X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Czy przyjdzie pan du Halga?  zagadnęła stara panna, zdejmując, po wymianie zwykłychpowitań, wełniane mitenki robione na drutach. Przyjdzie, proszę pani.Widziałem, jak na plantach spacerował ze swoją suczką  odpo-wiedział pleban. No, to nasz pamfil będzie dziś ożywiony!  ucieszyła się. Wczoraj było nas tylkoczworo.Na te słowa pleban wstał i wydobył z szuflady w komodzie okrągły koszyczek z cieniut-kiej wikliny, liczmany z kości słoniowej, tak pożółkłe skutkiem dwudziestoletniego użycia,że przypominały barwą tytoń turecki, i talię kart tak wytłuszczonych, jakby grywali nimi cel-nicy z Saint-Nazaire, którzy zmieniają je tylko raz na dwa tygodnie.Rozłożył na stole licz-many przypadające na każdego gracza, postawił koszyczek pośrodku, obok lampy, czyniąc towszystko z dziecięcym pośpiechem i z wprawą, która świadczyła, że zawsze spełniał tę drob-ną przysługę.Mocne stukanie, tak zwykli stukać wojskowi, rozbrzmiało w cichych głęboko-ściach starego dworu.Lokajczyk wstał i z powagą skierował się ku drzwiom.Po chwili wpółmroku, jaki zalegał jeszcze ganek, zarysowała się wysoka sylwetka.Był to kawaler duHalga, eks-kapitan spod bandery admirała de Kergarou�t, chudy, opatulony metodycznie  wzależności od zmian pogody. Przybywaj, rycerzu!  zawołała panna de Pen-Ho�l. Wszystko już gotowe  dodał ksiądz.Kawaler jest człekiem chorowitym, odziewa się we flanelę, bo cierpi na reumatyzm, nosiczarną jedwabną myckę, aby zabezpieczyć głowę od mgły, i spencer, którym chroni swójszacowny tors od porywistych wiatrów oziębiających powietrze w Gu�rande.Przechadza sięzawsze uzbrojony w trzcinkę ze złotą gałką, aby odpędzać psy sunące w niewczesne zaloty dojego ukochanej suczki.Drobiazgowy niczym wykwintnisia, zniechęcający się najmniejsząprzeszkodą, mówiący cicho dla oszczędzania resztek głosu, był ongi jednym z najbardziejnieustraszonych i najuczeńszych oficerów naszej dawnej marynarki.Bajliw de Suffren za-szczycał go swoją estymą, a hrabia de Portendu�re  przyjaznią.Zwietne jego czyny z cza-sów, kiedy był kapitanem pod banderą admirała de Kergarou�t, widnieją znaczone głębokimigłoskami na twarzy całej w bliznach.Ale teraz nikt nie poznałby głosu, co zagłuszał burzę,oka, które ogarniało morski horyzont, i wspaniałej odwagi marynarza bretońskiego.Kawalernie pali i nie klnie; jest łagodny i spokojny jak panienka, z pieczołowitością starej kobiety28A n c i e n r � g i m e (fr.)  dawny ustrój (ustrój polityczny Francji sprzed rewolucji r.1789).29T i l b u r y (ang.)  lekki jednokonny powozik.86 zajmuje się swoją suczką Tysbe i jej drobnymi kaprysami.Daje to nam wysokie pojęcie ojego wygasłej galanterii.Nie mówi nigdy o swoich zadziwiających czynach, którymi zdu-miewał się hrabia d'Estaing.Choć zachowuje się jak inwalida i stawia każdy krok, jak gdybylękał się nadepnąć na jajko, choć uskarża się na chłodną bryzę, skwar słoneczny i wilgotnąmgłę, błyska zdrowymi zębami wprawionymi w czerwone dziąsła, to zaś uspokaja nas co dojego choroby, trochę skądinąd kosztownej, gdyż objawiającej się co dnia czterema posiłkamitak obfitymi, że nie pogardzono by nimi w klasztorze.Jest, jak i baron, człowiekiem kości-stym, o szkielecie niezmożonej siły; skóra sucha i mocna jak pergamin oblepia, niczym u ko-nia arabskiego, kości i mięśnie, które w słońcu zdają się błyszczeć.Płeć jego zachowała od-cień brązu: pozostałość po wojażach do Indii, skąd nie przywiózł ani jednej maksymy i anijednej opowieści.Wyemigrował, stracił majątek, po czym dostał order Ludwika Zwiętego idwa tysiące franków emerytury, słusznie należnej za jego zasługi, a wypłacanej z kasy inwa-lidów marynarki.Lekka hipochondria, która każe mu wynajdować tysiące imaginacyjnychchorób, tłumaczy się łatwo cierpieniami, jakich zaznał na emigracji.Służył w marynarce ro-syjskiej aż do dnia, kiedy cesarz Aleksander polecił mu walczyć z Francją; złożywszy dymi-sję, zamieszkał w Odessie  jak i książę de Richelieu, z którym powrócił; książę wyrobił eme-ryturę należną temu sławnemu niedobitkowi dawnej marynarki bretońskiej.Po śmierci Lu-dwika XVIII kawaler du Halga wrócił do Gu�rande i został tam merem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •  

    Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.