[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I ten mój komórkowy numer, to też wyłącznie dla pani i dla nikogo więcej.Niech pani to sobie zapamięta lepiej niż cokolwiek innego, bo inaczej będę musiał panią zamknąć dla samego bezpieczeństwa.I jakby co, w porządku, niech pani dzwoni nawet w środku nocy.Perspektywą zamknięcia Elunia nie przejęła się zbytnio.Szczęśliwa, że udało jej się spełnić obowiązki obywatelskie, po wyjściu Bieżana na nowo usiadła do roboty.Ten luz na jutro już się przed nią rysował.Stefan Barnicz zachowywał się ciągle tak samo.Patrzył na nią z wyraźnym upodobaniem, chętnie nawiązywał rozmowę, stawiał jej drinki, ale nic poza tym.Wciąż nie próbował przenieść znajomości na teren neutralny, Eluni zaś na sam jego widok łomotało serce.Wystarczało, że oddalił się na chwilę, po czym wracał, a jej niemal robiło się słabo.Omal nie zapomniała o dobrowolnie przyjętym obowiązku sprawdzenia personaliów rozgadanej pani.- A, właśnie! - powiedziała w chwili, kiedy Barnicz, przegrawszy jeden garnek złotówek, wybierał się po następny.- Ta pani.Ta gadatliwa.Może to nietakt z mojej strony.Przerwała grę i popatrzyła na niego swoimi gwiaździstymi oczami.O tym, że Barnicz w tym momencie podjął męską decyzję, nie miała zielonego pojęcia.- Tak? - spytał uprzejmie.Elunia była autentycznie zakłopotana.- Ona chciała ode mnie pożyczyć pieniędzy, akurat nie miałam, ale w razie gdyby.Ja nie bardzo umiem odmawiać.Ale może pan przypadkiem wie, jak ona się nazywa?- Jak ona się.zaraz.Pani Ola, to pewne, Aleksandra, zdaje się, że słyszałem jej nazwisko.Jakieś takie.nietypowe.Pan Janusz będzie chyba wiedział, mogę go spytać, jeśli pani sobie życzy.- Och, bardzo proszę! Byłoby mi strasznie głupio pytać ją bezpośrednio.- Strężyk - powiedział Barnicz po chwili, siadając znów obok niej.- Aleksandra Strężyk.Przy okazji mogę panią zapewnić, że ona oddaje, dziwne, ale prawdziwe.To tak na wszelki wypadek.W ciągu kolejnych dwóch dni uczucia Eluni nie doznały najmniejszej pociechy, kontakty z upragnionym mężczyzną pozostawały bez zmian.Co gorsza, zaczynała być niewyspana, bo dla zyskania swobody na całe popołudnia i wieczory, robotę odwalała nocą.Przed nią widniała perspektywa jeszcze większych obciążeń, nie pracowała w końcu sobie a muzom, gotowe projekty musiała dostarczać zleceniodawcom, a to zawsze było połączone ze stratą czasu i dodatkowymi wysiłkami.Zleceniodawcy miewali głupkowate kaprysy i niekiedy domagali się zmian, lada chwila miały przyjść dni, w których własny czas przestanie do niej należeć.Potem, oczywiście, znów zyska wolność, ale po drodze ileż straci.!Trzeciego wieczora owszem, pojawiła się zmiana, niestety jednak, in minus.Stefana Barnicza nie było, a za to automat, obok którego Elunia usiadła z konieczności, bo wszystko inne było gęsto obsadzone, okazał się być zajęty przez panią Olę.Pani Ola zamiast Barnicza, ironia losu!Rzuciła się na Elunię od razu.- Dobry wieczór, kochana, nie było mnie, wreszcie dzisiaj, nawet wygrana jestem, ale grosze, nie mogłam przyjść, czy pani sobie wyobraża, co mnie spotkało, potworne, to są niedopuszczalne rzeczy, posądzili mnie o jakieś oszustwo, policja się mnie czepiała, oni chyba zwariowali, o.! Świnia.Znów nie dał.Cudze pieniądze podobno ukradłam, idiotyzm, całe godziny mi zmarnowali na te jakieś przesłuchania, rozdwoiłam się według nich, coś okropnego! No, dał trochę.Elunię monolog zainteresował od środka.Nie była kretynką i mniej więcej wiedziała, czego się może spodziewać.Pani Ola wygłupiła się z tym swoim dowodem osobistym, nie odebrała go od razu i złodzieje prawdopodobnie skorzystali z okazji.To chyba jednak jakaś okropna nieostrożność z ich strony, przecież wiadomo, kto tym dowodem w owym czasie dysponował, nawet gdyby zaprzeczał i łgał w żywe oczy, już się robi podejrzany.Można go śledzić albo co.Pogrzebać w jego znajomościach i kontaktach.Złapać go na gorącym uczynku.Przestała grać, odwróciła się ku pani Oli i przerwała jej gadanie.- To okropne, co pani mówi.O co właściwie panią posądzili? Że co pani zrobiła?- Tak naprawdę to nie wiem, ale na jakiś fałszywy czek wzięłam z banku pieniądze czy coś podobnego, a jeszcze z własnym dowodem poszłam, musiałabym być chyba nienormalna, żeby popełniać oszustwo i dowód pokazywać, głupota [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •