[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ten biedny chłopak całyczas myślał, że chcę jego duszy!Tłumaczył Waldemar W.Pietraszek Brillo(Harlan Ellison, Ben Bova)WstępWszystko zaczęło się od kalamburu.Od ponad ćwierćwiecza Harlan Ellison jest moim chyba najbardziej rozpieszczanymprzyjacielem.Dzieje się tak pomimo tego, że mieszka na Zachodnim Wybrzeżu, a ja naWschodnim.Od pierwszych lat naszej przyjazni Harlan wspominał okazjonalnie, że bar-dzo chciałby publikować w czasopiśmie  Analog Science Fiction.Zrozumiecie to, gdy powiem, że  Analog jest najbardziej prestiżowym czasopismemz dziedziny fantastyki naukowej.Był (i nadal jest) bastionem  twardej science-fiction rodzaju, który uprawiałem, ale którym nie zajmował się Harlan.On widział ten pro-blem znacznie głębiej.Czuł, że redaktor magazynu, John W.Campbell jr, nie opublikowałbyżadnego opowiadania napisanego przez Harlana Ellisona.Powody były czysto osobiste,włączając w to różnice osobowości, wygląd czy brak napletka.Campbell był gigantem fantastyki, odkąd został (w roku 1937) redaktorem czasopisma,które nazywało się  Astounding Stories ( Zdumiewające Historie ).Było to w lecie roku 1960.Pomimo mojego przeświadczenia, że Campbell kupi każdeopowiadanie, które mu się spodoba, niezależnie od tego, kto je napisał, Harlan był nie-zmiennie przekonany, że John nigdy nie opublikuje jego dzieła.Tak więc wspólnie zawią-zaliśmy spisek.Napiszemy opowiadanie razem i opublikujemy je u Campbella pod pseudo-nimem.Ponieważ mieszkaliśmy daleko od siebie, nasza praca postępowała bardzo powoli.Byłyto czasy bez komputerów, modemów czy faxów.Zdecydowaliśmy się na dwóch głównychbohaterów.Obaj mieli być policjantami, lecz jeden z nich miał być robotem, który zna do-skonale przepisy prawa i rozpoznaje, kiedy są one przekraczane.Nie zna jednak żadnychludzkich uczuć, jak litość czy sprawiedliwość.Gdy szukaliśmy imienia dla robota, wpadłem na pomysł:98  Brillo! To jest to, czego potrzebujemy dla metalowego  kłaka.W tym czasie  kłak był slangowym określeniem policjanta.Harlan, chociaż wypiera się tego do dziś, ryknął śmiechem i zgodziliśmy się na tytuł Brillo.*Przyszedł czas na pisanie.Poleciałem w jakiejś innej sprawie na Zachodnie Wybrzeże.Jednego wieczoru spotkaliśmy się, by zacząć pisać nasze opowiadanie.Już wcześniej wymie-niliśmy uwagi na temat głównych postaci i podstawowych założeń akcji.Mieliśmy zamiarnapisać tego wieczoru tak wiele, jak tylko zdołamy.Skończyłem swoją pracę i gotowy do działania, stawiłem się tuż przed zachodem słońcaw domu Harlana na Sherman Oaks, lecz Harlan był w tym momencie gotowy do kolacji.Zabrał mnie i swoją przyjaciółkę, Luizę Farr, do restauracji Cecyla B.DeMille a, gdzieś da-leko w Beverly Hills.Była strasznie zatłoczona.Wyglądało to jak scena zbiorowa z filmuDziesięcioro przykazań.Ale bez obaw.Maitre d poprowadził Harlana poprzez tłum i oso-biście posadził nas przy najlepszym stoliku.Bez czekania.Nawet przysłał butelkę doskona-łego czerwonego wina na koszt firmy.Około dziesiątej wróciliśmy do domu i usiedliśmy do pracy, by po chwili stwierdzić,że.mamy biegunkę.W jedzeniu musiało być coś, co podziałało na nas bardzo nieprzy-jemnie.Byliśmy jednak zawodowcami.Napisaliśmy pierwszy szkic opowiadania.Tworzyliśmypo jednym, jakże bolesnym, akapicie naraz.Każdy z nich miał długość zależną od tego, ilejeden z nas potrafił wytrwać poza toaletą.Spotykaliśmy się w holu pomiędzy  wygódkąa maszyną do pisania.Zwit zastał nas kompletnie wyczerpanych.W każdym tego słowa znaczeniu.Na papie-rze zostało około pięciu tysięcy słów pierwszego szkicu.Odleciałem do Nowej Anglii.Minęły miesiące.Na lotnisku w Cleveland, gdzie czekałem na samolot do domu, zostałem wezwany dotelefonu.Nikt inny tylko Harlan.Podniecony, przeczytał mi piętnaście tysięcy słów nowejwersji  Brilla.W tym czasie samolot wystartował beze mnie.Opowiadanie było przepiękne i powiedziałem to Harlanowi.To był dokładnie tentekst, który będziesz, Czytelniku, za chwilę czytał. Na pewno spodoba się to Campbellowi!  stwierdziłem. To jest za dobre dla niego!  odparł mój przyjaciel  Wyślijmy to do  Playboya ! Playboy płacił dziesięć razy więcej niż  Analog.Jesteśmy, jak wspomniałem wcześniej, zawodowymi pisarzami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •