze uczucia.Przypuszczam że walczyłeś z nimdo ostatniej chwili, co? Tak odparł poważnie pułkownik Pritcher. No więc nam też zostaw ten przywilej.Pułkownik Pritcher podniósł się.Rzekł z miną wskazującą, że powziął nie-odwołalne postanowienie: Wobec tego opuszczam was.Jak już powiedziałem, moje obecne zadanienie ma nic wspólnego z waszymi osobami.Dlatego myślę, że nie muszę donosićo miejscu waszego pobytu.To nie jest zbyt wielka przysługa z mojej strony.JeśliMuł będzie chciał was zatrzymać, to niewątpliwie wyznaczy do tego zadania in-nych ludzi i zostaniecie zatrzymani.Ale ja możecie mi wierzyć lub nie nieprzyczynię się do tego i zrobię tylko to, co mi kazano. Dziękuję powiedziała cicho Bayta. Aha, a gdzie jest Magnifico? Wyjdz, Magnifico, nie zrobię ci nic złego. A co masz do niego? spytała Bayta z nagłym ożywieniem. Nic.W rozkazie, który otrzymałem, o nim też nie ma ani słowa.Słyszałem,że jest poszukiwany, ale Muł znajdzie go, kiedy nadejdzie odpowiedni moment.Ja nic nie powiem.Podacie mi ręce na pożegnanie?167Bayta potrząsnęła przecząco głową.Toran spojrzał na niego z pogardą.Masywna postać pułkownika jakby się nieco zgarbiła.Podszedł do drzwi, aleobrócił się jeszcze i powiedział: Jeszcze jedno na koniec.Niech się wam nie wydaje, że nie wiem, dlacze-go się tak upieracie przy swoim.Wiadomo, że poszukujecie Drugiej Fundacji.W odpowiednim czasie Muł podejmie właściwe kroki.Nic wam nie pomoże.Ale znaliśmy się w innych czasach.być może dlatego coś mnie pchało, żebyz wami porozmawiać.W każdym razie próbowałem wam pomóc, póki jeszczenie było za pózno.%7łegnam.Zasalutował i wyszedł.Bayta odwróciła się do milczącego Torana i wyszeptała: Wiedzą nawet o Drugiej Fundacji.W kącie biblioteki, w wąskim strumieniu światła pośród otaczającego go mro-ku, siedział przykucnięty, nieświadomy całego zdarzenia Ebling Mis i mruczałtriumfalnie pod nosem.25.ZMIER PSYCHOLOGAOd tej pory Eblingowi Misowi pozostały już tylko dwa tygodnie życia.W czasie tych dwóch tygodni trzykrotnie odwiedziła go Bayta.Pierwszy razprzyszła do niego tej nocy, kiedy widzieli się z pułkownikiem Pritcherem.Drugiraz tydzień potem.Trzeci raz, gdy minął kolejny tydzień.Był to dzień, w którymMisa dosięgła śmierć.Najpierw była to noc po spotkaniu z pułkownikiem Pritcherem, noc, którejpierwszą godzinę spędziła wytrącona z równowagi para na niewesołych, pełnychniepewności rozmowach. Torie, powiedzmy Eblingowi rzekła Bayta
[ Pobierz całość w formacie PDF ]