[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ten łotrzyk wezmie mój list do Cezara.Wychodzą S ł u d z y prowadząc T y d i a s z a.Byłaś przeklęta, zanim cię poznałem.Czyż po to w Rzymie zostawiłem łożeNietknięte, po to legalnych potomkówNie chciałem płodzić z kobietą, co byłaPłci swej klejnotem, byś mnie poniżyłaSpoufalając się z niższymi stanem?KLEOPATRAMój dobry panie.ANTONIUSZZawsze mnie zwodziłaś!Gdy w swej podłości ludzie się zasklepią Los to nieszczęsny  to mściwi bogowieJeszcze na oczy kaptur zaślepieniaIm zarzucają; a w naszej podłościZdrowy rozsądek topią, przez co samiNasze występki wielbimy, a oniZmieją się widząc, jak zmierzamy prostoKu zatraceniu.KLEOPATRADo tego już przyszło?ANTONIUSZGdy cię znalazłem, byłaś jak kęs zimnyW misce Cezara wtedy już zmarłego,Byłaś odpadkiem po uczcie Pompeja,%7łe już nie wspomnę tych godzin rozpustnych,O których nawet wieść gminna nie mówi,Jakie spędzałaś z lubieżną ochotą.Możesz zgadywać tylko co to umiar,Bo nigdy w życiu tego nie widziałaś.94 KLEOPATRAO co ci chodzi?ANTONIUSZJak mogłaś pozwolićRękę całować człowiekowi, któryNa datek czeka z przymilnym  Bóg zapłać ,Rękę, co była mych zabaw kompanem,Gwarantem związku miłości serc wzniosłych.Mógłbym na wzgórzu Basan ryczeć pośródInnych rogatych zwierząt! Bo mam dosyćPowodów, aby zdziczeć.Gdyby mówićO tym spokojnie, to byłoby, jakbySzyja wisielca wychwalała kataZa to, że dobrze robotę wykonał.S ł u g a wprowadza T y d i a s z aCzy dostał chłostę?SAUGASolidną, mój panie.ANTONIUSZCzy płakał? Prosił o litość?SAUGATak, prosił.ANTONIUSZJeśli twój ojciec żyje  niech żałuje,%7łe cię nie spłodził dziewczynką; ty żałuj,%7łe zwycięskiego popierasz Cezara,Za to ta chłosta.Odtąd niechaj białaRęka tej damy będzie złym wspomnieniem,A sam jej widok wywoła dreszcz strachu.Ruszaj z powrotem do Cezara.Powiedz,%7łe w gniew mnie wprawił, bo jest pełen pychyOraz pogardy, skoro mówi tylkoO mym upadku, niepomny przeszłości.Tym mnie rozwściecza, że teraz tak łatwoJest ze mnie szydzić; teraz gdy me gwiazdy,Co mi niedawno rozświetlały drogę,Ze swoich orbit nagle wyleciały Ich ogień przepadł w czeluściach piekielnych.Jeśli me słowa i to, co zrobiłemNie spodobają mu się, to przypomnij,Ze ma u siebie mego wyzwoleńca,Hipparcha; może z nim zrobić, co zechce:Chłostać, powiesić albo torturować95 Wedle uznania, żeby mi odpłacić.Pośpiesz z tym.Precz stąd z krwawymi pręgami!T y d i a s z wychodzi.KLEOPATRACzy już skończyłeś?ANTONIUSZMój ziemski księżycu,Twoje zaćmienie zwiastuje niedługiKres Antoniusza.KLEOPATRAAż minie gorączkaMuszę przeczekać.ANTONIUSZBy się przypodobaćOktawiuszowi, puszczałabyś okoDo sługi, który wiąże mu sznurówki.KLEOPATRAJeszcze mnie nie znasz?ANTONIUSZCzy twe serce dla mnieCałkiem ostygło?KLEOPATRAGdyby to się stało,Niechaj niebiosa z wystygłego sercaGrad wywołają jadem przesączonyI niechaj pierwsza kulka gradu wpadnieDo mego gardła i tam roztopiona%7łycie mi wydrze.Następnie niech zginieCezarion, po nim wszystkie moje dzieci,Wraz z moim wielkim egipskim narodem.W tej topniejącej gradowej nawaleNiechaj ich ciała legną bez pochówku,Póki szarańcza i muchy znad NiluPogrzeb im zrobią w trupim żerowisku.ANTONIUSZTo mi wystarczy.U wrót AleksandriiCezar już stoi; wyjdę mu naprzeciw.Siły lądowe mamy jeszcze całe,Zbiera się także rozproszona flota,Wciąż grozna niczym fale podczas sztormuOdwaga wraca! Słyszysz, moja pani,96 Jeżeli wrócę jeszcze z pola bitwy,Aby te usta ucałować  będęCały krwią zlany.Wraz ze swoim mieczemZdobędę miejsce w historii.Jest szansa!KLEOPATRAZnów jesteś wielki!ANTONIUSZZnajdę jeszcze w sobiePo trzykroć więcej sił, serca, oddechuWalcząc zażarcie.Kiedy los mi sprzyjałW latach beztroski, za żart dobry życieDarowywałem.Lecz teraz zacisnęZęby i wyślę do piekieł tych wszystkich,Co mi na drodze staną.Pójdz, spędzimyWieczór radośnie.Zwołać tutaj wszystkichMoich dowódców przygnębionych.NiechajNasze puchary znowu pełne będą.I zlekceważmy północną godzinę.KLEOPATRADzisiaj są właśnie moje urodziny.Nie chciałam uczty urządzać, lecz skoroMój pan jest znowu Antoniuszem, będęZnów Kleopatrą.ANTONIUSZDamy sobie radę!KLEOPATRAWołać tu wszystkich szlachetnych dowódców.ANTONIUSZWłaśnie, musimy z nimi porozmawiać.Tego wieczoru chcę ich upić winem;Swymi bliznami zasłużyli na to.Pójdz, ma królowo, życie jest przed nami!Następnym razem kiedy będę walczył,Zdobędę miłość nawet samej śmierci,Gdyż jej dorównam ścinając tak wielu,Jak ona kosą, gdy zarazą przejdzie.Wychodzą wszyscy oprócz E n o b a r b u s a.ENOBARBUSSwym blaskiem chciałby walczyć z błyskawicą.Wielki strach siebie samego pożera;Z niego się rodzi zaślepiona wściekłość.Dlatego gołąb potrafi się rzucić97 I na jastrzębia.A ja wciąż spostrzegam,%7łe wraz z zanikiem rozumu naszegoWodza, powraca też jego odwaga.Gdy na rozumie żeruje odwaga,To musi pożreć i miecz, którym walczy.Znajdę sposobność, żeby go opuścić.Wychodzi.98 AKT IVScena lPod Aleksandrią.Obóz C e z a r a.Wchodzą C e z a r, A g r y p p a i M e c e n a s razem z armią.C e z a r czyta list.CEZARChłopcem mnie nazwał i karci, jak gdybyMiał siłę, aby wygnać mnie z Egiptu.Wychłostał posła rózgami, ma śmiałośćNa pojedynek wyzwać mnie, Cezara!Niech wie ten stary gbur, że znamy lepszeZmierci sposoby; teraz tylko śmiać sięMożemy z niego.MECENASPamiętaj, Cezarze,%7łe wściekłe zwierzę łatwo jest zagonićNa śmierć, a zatem nie daj mu odetchnąć,Wykorzystując moment jego szału [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •