[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszystko potrafił racjonalnie sobie wytłumaczyć.Ale jego ciału nie wystarczały racjonalne argumenty.Serce waliło mu jak młot, ręce miał zimne, dłonie mu drżały.Nie śmiał obrócić się plecami do szczura, do drzwi salonu, a jednocześnie nie miał odwagi, by choć chwilę dłużej pozostać w tym domu.W końcu obrócił się i energicznym krokiem ruszył w stronę frontowych drzwi, gdzie zostawił swoje bagaże.Otworzył drzwi, podniósł walizkę i torbę, poczym wyszedł na ośnieżony ganek.U dołu schodów, tam, gdzie zeszłej nocy zatrzymał się samochód, czekała na niego Madeleine.Jej twarz była spokojna, a nawet trochę smutna.Przerażenie nagle się ulotniło, a na jego miejscu pojawiła się ulga.Madeleine istniała naprawdę.Madeleine była tutaj z nim.Znów poczuł, jak całą jego osobę wypełnia miłość.Wszystko będzie w porządku.Ona wyjaśni mu całe to.cokolwiek to było.- Mad - powiedział.- Nie uwierzysz, co mi się wydarzyło.Pokręciła głową.- Och, Tin, ja nie jestem Madeleine.Już nie.Madeleine zniknęła.Zszedł do niej po schodach.- Możesz nazywać się jak tylko chcesz, ważne, że jesteś tutaj.Myślałem, że cię straciłem.- Straciłeś mnie wiele lat temu, Tin.Kiedy umarłam w szpitalu.Kiedy kazałam ci, żebyś dał sobie siana.Kiedy powiedziałam ci, żebyś nie trzymał mnie dłużej uwiązanej do łóżka.Zatrzymał się, nie mogąc uwierzyć w to, co słyszał.- Masz kit, masz kit, masz kit? - zapytała.I wtedy nie były to już usta Madeleine.Nie nastąpiła żadna transformacja.Nigdy nie było żadnej Madeleine.- Lizzy - wyszeptał.- Teraz mnie widzisz - powiedziała.- Ale to tylko złudzenie.Twój umysł nadaje kształt temu, czym naprawdę jestem.- To cały czas byłaś ty? - Natychmiast przypomniał sobie, jak widział ją w sklepie spożywczym i jak wchodziła do szeregowca.- To nie byłam ja - powiedziała.- Ale przyszłam do ciebie między innymi dlatego, żeby ci wszystko wyjaśnić.Masz moc, by mnie wzywać.Kiedy myślałeś, że mnie zobaczyłeś, twoja wielka potrzeba ujrzenia mnie kazała mi wrócić do ciebie.W znakomitej większości jesteśmy przywiązani do dawnych ciał, do naszych szczątków, ale ja jestem bardziej przywiązana do ciebie.Nie mam nic przeciwko temu, naprawdę.Zwłaszcza, że kiedy przybyłam, dostrzegłam grożące ci niebezpieczeństwo.- Ale jeśli to jesteś ty, Lizzy, to nie ma żadnego niebezpieczeństwa.- To nie byłam ja, nie rozumiesz? To był ktoś inny, kto znalazł mój obraz w twoim umyśle i wykorzystał go dla swoich celów.Kiedy przybyłam do ciebie, to właśnie ona sprawiła, że przywidziałam ci się jako kobieta, wchodząca do szeregowca, ale mnie nie było wewnątrz tego, co zobaczyłeś, Tin, ja byłam wtedy z tobą.W samochodzie, tuż obok ciebie, czując jak mnie wzywasz.Kiedy wzywasz mnie w taki sposób, jesteś bardzo silny.Nawet gdybym chciała, nie byłabym w stanie trzymać się wtedy z dala od ciebie.- Czemu nie przemówiłaś do mnie wtedy, tak jak to robisz teraz?- Ponieważ ona tam była.Umarli nie mają żadnej siły w porównaniu z żywymi.Jeśli ona chce żebym była cicho, jeśli skupia na mnie swoją uwagę, to uwierz mi Tin, nie jestem w stanie wydusić z siebie słowa.- Ale ja jestem żywy, Lizzy.Ja chciałem, żebyś przemówiła.- Tak, dysponowałeś wystarczającą siłą, aby mnie wezwać, ale, jeśli przyjmiemy, że ty jesteś silny, to ona.ona ma coś więcej niż tę siłę.Kiedy mnie zauważyła, dostrzegła szansę dla siebie.Wykorzystała mnie, przez cały czas trzymając w pobliżu, tak by móc dobierać się do mojej pomięci w identyczny sposób, w jaki dobierała się do twojej.Wykorzystała mnie, jako część Madeleine, która była jej tworem.Jest mistrzynią w manipulowaniu umarłymi.Dziś na śniadaniu uczestniczyłeś w spotkaniu nieboszczyków.Przez całą ostatnią noc przetrząsała cmentarz, wzywając tych wszystkich biedaków z miejsc, w których właśnie się znajdowali, a potem zmusiła ich do wzięcia udziału w jej małym bankiecie.- Po co? Kim ona jest? Czy ona to Madeleine?- Mówiłam ci, ona tylko stworzyła Madeleine.Z niczego.Z twoich pragnień.Madeleine została utworzona z tego wszystkiego, co uważasz za piękne i czarujące.W ten sam sposób udało jej się dobrać doskonały smak, zapach i fakturę każdej potrawy, jaką miałeś okazję dzisiaj spożyć.Mnie też wykorzystała, jak tylko mogła i wcisnęła w tę całą iluzję [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •