[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Prymitywna technologia nie oznacza bowiem prymitywizmu w ogóle.Mimo wszystko technologia, którą tu dało się zauważyć była dość szokująca.Od momentu przybycia na Lilith kazano mi bowiem wierzyć, że ubrania, budynki i inne rzeczy, które tu widziałem, były po prostu niemożliwe na tej planecie.Dlatego właśnie ludzie sypiali w chatach z bunti i chodzili nago.Teraz zaczynałem doceniać ten drugi aspekt mocy organizmu Wardena – mocy, która stanowiła podstawę cywilizowanej myśli i społeczeństwa.Moc pozwalająca zmieniać środowisko dla własnych celów była tym, czego odmówiono pionkom, była elementem utrzymującym ich w nędzy i niewoli.Kapryśne reguły rządzące organizmem Wardena powodowały, iż moc zarezerwowana była jedynie dla grupy wybrańców.Dostrzegłem pewne, niewielkie oznaki lęku u ludzi, obok których przechodził Artur; ukradkowe spojrzenia i zmuszanie się, by nie patrzeć w naszą stronę.Nie miałem żadnych wątpliwości – lękano się go i dotyczyło to – również tych kilku panów, których spotkaliśmy po drodze.Artur zostawił mnie w sekcji medycznej i powiedział, gdzie będzie można go znaleźć, kiedy już skończą mnie badać.Obecni tam ukłonili się z szacunkiem, zachowując milczenie, a kiedy wyszedł, dało się wyczuć wśród nich wielkie uczucie ulgi.Mierzyli mnie, opukiwali i badali najlepiej, jak byli w stanie to uczynić w sytuacji, kiedy byli pozbawieni instrumentów i urządzeń tak oczywistych dla świata zewnętrznego.Niemniej posiadali różne przemyślne urządzenia i instrumenty wykonane z dostępnych, miejscowych materiałów.Był wśród nich jakiś gatunek lokalnej winorośli, za pomocą której mogli odczytać ciśnienie krwi; był mały, żółty liść, który, zmieniając swój kolor na czerwony, pozwalał doświadczonemu oku stwierdzić jaka jest temperatura mojego ciała.Wszystkie odczyty zapisywane były piórami z trzciny na cienkich, liściastych płatach jakiejś substancji służącej im za papier.Wszyscy ci mężczyźni i wszystkie kobiety należały do klasy nadzorców.Dopiero po zakończeniu tych wstępnych badań poprosili swojego szefa.Był nim niski, korpulentny mężczyzna w średnim wieku o wyglądzie świadczącym o tym, iż pochodził ze świata cywilizowanego, chociaż najwyraźniej nie odpowiadał istniejącym tam standardom fizycznym.Ubrany był w białą satynową szalę i sandały, zapewne dlatego, iż tak właśnie było mu wygodnie.– Jestem dr Pohn – przedstawił się.Podniósł płaty z zapisanymi wynikami i zerknął na nie bez większego zainteresowania.– Widzę, że masz wszystko obrzydliwie prawidłowe.Możesz w to wierzyć lub nic, ale prawie u każdego tak jest.To forma zapłaty ze strony organizmu Wardena za to, iż pozwalamy mu żyć w naszych ciałach.Wszelkie uszkodzenia, z wyjątkiem tych w mózgu, są natychmiast naprawiane, członki odrastają, i tak dalej.A miejscowe wirusy są nam tak obce, że nie musimy się nimi w ogóle martwić.Niemniej te rutynowe badania są niezbędne.Nigdy nie wiadomo, czy przypadkiem nie odkryje się czegoś niezwykłego.Poza tym interesują nas dane porównawcze pochodzące od ludzi takich jak ty, to znaczy tych, którzy wykazali się umiejętnością wykorzystania mocy.Skinąłem głową, przypominając sobie jednocześnie obsesję Tiela związaną z wyhodowaniem klasy ludzi dysponujących mocą.Ten człowiek stojący przede mną jest zapewne szefem ukochanego projektu rycerza.– Czy byłeś lekarzem.przedtem? – spytałem zarówno z ciekawości, jak i z chęci nawiązania przyjacielskich stosunków.Uśmiechnął się.– Na Zewnątrz? Tak, naturalnie.Ale wiesz, to było zupełnie co innego.Cała ta diagnostyka komputerowa, chirurgia automatyczna i te wszystkie jeszcze występujące choroby do wyleczenia.Tutaj przeprowadzam badania lekarskie, stosuję jakiś miejscowy lek roślinny na bóle i napięcia nerwowe, ale większość czasu poświęcam na badania naukowe związane z samym organizmem Wardena.Było to interesujące, mimo iż domyślałem się, co ma na myśli.– Czy odkryłeś ostatnio coś nowego? – spytałem ostrożnie.Wzruszył ramionami.– Co nieco, ale to bardzo żmudna praca.Istnieją pewne czynniki fizjologiczne i chemiczne wspólne dla tych, którzy go posiadają, ale ich wyizolowanie, nie mówiąc o odtworzeniu – szczególnie u ludzi, którzy się z nim nie urodzili – wydaje się przekraczać moje możliwości.Gdybym miał moje stare laboratoria i komputery analityczne, mógłbym, być może, coś zrobić; może nawet na satelitarnej bazie lorda Kreegana byłoby mi łatwiej, tutaj jednak jestem zmuszony do powolnej pracy w prymitywnych warunkach.Nastawiłem uszu.– Na bazie satelitarnej?– A tak.Nie wiedziałeś? Meduzanie wybudowali ją dla niego już wiele lat temu.A skoro jest meduzańska, nasze małe Wardenki jej nie tkną, bo zamieszkują ją już ich kuzyni, którzy są znacznie bardziej łaskawi dla maszyn i urządzeń.Większość czasu tam spędza.Nie byłem tego taki pewien.Chociaż Kreegan udaje się tam zapewne, kiedy musi, to jednak na takim satelicie byłby zbytnio narażony na atak ze strony Konfederacji, narażony na zdmuchnięcie z nieba w każdym momencie.Gdybym ja był Kreeganem, nie latałbym tam prawie nigdy.Wolałbym raczej, żeby podwładni brali takie ryzyko na siebie, a ja używałbym satelity jedynie jako głównego centrum łączności pomiędzy planetami Wardena i pomiędzy Rombem a światem zewnętrznym.Z rozmowy tej mogłem dowiedzieć się niewiele więcej, lecz chciałem wyciągnąć z niego jakieś informacje na temat jego projektu.– To ciekawe, co mówisz o wspólnych czynnikach chemicznych – powiedziałem obojętnym tonem.– Doszedłem bowiem do wniosku, iż to emocje wywołały nagły przypływ mojej mocy, a związki chemiczne uwolnione od mojego organizmu, kiedy byłem wściekły, spełniły rolę katalizatora.– Bardzo wnikliwa uwaga – powiedział, rozpromieniając się.Wyraźnie odpowiadał mu ten temat.– Tak, emocje są kluczem, o czym zresztą sam się przekonasz.Jednak poziom progowy związany z uwolnieniem się tych związków jest sprawą indywidualną, tak jak i ilości uwalnianej substancji, a przecież organizm Wardena jest bardzo wymagający, jeśli chodzi o ilość niezbędnego katalizatora.Kluczem więc jest chemia i wola.Twój gniew dał ci moc zabijania; twoja wola, by go zabić, ukierunkowała i wyzwoliła tę moc.Często podejrzewałem, iż pierwotnym czynnikiem wyzwalającym reakcję jest to, co zawsze nazywaliśmy instynktem zabijania, z braku lepszego terminu w psychologii.Każdy mieszkaniec Lilith posiada potencjalnie tę moc, ale nie każdy ma wystarczającą siłę woli, by jej użyć.Podejrzewam, iż dlatego właśnie pionki pozostają pionkami.– Powiedziałeś, że próbujesz odtworzyć katalizator u osób, które go nie posiadają lub posiadają w zbyt małych ilościach – podpowiadałem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]