[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie mogłam się powstrzymać - powiedziała.- To było maleństwo i takie bezbronne.Odegnałam hieny i zabrałam źrebaka do jaskini.Cieszę się, że to zrobiłam.Rozproszył samotność, którą teraz dawało się znieść.Stał się moim przyjacielem.Przynajmniej kobiety potrafiły zrozumieć uczucia wobec bezbronnego oseska, nawet jeśli to koński osesek.Sposób, w jaki Ayla to wyjaśniła, wydawał się całkowicie racjonalny, chociaż nikt wcześniej nie słyszał o adoptowaniu zwierząt.Ta opowieść jednak zafascynowała nie tylko kobiety.Jondalar obserwował przysłuchujących się ludzi.Kobiety i mężczyźni byli równie oczarowani i zdał sobie sprawę z tego, że Ayla stała się dobrym gawędziarzem.Nawet on słuchał z ciekawością, a przecież znał tę historię.Przyglądał się Ayli uważnie, próbując zobaczyć, co czyniło ją tak pociągającą, i zauważył, że poza słowami posługuje się subtelnymi, ale wymownymi gestami.Nie było to świadome, czy też robione dla wywołania jakiegoś specjalnego efektu.Ayla wyrosła, porozumiewając się na sposób klanu, i naturalną koleją rzeczy posługiwała się gestami na równi ze słowami, ale kiedy po raz pierwszy użyła ptasich świergotów oraz rżeń końskich, zaskoczyła słuchaczy.Kiedy mieszkała sama w dolinie i słyszała tylko dźwięki wydawane przez zwierzęta, nauczyła się je powtarzać z niesłychaną wiernością.Po pierwszym szoku zebrani słuchali zafascynowani.W miarę rozwoju opowieści, szczególnie gdy zaczęła mówić o początkach jazdy na koniu, nawet Tholie nie mogła się doczekać, kiedy skończy tłumaczenie słów Ayli, żeby usłyszeć ciąg dalszy.Młoda kobieta Mamutoi doskonale mówiła w obu językach, ale nie mogła rżeć jak koń czy ćwierkać jak ptaki, to jednak nie było konieczne.Ludzie po części rozumieli Aylę, trochę ze względu na podobieństwo języków, ale także ze względu na jej ekspresyjny sposób wyrażania się.Rozumieli kontekst, w jakim wydawała te dźwięki, i czekali na tłumaczenie Tholie, żeby powiedziała im to, czego nie zrozumieli.Ayla wyczekiwała słów Tholie z równą niecierpliwością co pozostali, ale z zupełnie innej przyczyny.Od czasu, kiedy zaczął ją uczyć własnego języka, Jondalar był pełen podziwu dla jej zdolności szybkiego uczenia się i zastanawiał się, jak ona to robi.Nie wiedział, że jej zdolności językowe są wynikiem wyjątkowego zbiegu okoliczności.Żeby móc funkcjonować wśród ludzi, którzy korzystali z wiedzy swoich przodków, nagromadzonej od urodzenia w ich olbrzymich mózgach jako rodzaj wyewoluowanej i świadomej formy instynktu, dziewczynka Innych musiała rozwinąć własne zdolności zapamiętywania.Trenowała szybkie zapamiętywanie, żeby pozostali członkowie klanu nie uważali jej za głupią.Zanim została przez nich adoptowana, była normalną, gadatliwą, małą dziewczynką i chociaż straciła większość swojego werbalnego języka, kiedy zaczęła mówić jak klan, wzory mówienia słowami były już w niej utrwalone.Jej namiętna potrzeba ponownego nauczenia się słownego języka, żeby móc porozumieć się z Jondalarem, dodała bodźca jej naturalnym zdolnościom.Proces uczenia się, który zastosowała wtedy nieświadomie, rozwinął się jeszcze bardziej, kiedy zamieszkała w Obozie Lwa i musiała nauczyć się jeszcze jednego języka.Zapamiętywała słowa po jednym usłyszeniu, chociaż składnia i gramatyka zabierały jej nieco więcej czasu.Język sharamudoi miał gramatykę zbliżoną do mamutoi i wiele podobnych słów.Ayla słuchała uważnie, jak Tholie tłumaczy jej słowa, ponieważ w ten sposób uczyła się ich języka.Już historia o adoptowaniu źrebaka była fascynująca, ale nawet Tholie musiała przerwać i poprosić Aylę o powtórzenie słów jeszcze raz, kiedy opowiedziała o znalezieniu rannego lwiątka.Może samotność potrafi zmusić kogoś do mieszkania z trawożernym koniem, ale z drapieżnikiem? Dorosły lew samiec osiągał niemal wysokość niedużego stepowego konia, a był znacznie masywniejszy.Tholie chciała wiedzieć, jak ktoś może nawet zastanawiać się nad wzięciem lwiątka.- Nie był wtedy taki duży, nawet nie taki jak mały wilk, był dzieckiem.i to rannym.Chociaż Ayla miała zamiar porównać go do mniejszego zwierzęcia, ludzie zerknęli na Wilka, który siedział koło Roshario.Wilk pochodził z północy i był duży nawet jak na swą rasę.Pomysł wzięcia lwa tej wielkości nie wydawał się pociągający.- Imię, jakie mu nadała, znaczy “maluszek” i tak go nazywała, nawet gdy stał się całkiem dorosły.To był największy maluszek, jakiego ja kiedykolwiek widziałem - powiedział Jondalar, co wywołało śmiech.Jondalar też się uśmiechnął, ale zaraz spoważniał.- Też myślałem, że to zabawne, ale dopiero później.Kiedy go zobaczyłem pierwszy raz, nie było w tym nic zabawnego.Maluszek to lew, który zabił Thonolana i omal nie pozbawił mnie życia.- Dolando znowu spojrzał z niepokojem na Wilka siedzącego obok Roshario.- Czego jednak innego możesz się spodziewać, kiedy włazisz do legowiska lwów? Chociaż widzieliśmy, że lwica odeszła, i nie wiedzieliśmy, że został tam Maluszek, było głupotą tam wchodzić.Jak się okazało, miałem dużo szczęścia, że to był właśnie ten lew.- Co to znaczy “szczęścia”? - spytał Markeno.- Byłem ciężko ranny i nieprzytomny, ale Ayla powstrzymała go, zanim mnie zabił - powiedział Jondalar.Wszyscy zwrócili się z powrotem do kobiety.- Jak mogła powstrzymać lwa jaskiniowego? - zdziwiła się Tholie.- Tak samo, jak powstrzymuje Wilka i Whinney - odparł Jondalar.- Powiedziała mu, żeby się zatrzymał, i posłuchał.Głowy trzęsły się z niedowierzaniem.- Skąd wiesz, że to zrobiła? Powiedziałeś, że byłeś nieprzytomny! - zawołał ktoś.Jondalar spojrzał na mówcę.To był młody mężczyzna Ramudoi, którego znał, ale niezbyt dobrze.- Ponieważ widziałem, jak zrobiła to samo później, Rondo.Maluszek przyszedł kiedyś z wizytą, gdy jeszcze nie w pełni wyzdrowiałem.Wiedział, że jestem obcy, a może pamiętał mnie, kiedy razem z Thonolanem wszedłem do jego legowiska.Niezależnie od przyczyny nie chciał mnie w pobliżu jaskini Ayli i natychmiast rzucił się do ataku.Ayla stanęła przed nim i powiedziała mu, żeby przestał.I zatrzymał się.To było niemal śmieszne, sposób, w jaki skulił się w środku skoku, ale wtedy byłem zbyt przerażony, żeby to zauważyć.- A gdzie teraz jest lew jaskiniowy? - dociekał Dolando, spojrzał na Wilka i zastanowił się, czy także lew idzie jej śladami.Nie miał szczególnej ochoty na wizytę lwa, niezależnie od tego, jak dobrze Ayla potrafiła nad nim panować.- Wiedzie teraz własne życie - powiedziała Ayla.- Został ze mną, aż dorósł.Potem, jak niektóre dzieci, opuścił mnie, żeby znaleźć towarzyszkę życia, i teraz ma ich pewnie kilka.Whinney także opuściła mnie na trochę, ale wróciła źrebna.- A co z Wilkiem? Czy myślisz, że też cię kiedyś opuści?Ayla złapała oddech.To było pytanie, nad którym - jak dotąd - nie chciała się zastanawiać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]