[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Patrzyłam na nią.I czekałam.- Nie możemy mu ufać.- Wyprzedziła mnie,wchodząc cicho do pokoju 132.- Niemożemy ufać nikomu.Chciałam, żeby nie miała racji (ale miała).Myślałam, że mogę wymyślić sposób naudowodnienie, że on był wyjątkiem(ale nie mogłam).Chciałam, żeby przestała patrzeć namnie jak na szpiega i zaczęła mówić do mnie jak do dziewczyny, ale DziewczynyGallagher są takie wyjątkowe, ponieważ jesteśmy oboma przez cały czas.Chciałamwejść do klasy od Tajnych i udawać, że czytam jakąkolwiek nudną książkę Townsendnam da i zrelacjonować każdą rozmowę, którą przeprowadziłam z Zachem.Ale zanimruszyłam się choćby na krok agent Townsend pojawił się w drzwiach klasy z kurtką wręce i powiedział- Klasa juniorek, chodzcie ze mną.Wiem, że powinnyśmy być przygotowane na cokolwiek i nigdy, przenigdy nie byćzaskoczone ale pozwólcie, że powiem wam, że większość ludzi, których znam nadalszokują całkowite podstawy (Jak na przykład kiedy pan Moscovitz i Liz poszli wspinaćsię na skałki razem i żadne z nich nie zmarło).Ale przez pięć i pół roku w najlepszej naświecie szkole dla szpiegów bardzo mało rzeczy zszokowało mnie tak jak spacer z resztąjuniorek z Tajnych, podążając za agentem Townsendem przez korytarze.Był tym rodzajem człowieka, który zawsze zmierzał do jakiegoś celu, nigdy nie gubiłkroku, ale tego dnia szedł nawet szybciej.Wyglądał na wyższego.I kiedy wciąż byliśmyw rezydencji Gallagher coś mówiło mi, że agent Townsend znalazł się wreszcie napewnym gruncie.- Um.Proszę pana Powiedziała Tina Walters, przepychając się przez tłum, próbującdostać się tak blisko jak to jest mozliwe do mężczyzny na początku grupy.- Wracamy napodpoziom drugi? - Zapytała, ale Townsend zachowywał się jakby nie wypowiedziałaani jednego słowa.- Głównym zadaniem każdego czynnego agenta jest? - Zapytał w sposób, który sprawił,że brzmiał prawie jak prawdziwy nauczyciel.Prawie.- Werbować, zarządzać, utrzymać zródła informacji.- Powiedziała Mack Morrison,cytując stronę dwunastą ze starego podręcznika Zrozumienie Wywiadu: PrzewodnikPoczątlkującego w Tajnych Operacjach, Wydanie Trzecie, który wszystkieprzeczytałyśmy w siódmej klasie.Agen Townsend popatrzył na nią.Przez ułamek sekundy pomyślałam, że może sięuśmiechnie, ale zamiast tego tylko powiedział- yle.Wyglądało jakby cała kasa zgubiła krok.Townsend, z drugiej strony, dalej szedł.- Głównym zadaniem czynnego agenta jest wykorzystywać ludzi zazwyczaj obcych.Czasami przyjaciół.Sekretarki, sąsiadów, dziewczyny, chłopaków, dozorców i małestarsze panie przechodzące przez ulicę.Wykorzystujemy ich wszystkich.Zatrzymał się w centrum foyer i odwrócił twarzą do nas kiedy za nim otworzyły sięgłówne drzwi.Van stanął na jałowym biegu w centrum podjazdu.Byłam kuszona, żebyzamknąć oczy i udawać, że to był prawdziwy wykład z Tajnych, że mamy znowuprawdziwego nauczyciela Tajnych.Ale wtedy Townsend powiedział Ale, oczywiście, jeśli jest to coś, co DziewczynaGallagher.- Nie, proszę pana.- zaskandowała Tina.Odszedł na bok i gestem wskazał otwarte drzwi Więc, po tobie.To, co nastąpiło potem było gorączką emocji i adrenaliny, której nie czułam od sześciutygodni.Byłam upojona.Czyłam się prawie jak pijana.I wciąż stałam nieruchomo,patrząc jak moje koleżanki z klasy ścigają się przez drzwi do czekajęcego vana.- Przypuszczam, że myślisz, że to jest nieobowiązkowe, panno Morgan? - AgentTownsend stanął patrząc się na mnie przez otwarte drzwi.- Oczywiście chciałabym pójść, ale są te nowe protokoły bezpieczeństwa.- Spojrzałamw bok, jakimś sposobem nie potrafiłam stawić mu czoła, gdy przyznałam ProfesorBuckingham powiedziała mi, że nie mogę opuszczać terenu szkoły.- I myślisz, że zapomniałem o tym?- Nie, proszę pana.- Więc myślisz, że jestem półgłówkiem.- Nie, proszę pana, ja.- Nie przejmuj się, panno Morgan, wiem, że jesteś specjalna.I z powodu ciebie i twojejmamy straciłem wiele czasu i energii na specjalne przygotowania.- Powiedział zprotekcjonalnym uśmiechem.- ale jeśli chcesz zostać w rezydencji.Nie czekałam, aż skończy.Już byłam za drzwiami.Rozdział 25Szpiedzy potrzbują tajnych operacji.Wiem, że to brzmi dziwnie, ale taka jest prawda.Popomimo tego, że nasze móżgi są.normalnej wielkości to każdy dobry tajny agent wie, że umysłjest wystarczająco duży, by się w nim zgubić.Jeżeli mają zbyt dużo czasu, czy spokoju - czująpotrzebę zaszalenia.Jak każdy.Dlatego szpiedzy potrzebują tajnyh operacji.I kiedy siedziałam w vanie Akademii Gallaghera,któa wyniosła nas poza wysoką metalową bramę, która stała pomiędzy mną, a światemzewnętrznym, musiałam zapytać:-Słyszysz to?-Co - spytała Bex - Czy twój mały głosik mówi ci, że powinnaś była zostać w miejscu, gdzie było cicholernie dobrze?-Nie - zaprzeczyłam i uśmiechnęłam się - Wolność.Spojrzała na mnie, jakbym zachowywała się jeszcze dziwniej niż zwykle, ale mało mnie toobchodziło.Jechałam w vanie (i w aktualnej siedzibie na ten czas, którego końca wcale nie chcę)Byłam poza szkołą!Jechałam na misję!Miałam.Potem spojrzałam przez okno i zdałam sobie sprawę z tego, że nie mam pojęcia gdzie jestem idokąd jedziemy.I to uczyniło ten wyjazd jeszcze lepszym.Przez dwie godziny jechaliśmy wmilczeniu, słychać było tylko buczenie furgonetki i sporadyczne chrapnięcia (tak, dokładnie,chrapnięcia), kiedy agent Townsend osunął się na przednim siedzeniu i zasnął.Ponieważ drogaciągnęła się przed nami i trwała coraz dłużej domyślałam się, że nie byłąm jedyną dziewczynąGallagher, która zdała sobie sprawę z trzech rzeczy: 1) Brakowało nam obiadu 2) Trudno jestwyglądać na super-twardą, super-specjalistkę, superagent, kiedy burczy ci w żołądku 3) Niemieliśmy prawdziwej lekcji tcajnych operacji przez miesiąc.Van skręcił gwałtownie w prawo, a Townsend podskoczył na siedzeniu:-Zwietnie - powiedział, nie patrząc przez okno - jesteśmy na miejscu.- Jak gdybym niewspomniała wcześniej ot przypomnę, że chodzę do szkoły z interantem.Z bramami.I murami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]