[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poza tym wciąż uważała, że to wszystko wina Adam.winnym wypadku musiałaby przyjąć winę na siebie.- Ale on nie jest wilkołakiem, więc TO NIE JEST moja wina,że zabił Troja, spalił budynek, w którym mieszkałam izamordował te kobiety.- Nie - powiedziałam zmęczonym głosem.- To nie jestniczyja wina, Christy.Udało ci się wywołać u niego napadpsychotyczny.Zafiksował się na ciebie i zaczął pościg.-Wpatrywałam się w nią, aż opuściła wzrok.- Ale to nie jest teżwina Adama.Auriele wystąpiła do przodu i objęła Christy ramieniem.-Dobrze, że miałaś dokąd uciekać - powiedziała.- Inne kobiety niemają tyle szczęścia.- To MOJA wina - rzuciła Christy, wierząc w to, bo tylko wten sposób mogła wygrać.To jest jeden z jej darów; umiejętnośćzmieniania światopoglądu, gdy tak jest korzystniej.Oparła głowę na ramieniu Auriele i wybuchła płaczem.- Byłam głupia, ufającmu.Niech mnie ktoś zastrzeli.Wiedziałam jednak, że znowuzagra łzami, gdy tylko zbierze się odpowiednia widownia.Jesseuśmiechnęła się z napięciem, po czym wyśliznęła się z kuchni iuciekła od przedstawienia, odgrywanego przez matkę.Odszukałam Adama.- JA winię ją - wymamrotałam zrzędliwym, ale łagodnymtonem.Adam pocałował czubek mojej głowy i przyciągnął mnie dosiebie, aż dotykałam plecami jego piersi.Przysunął usta domojego ucha.- Dobra.Bylebyś nie zapomniała, że to jednak nie jest jejwina.- Bylebyś ty nie zapomniał, że ona robi to tylko dlapozyskania sympatii.Jeśli czuje się winna, to tylko przejściowo.Zaraz jej przejdzie.- Wygląda na to, że znasz ją tak samo dobrze jak ci z nas,którzy z nią mieszkali - zauważyła Honey, opierając się lekkoramieniem o nas, w geście solidarności.Popatrzyła po stadzie idodała: - Przynajmniej niektórzy z nas.Ben, stojący po drugiej stronie pomieszczenia uśmiechnąłsię cynicznie do nas.On też nie pocieszał Christy. Przyjechał dostawca pizzy, co rozbiło kółko pocieszaczy.Pizzerie zazwyczaj nie dostarczają swoich wyrobów na takiezadupia, ale jak się okazało, Honey ma umowę z lokalem wKennewick - oni dostarczają jej zamówienie, a ona daje sutynapiwek dostawcy i jeszcze coś dopłaca pizzerii.Posiłek był swego rodzaju sygnałem do rozejścia się.Kiedytylko zniknął ostatni kawałek pizzy, wszyscy rozeszli się doswoich miejsc noclegowych.Adamowi i mnie przypadł salon.Jesse wybrała ogromypokój na piętrze, gdzie razem z Christy postanowiły pooglądaćfilmy.- Są tego dobre strony - odezwał się Adam, gdy staliśmyobok dmuchanego materaca, na którym rozłożono prześcieradło,poduszki i koc.- Mamy ten pokój dla siebie.- Usiadłam na materacu i spojrzałam na niego znacząco.-Nie ma drzwi, nie ma zabawy.Dzwięki filmu dochodziły aż tutaj.Wszyscy, przynajmniej ci,którzy nie są ludzmi, będą słyszeli co mówimy i co robimy.Adam uśmiechnął się i klapnął obok mnie.Materac ugiął siępod jego ciężarem i próbował mnie zrzucić, więc się położyłam.- I tak jestem za bardzo męczony - stwierdził, kładąc sięobok mnie.Wyciągnął rękę i ujął moją dłoń.- Jeśli to jakieśpocieszenie, to mamy niewiele snu prze spotkaniem w biurze prawniczym.- Zupełnie o tym zapomniałam - odpowiedziałam.- Wydajemi się, że umówiliśmy się wieki temu.Jego dłoń zacisnęła się na mojej, aż do bólu, ale uścisk posekundzie zelżał.- Myślałem, że on cię zabije, zanim zdążę tamdojechać.- Taaak - przyznałam, udając, że to nic takiego.- Ja też.- Unikaj takich sytuacji.- Dobra - powiedziałam potulnie.- Jakie są szanse na to, żeznowu zaatakuje mnie w warsztacie bożek wulkanu? - spytałam ijęknęłam.- Zresztą nie mam już warsztatu.- Jesteś ubezpieczona.Westchnęłam.- Nie od skutków działania siły wyższej.Zastanawiam się, czy będą próbowali podciągnąć to pod tękategorię.- Siła wyższa - mruknął rozbawiony Adam, a potem dodałpoważnym tonem: - Podobało mi się, jak mnie broniłaś.Tonieczęsto mi się przydarza.- Znowu ten seksowny głos - zmieniałam temat, a onroześmiał się radośnie.Przekręcił się, aż znalazł się na mnie iskubnął moją szczękę.- Podoba ci się moje ciało - powiedział.- Lubisz mniespoconego i patrzeć na mój brzuch, gdy robię skłony. - Hej - odparłam, udając oburzenie - nie powiedziałam citego.Znowu się roześmiał.- Kochanie, mówisz mi to za każdym razem, gdy nie możeszoderwać ode mnie wzroku, a ponadto - znowu użył tegogłębokiego, chrapliwego głosu - bardzo lubisz, gdy mówię dociebie w ten właśnie sposób.- Tu nie ma drzwi - pisnęłam.- Ona tu wlezie i na bankprzyciągnie ze sobą Jesse.Adam zastygł w bezruchu i zawarczał.- Masz rację.Maszcałkowitą rację.Ale mi to wisi.- A Jesse?- Jesse nie - zgodził się z jękiem i podniósł się, a jego brzuchznowu ładnie się napiął.Zaczął się rozbierać, nie zawracającsobie głowy ukrywaniem podniecenia.Jeśli Christy się tu terazprzyplącze, będzie miała niezły pokaz tego, czego się wyrzekła.- Szykuj się do spania - powiedział zrzędliwym tonem.-Ranek już niedaleko.- Zostaję w ubraniu - też wpadłam w zrzędliwy ton.- Bezdrzwi każdy będzie myślał, że może tu sobie wejść, kiedy chce iznowu na coś się skarżyć - przez  wszystkich miałam na myśliChristy.- Nie będę ryzykować.- Niech się wstydzi ten, kto widzi - rzucił Adam i nakrył materac i mnie kocem.Powierciłam się, aż byłam w odpowiedniej pozycji iściągnęłam koc z twarzy.Adam ułożył się obok mnie i owionąłmnie jego zapach.Już prawie zasypiałam, gdy naszła mnie pewna myśl.- Onjest złamany - powiedziałam.Adam mruknął, a kiedy nie rozwinęłam wypowiedzi,zaśmiał się i spytał: - No dobra, Mercy.Kto jest złamany?- Guayota, Flores, czy jak mu tam - wyjaśniłam.-Funkcjonował dobrze we współczesnym świecie, dopóki nienatknął się na Christy.Ona przypomniała mu kogoś, kogo straciłdawno temu.Adam zamyślił się na chwilę.- Dlatego nie zabijał wcześniej.- Warren odkryłby, gdyby wcześniej miały miejsce jakieśmorderstwa, prawda?- Warren albo moi kumple w DEA [agencjaantynarkotykowa].- Kobiety, które zaszlachtował tu w Finley, one wszystkiewyglądały jak Christy.Wierzysz w reinkarnację?Adam wysunął ramię i przyciągnął mnie do siebie.- Guayota jest stary, a Christy wyzwoliła epizodpsychotyczny.Sama wiesz, jak to jest ze starymi wilkami.Radząsobie dobrze, aż któregoś dnia pękają bez ostrzeżenia. - Wciąż uważam, że powinniśmy oddać mu Christy.- Wcale tak nie uważasz - stwierdził pewnie.- Wiem to ztwojej przemowy w kuchni.- Jeśli oddamy mu Christy, to będziemy odwiedzać ich naWyspach Kanaryjskich.- Tak jak Lucia matkę Joela? Oddanie mu Christy nieprzywróci go do równowagi, Mercy.Nie można liczyć na jegologiczne zachowanie, tak samo jak w przypadku wilków, któretracą nad sobą kontrolę.Zaczął zabijać i nie przestanie.Poza tymma Joela.Westchnęłam.- Chyba masz rację.Pewnie będziemyżałować, że Tad nie został z nami, zamiast udać się doFairylandu.- Tad raczej nie miał nic do powiedzenia w tej sprawie.Cośwymyślimy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •