[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Królowa zmarszczyła czoło, ściągnęła jasne brwi. Naprawdę nie pamiętam.Kasjelici towarzyszyli mi zawsze, nawet kiedybyłam dzieckiem.Nie sądzę, żebym choć raz widziała ojca bez dwóch braci zaplecami.Z czasem człowiek zapomina o ich obecności.Lord Ignacy d'Avicennebył sekretarzem, on może pamiętać.Albo udaj się do królewskiego archiwum.Mogę wiedzieć, dlaczego to cię interesuje?Jej ton zmienił się, gdy stawiała pytanie.Ysandra de la Courcel nie była głupia.Wymamrotałam, że Joscelin interesuje się tą sprawą.Ysandra wiedziała o napięciuw naszych relacjach i wiedziona delikatnością nie podjęła tematu, ale patrzyła namnie z zadumą.Nad jej ramieniem dostrzegłam to samo zaciekawienie w drugiejparze fiołkowych oczu.Oczy należały do osoby stojącej tuż poza zasięgiemnaszych głosów.Do Nicoli L'Envers y Aragon, której obecność na dworze mocno mnie trapiła.Po rozstaniu z królową poszłam rozmówić się z lordem Ignacym d'Avicenne.Królewski sekretarz, pełniący urząd już za czasów Ganelona, okazał się sędziwy isłaby na umyśle.Po wojnie Ysandra taktownie pozwoliła mu odejść na emeryturę.Pamiętał imiona wszystkich swoich piastunek, lecz ani jednego nazwiskakasjelitów, którzy służyli królowej.Poszłam zatem do Micheliny de Parnasse, królewskiej archiwistki.Była okołodziesięciu lat starsza od Ignacego d'Avicenne, ale umysł miała ostry jak sztyletKasjela.Przeszyła mnie wzrokiem i powiedziała parę słów do jednego ze swoichpomocników, chudego siovaleńskiego panicza, który szczerzył zęby, kiedy niepatrzyła, a poza tym odnosił się do niej z najwyższą rewerencją.Można by spodziewać się kurzu i bałaganu w królewskich archiwach, gdzieprzechowywane są dokumenty z okresu tysiącletniego panowania d'Angelińskichwładców, ale wnętrze było nieskazitelnie czyste, pachnące świeżym woskiempszczelim i zorganizowane w najwyższym stopniu.Asystent bezbłędniewykonywał polecenia Micheliny de Parnasse, ale po kolejnym zastygł w bezruchu,szeroko otwierając oczy ze zdumienia. Nie ma, pani wydukał. Tych stronic brakuje.Brwi archiwistki nastroszyły się groznie. Co takiego? Na pewno szukasz w niewłaściwym miejscu.Niech no jazobaczę. O lasce pokuśtykała do półki.Pomocnik podał jej oprawioną w skóręksięgę, a ona obejrzała ją dokładnie w świetle lampy, przechylając we wszystkiestrony.Wreszcie popatrzyła na mnie ponuro. On ma rację.Trzy kartki zniknęły.Pokazała mi wąskie paseczki, resztki po wyciętych kartkach. Tutaj byłaudokumentowana pięcioletnia służba braci kasjelitów przy rodzinie de la Courcel.Ktoś je zabrał.Och, Joscelinie! Z wysiłkiem zapanowałam nad głosem: Pani, kto ma dostęp do tych dokumentów? Bezpośredni? Michelina de Parnasse zmarszczyła czoło, z roztargnieniemgładząc księgę tak, jakby pocieszała skaleczone dziecko. Ja i moi dwaj asystenci,którzy prędzej udusiliby oseska w kołysce, niż zniszczyli jakieś dokumenty.Królowa, naturalnie, i sekretarze Tajnej Pieczęci.Zbyt długo przebywałam poza miastem. Kto piastuje tę godność?Podała mi trzy nazwiska, a ja drgnęłam na dzwięk trzeciego. Solaine Belfours? Nie wiedziałam, że sprawuje ten urząd. Pospieszniezebrałam myśli. Pani, koniecznie trzeba uzupełnić te zapiski. Tak. Przytuliła księgę do piersi. Tak, napiszę do prefekta BractwaKasjelitów i poproszę go o dostarczenie informacji.Rinforte będzie wiedział, oniprowadzą własną dokumentację.Sprofanowanie królewskiego archiwum jestpoważną sprawą! Zrobiła grozną minę, a ja pomyślałam, że nie chciałabym byćpodejrzana o to przestępstwo. Rinforte będzie wiedział.Czy mam ciępowiadomić, kiedy nadejdzie odpowiedz, młoda.Fedro? Tak, pani szepnęłam. Bardzo proszę.Skrawek pergaminu z nazwiskiem i adresem podałam siovaleńskiemuasystentowi, który chwycił go niczym bezcenny skarb i uśmiechnął się do mnieszeroko. Nie martw się powiedział. Dowiemy się.Zostawiłam ich mamroczącą gniewnie królewską archiwistkę i jejuśmiechniętego pomocnika.Dowiedziałam się wiele w czasie pogoni za wiedzą, która mi umykała.OSIEMNAZCIENiedługo pózniej Gaspar Trevalion skorzystał z zaproszenia i złożył mi wizytę.Był przyjacielem Delaunaya, a dla mnie kimś w rodzaju wuja.Przyjęłam goserdecznie i kazałam Gemmie podać najlepsze wino.Gdy napełniłam jego kieliszeki oboje usiedliśmy, Gaspar wyraził się pochlebnie o popiersiu Delaunaya, któreczuwało nad moją bawialnią.Po krótkiej pogawędce zadałam mu pytanie, któremnie nurtowało.Gaspar Trevalion, hrabia de Forcay, ściągnął brwi nad kieliszkiem wina. Ysandra zatrzymała Solaine Belfours na urzędzie, ponieważ wstawiłem się zanią, Fedro.Akurat popijałam wino i niemal się zakrztusiłam. Dlaczego?Dobrze pamiętam, jak klęczałam zapomniana w kącie salonu w wiejskiejposiadłości, podczas gdy markiza krążyła z błyszczącymi oczami, wymachującszpicrutą.Zastanawiała się, czy przyjąć propozycję Lwicy z Azalii, któranakłaniała ją do zdrady stanu i przyłożenia Tajnej Pieczęci na podrobionym liściedo kalifa Khebbel-im-Akad. Ponieważ poprosiła mnie o to. Gaspar pewnie spojrzał mi w oczy. Tak,wiem.Była marionetką Lwicy i niemal dopuściła się zdrady za jej namową.Ale doniczego nie doszło, Fedro.Ty to wiesz i ja to wiem.Solaine nie chciała zdradzić,dlatego poprosiła o eskortę Baudoina jako rękojmię.Wiedziała, że Lyonetta deTrevalion nigdy nie narazi swojego syna. Rozłożył ręce. Lyonetta była jejprotektorką, potężną protektorką.Co mogła zrobić? Nie śmiała zaryzykowaćodmowy.Tak powiedziała, a ja dałem jej wiarę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]