[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Grace roześmiała się.- Widzisz, Chinko? Kłamstwa, kłamstwa, kłamstwa.A z jaką wyniosłością je wypowiada.Oczywiście, ma klejnot w uchu do pomocy.Powiedzcie prawdę: żadne z was nie zna ani słówka po rosyjsku.Peter sposępniał i wyglądał, jakby nagle źle się poczuł.Wang-mu wybawiła go z nieszczęścia, choć ryzykowała, że go tym rozzłości.- Naturalnie, że to kłamstwo - przyznała.- Prawda jest po prostu zbyt niewiarygodna.- Prawda jest jedyną rzeczą godną wiary.Zgodzisz się chyba? - spytał syn Grace.- Jeśli można ją poznać.Ale jeśli nie uwierzycie w prawdę, ktoś musi wam pomóc znaleźć rozsądne kłamstwo.- Sama potrafię je wymyślić - odparła Grace.- Przedwczoraj biały chłopak i chińska dziewczyna odwiedzili mojego przyjaciela Aimainę Hikariego na planecie odległej co najmniej o dwadzieścia lat drogi.Powiedzieli mu rzeczy, które zburzyły jego równowagę i z trudem może teraz normalnie pracować.Dzisiaj biały chłopak i chińska dziewczyna, głoszący inne kłamstwa niż te, które powtarzali jego goście, ale i tak kłamiący aż się kurzy, przychodzą do mnie.I chcą mojej pomocy lub rady, żeby spotkać się z Malu.- Malu znaczy „być spokojnym” - wtrącił wesoło mąż Grace.- Jeszcze nie usnąłeś? - spytała.- Nie byłeś głodny? Nie najadłeś się?- Jestem pełny, ale zafascynowany.No dalej, rozpracuj ich.- Chcę wiedzieć, kim jesteście i jak się tu dostaliście - oświadczyła Grace.- Trudno będzie to wyjaśnić - rzekł Peter.- Mamy przed sobą minuty i minuty.Miliony minut.To wy sprawiacie wrażenie, że macie ich tylko kilka.Tak się spieszycie, że w ciągu nocy przeskakujecie otchłań między gwiazdami.Trudno w to uwierzyć, naturalnie, jako że prędkość światła jest podobno nieprzekraczalną barierą.Ale równie trudno jest nie uwierzyć, że jesteście tymi samymi ludźmi, których mój przyjaciel widział na planecie Boskiego Wiatru.Czyli wracamy do punktu wyjścia.Przypuśćmy jednak, że potraficie podróżować szybciej niż światło.Co nam to mówi o miejscu, skąd przybywacie? Aimaina przyjął za pewnik, że przysłali was do niego bogowie, a konkretnie jego przodkowie.Może mieć rację, leży bowiem w naturze bogów nieprzewidywalność i podejmowanie z nagła działań, jakich nie podejmowali nigdy przedtem.Ja jednak uważam, że racjonalne wyjaśnienia zawsze są bardziej skuteczne, zwłaszcza w pracach, jakie mam nadzieję opublikować.Można więc racjonalnie stwierdzić, że przybywacie ze zwykłego świata, a nie z jakiejś niebiańskiej Nibylandii.A że umiecie przeskoczyć ze świata do świata w jednej chwili, czy też w ciągu jednego dnia, możecie przybywać skądkolwiek.Jednak moja rodzina i ja sądzimy, że przybyliście z Lusitanii.- Ja nie - wtrąciła Wang-mu.- Ja pochodzę z Ziemi - dodał Peter.- A właściwie zewsząd lub znikąd.- Aimaina sądzi, że przyszliście z Zewnątrz - podjęła Grace i przez moment Wang-mu zdawało się, że kobieta odgadła, w jaki sposób zaistniał Peter.Ale zaraz uświadomiła sobie, że określenie Grace miało znaczenie teologiczne, nie dosłowne.- Z krainy bogów.Ale Malu twierdzi, że nigdy was tam nie widział, a jeśli widział, to nie poznał, że to wy.Problem zatem pozostaje.Kłamiecie na każdy temat, więc jaki jest sens w zadawaniu wam pytań?- Powiedziałam prawdę - zaprotestowała Wang-mu.- Pochodzę z Drogi.A korzenie Petera, choć można je przeprowadzić do każdej planety, tkwią na Ziemi.Za to pojazd, którym tu przybyliśmy.tak, on pochodzi z Lusitanii.Peter zbladł.Wiedziała, co sobie myśli: dlaczego od razu nie założyć sobie pętli na szyję i nie wręczyć im końca sznura? Ale Wang-mu musiała polegać na własnych sądach, a według nich ze strony Grace Drinker i jej rodziny nie groziło żadne niebezpieczeństwo.Przecież gdyby chciała wydać ich władzom, już by to zrobiła.Grace spojrzała Wang-mu w oczy i milczała przez chwilę.- Dobra ryba, prawda? - rzuciła wreszcie.- Zastanawiałam się, co to za glazura.Był w niej cukier?- Miód, kilka ziół i trochę świńskiego tłuszczu.Mam nadzieję, że nie jesteś rzadkim połączeniem Chinki i żydówki czy muzułmanki.Gdyby tak, to jesteś teraz rytualnie nieczysta.Byłoby mi przykro z tego powodu.Oczyszczenie się jest bardzo kłopotliwe, tak mi mówiono.W naszej kulturze jest przykre z całą pewnością.Peter, uspokojony obojętnością Grace wobec ich cudownego statku, spróbował wrócić do tematu.- Czy zatem pozwolisz nam spotkać się z Malu?- Malu decyduje, kto zobaczy Malu.Mówi, że to wy zdecydujecie, ale po prostu jest enigmatyczny.- Gnomiczny - mruknęła Wang-mu.Peter skrzywił się.- Nie, przynajmniej nie w takim sensie, że mówi niezrozumiale - stwierdziła Grace Drinker.- Malu zawsze chce się wyrażać absolutnie jasno, a sprawy ducha nie są dla niego mistyczne, są zwykłym elementem życia.Ja nigdy naprawdę nie spacerowałam z umarłymi, nie słuchałam herosów śpiewających własne pieśni ani nie miałam wizji stworzenia.Ale nie wątpię, że Malu to przeżył.- Myślałem, że jesteś naukowcem - wtrącił Peter.- Jeśli chcesz porozmawiać z uczoną Grace Drinker, przeczytaj moje prace i przyjdź na wykłady.Myślałam, że chcesz rozmawiać ze mną.- Chcemy - zapewniła szybko Wang-mu.- Peter się spieszy.Mamy kilka nieprzekraczalnych terminów.- Jeden z nich, jak przypuszczam, wiąże się z Flotą Lusitańską.Ale nie jest tak pilny jak ten drugi, termin wyłączenia sieci komputerowych.Peter zesztywniał.- Wydano już rozkaz?- Och, wydano go parę tygodni temu.- Grace zdziwiła się wyraźnie.- Ojej, biedaku, nie chodzi mi o ostatnie polecenie.Mówiłam o instrukcjach dotyczących przygotowań.Z pewnością wiesz o nich.Peter skinął głową i odprężył się.Wciąż był posępny.- Wydaje mi się, że chcecie porozmawiać z Malu, zanim zablokują łącza ansibli.Chociaż dlaczego to takie ważne? - zastanawiała się głośno.- W końcu, jeśli potraficie latać szybciej niż światło, możecie sami dotrzeć na miejsce i przekazać wiadomość.Chyba że.- Muszą przekazać wiadomość wielu różnym światom - podpowiedział jej syn.- Albo wielu różnym bogom! - wykrzyknął ojciec i zaśmiał się głośno, choć Wang-mu ten żart wydał się dość marny.- Albo.- dodała córka, która leżała teraz obok stołu i trawiła gigantyczny obiad; od czasu do czasu odbijało jej się głośno - albo potrzebują łącz ansiblowych, żeby wykonać tę sztuczkę z lotem szybszym niż światło.- Albo.- Grace spojrzała na Petera, który odruchowo dotknął klejnotu w uchu - jesteś połączony z tym wirusem, którego mamy wyeliminować przez równoczesne wyłączenie wszystkich komputerów, i to właśnie wiąże się jakoś z waszymi lotami szybszymi niż światło.- To nie wirus - oburzyła się Wang-mu.- To osoba.Żywa świadomość.A wy chcecie pomóc Kongresowi ją zabić, chociaż jest jedyna w swoim rodzaju i nigdy nikogo nie skrzywdziła.- Denerwują się, kiedy coś.ktoś, jeśli wolisz.sprawia, że znika cała flota.- Flota wciąż tam jest.- Nie kłóćmy się - uspokoiła ją Grace [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •