[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nagle ogarnęło go wzruszenie.Jest przecież w domu! Jack? Maggie? zawołał z niepokojem.376Rozejrzał się wokół.Byli przecież razem z nim, kiedy wracał z.Wzdrygnął się.Nieważne.Ale byli na pewno bezpieczni i to jest najważniejsze. Moiro! Wróciłem! krzyknął.Podbiegł alejką przez park wesoło pokrzykując na powitanie napotykanych po dro-dze ludzi.W parę chwil był już na tyłach domu Darlingów.Ponieważ nie chciało mu się iśćnaokoło do wejścia, wskoczył na murek tarasu i przebiegł po nim zwinnie niczym lino-skoczek i dotarł do frontowych drzwi.Były zamknięte.Sięgnął do mosiężnej kołatki, ale nagle cofnął rękę.Nie, nie dzisiaj.Znów pobiegł na tył domu, przeskakując jeszcze jedno ogrodzenie i nucąc coś we-soło pod nosem.Był już niemal pod oknem pokoju dziecinnego, kiedy usłyszał dzwięktelefonu.Rozejrzał się wokół i w końcu stwierdził, że dzwonienie dobiega spod jegostóp.Ukląkł, odgarnął śnieg, świeżą ziemię i wyjął swój przenośny telefon.Pozwoliłmu jeszcze raz zadzwonić i włączył go.377 Halo, tu mówi Piotr Banning powiedział. Nie ma mnie teraz wyszedłemspecjalnie, żeby uniknąć tego telefonu.Dopóki nie wrócę, proszę zachować wszystkieswoje nie cierpiące zwłoki wiadomości dla siebie.%7łyczę szczęśliwych myśli!Włożył telefon z powrotem do dziury i zagrzebał go.Zaczął wspinać się po rynnie i robił to z niezwykłym zapałem.Jeszcze przed czte-rema dniami, przed życiem pełnym przygód w Nibylandii, nawet nie przyszłoby mu todo głowy, ale teraz wszystko wyglądało inaczej, choć nie był całkiem pewien, jak to sięstało.Dotarł do okien dziecinnego pokoju i próbował je otworzyć.Zamknięte.Spróbowałjeszcze raz, ale nic z tego.Przyłożył twarz do szyby i zajrzał do środka.W pokoju Wendy ściskała Moirę, Jacka i Maggie.Ten widok wywołał w nim jakieśniewyrazne wspomnienia, coś, co zdarzyło się bardzo dawno temu.Nie mógł się do nichdostać! Raz jeszcze był zamknięty na zewnątrz! Wisiał na poręczy balkonu, przerażony,że znów się spóznił.Zaczął stukać w szybę, chcąc za wszelką cenę znalezć się w środku. Jestem już w domu! zawołał. Wróciłem! Proszę, wpuście mnie!378Usłyszeli go oczywiście i Jack podskoczył do okna.Na jego twarzy widać byłofiglarny błysk (czy tak samo podejrzliwy jak u Piotrusia Pana?), ale w oczach zalśniłymu łzy. Przepraszam powiedział. Czy był pan umówiony?Piotr się uśmiechnął. Tak.Z tobą i z resztą rodziny, mój mały piracie.Jack przekręcił klamkę i otworzył szeroko okno.Piotr wszedł do środka i spojrzałmu w oczy.Przyglądali się sobie przez chwilę w milczeniu.Piotr szepnął: Co ci mówiłem o tym oknie? chwycił Jacka i uściskał go. Nigdy go niezamykaj! Ma być zawsze otwarte!Zakręcił Jacka w koło i obaj się roześmiali.Maggie podskoczyła na łóżku. Ja też chcę polecieć, Tatusiu.Ja też!Piotr chwycił ją i zakręcił dookoła. Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, księżniczko!379Potem podniósł zaskoczoną Moirę i ją także zakręcił w koło, a na jego twarzy ma-lowało się szczęście.Moira przywarła do niego piszcząc i kiedy w końcu postawił jąz powrotem na podłodze, zarzuciła mu ręce na szyję i przytuliła się do niego. Piotrze, och, Piotrze jęknęła z ulgą. Gdzie ty się podziewałeś?Ale on nagle dostrzegł Piszczałkę, który spozierał zza drzwi pokoju, i podszedł doniego.Piszczałka uśmiechnął się nieśmiało i zaczął się cofać. Nie zaprotestował Piotr i obejmując go wprowadził do pokoju. Witaj, Piotrusiu powiedział niepewnie. Znowu przegapiłem przygodę,prawda?Piotr potrząsnął głową i uśmiechnął się.Wtem przypomniał sobie coś.Sięgnął dokoszuli i wyciągnął woreczek, który dostał od Baryłki.Rozwiązał sznurki i wysypałjego zawartość na drżące dłonie Piszczałki. To chyba twoje szepnął.Staruszek zdumiony otworzył szeroko oczy.Po policzkach zaczęły mu płynąć łzy. Spójrz, Wendy.Czy widzisz? Znowu je mam.Nie straciłem swoich kulek.380Wendy podeszła do niego i obejmując pogładziła po włosach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]