[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A kiedy Mary, przechodząc obok,w roztargnieniu chciała pogłaskać zwierzę to liśka odskoczyła na bok, czym wywołałauśmiech na twarzy gospodyni.Poza rym nie zwróciła na incydent większej uwagi.370 Nakarmiwszy niemowlę Mary udała się do kuchni i wyszła z workiem śmieci nazewnątrz, do śmietnika.Nie było jej w domu około dwóch minut, a kiedy wróciła, za-niepokoił ją niewyrazny hałas na górze.Kierując się macierzyńskim instynktem rzuciłasię tam  i w samą porę.Zastała swoją ukochaną doiły wczepioną zębami w gardłodziecka.Mary zaczęły odrywać zwierzę od ofiary, zwierzak się bronił, podrapał jej ręce dokrwi pazurkami tylnych nóg, ale kiedy, oderwawszy go od malca, Mary z obrzydzeniemcisnęła doiły w kąt, ta nagle straciła całą swą agresję i zupełnie jak człowiek zasłoniłałapką mordkę i zalała się rozbrajającym szlochem.Kiedy do domu wrócił wezwany przez matkę mąż, był wściekły.Chciał niezwłocznie oddać zwierzaka do kliniki, do uśpienia, ale doiły jakby zro-zumiała co jej grozi: położyła się na plecy, podniosła do góry łapki i jęczała gorzko.Doiły lizała podłogę, usiłowała całować po stopach gospodarzy, a wezwany weterynarzwytłumaczył jej zachowanie zazdrością, która, jak się okazało, jest cechą wszystkichzwierząt, a u tych najbardziej czułych i przywiązanych do człowieka  najsilniej wy-stępującą.371 Weterynarz zgodził się zabrać ze sobą doiły i Mary, choć zgadzała się z mężem,że nie można więcej ryzykować zdrowia potomka, przeżywała to rozstanie co najmniejtak, jak pupil.Weterynarz, co opisały potem gazety, nie odwiózł zwierzaka do kliniki, a ogarniętyatakiem sympatii przywiózł je do domu, żeby tam dokonać aktu uśpienia.Ale im bar-dziej zbliżał się do domu, tym bardziej współczuł nieszczęsnemu stworzeniu.Przecieżdoiły działała instynktownie, starała się zachować całą miłość pani dla siebie.Tylkotyle.Ludzie, w końcu, postępują znacznie gorzej.Po przywiezieniu doiły do domu, kawaler weterynarz nakarmił zwierzaka i zamiastuśpić pozwolił mu ułożyć się u swoich stóp, póki oglądał telewizor.Potem on i do-iły zjedli kolację, doiły łasiła się, była wdzięczna weterynarzowi i ten postanowił, żezatrzyma zwierzaka.W nocy doiły ułożyła się w nogach łóżka, co spowodowało, że gospodarzowi byłojak nigdy przyjemnie i miło.Weterynarz nie potrafił powiedzieć czy zwierz opuszczał jego łoże, ale kiedy obudziłgo dzwoniący do drzwi policjant, doiły spokojnie spała u jego stóp.372 Tej nocy, coś czy ktoś, zagryzł dziecko pani Wicont.Zlady pazurów i zębów wskazywały jednoznacznie, że napastnikiem była doiły.A gdy weterynarz przyznał, że nie wykonał zlecenia i nie uśpił zwierzęcia, wątpliwościzniknęły.Historia ta trafiła do gazet i narobiła potwornego hałasu, albowiem trafiła do tegogatunku sensacji, który jest najmilszy sercu Brytyjczyka.Oczywiście  nagle wyszły na jaw i inne przypadki, co prawda nie tak oczywistei wiarogodne jak ten.Ale stosunek do doiły zmienił się natychmiast, co znalazło wyrazw przepędzeniu wielu zwierzaków z ich domów.Doiły musiały kryć się na pustkowiachi lasach  przejść do życia w stanie półdzikim.Przy okazji, firma  Mitsubishi Animals kategorycznie odmówiła uznania agresjidoiły czy też honki, albowiem genetycznie nie zakładano takiej cechy w zwierzakach.Firma gotowa była zrekompensować dowolny przypadek udowodnionej napaści honkina człowieka czy inne zwierzę, ale udokumentować takiej napaści nie udało się.Historiapani Wicont dotarła i do Wielkiego Guslaru, gdzie w tym czasie mieszkało już kilka-dziesiąt czarujących lisiek.A należy podkreślić, że niemal wszystkie te okazy kosz-373 towały niemało swoich właścicieli, a miłość do nich nie miała granic.Tak więc tylkopara lisiek trafiła do lasu, a pozostałe żyły sobie po staremu  dlaczego niby mamywierzyć tym Anglikom, co nie mają nic lepszego do roboty jak naszkodzić rosyjskiemuczłowiekowi?Kiedyś Minc wyciągnął Udałowa na wieczorny spacer po nadbrzeżu, a potem pocią-gnął za sobą na peryferie, za Guslarke.Działo się to wiosną, tuż przed latem, wieczórbył jasny i ciepły.Spacerowali sobie, rozmawiając o różnych sprawach.Potem Minczapytał: Nic ci się tutaj nie wydaje dziwne?  Nic. I cisza ci nie wpada w ucho? Jaka cisza? Pomyśl.Zazwyczaj o tej porze głośno tu od słowiczych treli.Słowiki to dumaguslarskiego zarzecza.Powinny też wydzierać się koty, jeszcze im się nie skończyłymiłosne podchody.Psy powinny szczekać.Udałow nie jest głupi  od razu zrozumiał, do czego pije przyjaciel.374  Jaki widzisz związek między tymi zjawiskami  zapytał  a obfitością naszychpupilków, lisiek? Czy psy i koty mogą na tym ucierpieć? Psy.Nie wiem.Może na razie nie.Ale psy wyczuwają, że coś się złego dzieje,kryją się w budach  kły w pogotowiu.Nie wierzysz  zajrzyj przez płot  ani jedenpies nie gania wzdłuż parkanu obszczekując przechodniów. A koty? Obawiam się, że niemal nie ma już kotów w mieście. Jak to? Czyżby ludzie tego nie zauważyli? Kiedy wpada ci w ręce piękna kobieta, to podejdziesz do zniknięcia żony z okre-śloną ulgą  powiedział Minc. W każdym razie mniej będziesz wydawał na żyw-ność. Ale dlaczego? Przecież Japończycy zaklinają się, że liśki są nieszkodliwe? Nieszkodliwe są  odpowiedział Minc, zatrzymując się przed wielką kałużą naśrodku zaułka Włókniarzy.Przez ostatnie pięćdziesiąt lat brzegi kałuży obrosły szu-warami, w których kryły się żaby. Liśki są nieszkodliwe, ale ich funkcją jest w tym celu zostały przecież wyhodowane  kochać pana i grzać się w promieniach je-375 go miłości.To są zwierzęta kochające i do kochania.A przecież miłość jest najbardziejegoistycznym uczuciem. Lwie Christoforowiczu  machnął ręką Udałow. Przecież te liśki to nie lu-dzie? Miłość to uczucie powszechne we wszechświecie  uroczyście zapewnił goMinc. Jeśli te maluszki liśki kochają swoich panów, to nie potrafią dzielić tego uczu-cia z innymi.I im dalej to idzie, tym jest gorzej.Przypuszczam nawet, że japońscyuczeni nie podejrzewali nasilania się tych uczuć w liśkach w kolejnych pokoleniach.Pół roku temu, kiedy w Guslarze pojawiła się pierwsza liśka, była delikatnym, nieśmia-łym stworzeniem.A teraz w co trzecim mieszkaniu liśka rządzi całym domem, a naulicach i w ogrodach pojawiły się nikomu niepotrzebne liśki, które mimo swego losulgną do ludzi i rozumieją, że nie otrzymują ich miłości z powodu konkurencji.Wieszco, Korneliuszu, obawiam się, że dążenie genetyków do stworzenia idealnej maszynkido kochania doprowadzi do stworzenia idealnej maszyny śmierci.Udałow nie wytrzymał i roześmiał się.376 Odezwała się siedząca na brzegu kałuży żaba.Kwaknęła, jakby od dawna czekałana jakiś sygnał i wreszcie znalazła odpowiednie dla siebie towarzystwo.I natychmiast coś błyskawicznie poruszającego się, jasnego, błysnęło w świetle la-tarki, plusnęła woda  żaba me zdążyła wskoczyć do kałuży i zniknęła w pyszczkuliśki, która w tej samej chwili czmychnęła w szuwary. Co to było?  zdziwił się Udałow. Co się stało? Nic szczególnego, kolejna scena zazdrości.Liśka pokochała ciebie, a ty zacząłeśwpatrywać się w żabę.Udałow machnął ręką, nie wierząc staremu przyjacielowi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •