[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na środku ściany stała wielka szafa. Może zrobili dziurę w szafie?  szepnęła Janeczka z nadzieją.Pawełekwzruszył ramionami.Czuł się nieco rozczarowany.Po tylu męczarniach z klucza-mi taki zwyczajny strych.! Nie wiem, możliwe  mruknął. Na wierzchu nic nie widać. Musimy zajrzeć do tej szafy  zadecydowała Janeczka. Przecież mówiłaś, żeby nic nie ruszać.Jak chcesz zajrzeć bez ruszania? No więc wyjątkowo ruszymy.Ale tylko otworzymy drzwi, zajrzymy i nicwięcej.Szafę niełatwo było otworzyć.Jej drzwi trzymały się na zawiasach jakoś dziw-nie, wykazywały wyrazną chęć całkowitego wypadnięcia.Przytrzymujący je Pa-wełek omal nie wpadł głową naprzód do wnętrza.Janeczka zachłannie macałatylną ściankę szafy. Nic tam nie ma  orzekła. Zwyczajne drewno. Znaczy, nic z tego, nie przebili się.Zamykamy, pomóż mi.Nie ma żadnejdziury.Janeczka wydawała się niezadowolona i pełna jakiegoś dziwnego wahania.Pomogła Pawełkowi domknąć zdemolowane drzwi szafy. W takim razie, czym tak szurali?  rzekła z namysłem. Szuranie sły-szałam na własne uszy!36  Włóczyli coś po podłodze  odparł niecierpliwie Pawełek, rozglądającsię wokół. Wieszała pranie i szurała tym koszem.Może wlazła na niego, żebydosięgnąć sznurków?Pod inną ścianą stał ogromny, wiklinowy stary kosz z przykrywką, Janeczkaprzyjrzała mu się podejrzliwie i podniosła przykrywę.W koszu było pełno naj-rozmaitszych słoików i butelek.Spróbowała go poruszyć. Niemożliwe, żeby wlazła, zarwałby się pod nią.Zobacz, jaki stary.Potwor-nie ciężki! Co tu jeszcze może być takiego.?Pawełkowi znudziło się już na tym zwyczajnym strychu, zniecierpliwił się. Nie wiem, w ogóle uważam, że nie mamy tu już nic do roboty.I dziury niema, to najważniejsze.Chodzmy stąd.Janeczka z żalem pomyślała, że chyba jej brat ma rację.Nic tu nie ma.Owoszuranie jednakże nie dawało jej spokoju.Powinna przecież, wszedłszy tu, odkryć,co to mogło być takiego.Niemożliwe, żeby szurali czymś, czego nie ma, a jeślijest, ona to musi zobaczyć! Jeszcze chociaż chwilę i z pewnością to znajdzie! Poczekaj tu, zobaczę, co dzieje się na dole  powiedziała pospiesznie.Zaraz wrócę.Ja chcę wiedzieć, czym ona szurała.Oddaliła się na palcach, nie czekając na odpowiedz brata.Pawełek został sam.Spojrzał na kosz, zaciekawił go jego ciężar, ujął ucho, spróbował podnieść, nie dalrady, spróbował zatem pociągnąć.Kosz posunął się po podłodze z przeciągłymszurnięciem.Prawie w tej samej chwili Janeczka już była przy nim z powrotem,niesłychanie przejęta. To!  wykrzyknęła zemocjonowanym szeptem. Usłyszałam za drzwia-mi! To jest właśnie to szuranie, przesuwała kosz! Popchnij go na miejsce, prędzej,na dole coś się dzieje, musimy wiać!W Pawełka wstąpiły nadludzkie siły, popchnął kosz, szurnięcie zabrzmiałoidentycznie.W mgnieniu oka obydwoje znalezli się za drzwiami, kłódka zosta-ła wepchnięta siłą, trzęsącymi się rękami Pawełek przekręcił klucz.Janeczka jużwlokła po podłodze pudło, już przełaziła przez połamaną szufladę, gestami wzy-wając brata.Pawełek pośpiesznie przelazł za nią do sąsiedniego kojca. Co jest? Co się stało? Janeczka nie miała czasu udzielać odpowiedzi.Wy-chyliła się zza barykady. Chaber, chodz tu! Do nogi, chodz tu, ładny piesek, dobry.Leżeć!Chaber posłusznie przybiegł i ułożył się na kawale tektury. Ty, o co chodzi?  dopytywał się Pawełek. Dlaczego mamy tuj siedziećzamiast zejść na dół i zobaczyć? Chaber nie leżał, tylko stał  odparła Janeczka, głaszcząc psa. Patrzyłna dół i spojrzał na mnie, wyraznie mówił, że coś tam jest.Chyba zmora lazła nagórę, a on jej nie puścił, więc uważam, że niech lezie, bo może mieć podejrzenia.Niech sobie wlezie teraz i niech zobaczy, że się tu bawimy, żeby nie było gadania,po co tu jesteśmy.37 Pawełek, uważnie wysłuchawszy wyjaśnień, zaaprobował sposób działania. W dechę.Siedzimy w lochach i planujemy ucieczkę.Wierny pies łączy nasze światem.Nie odrywając oczu od wylotu schodów Janeczka gwałtownie machnęła rękąi trafiła go w ucho.Chaber warknął nagle ostrzegawczo, przy czym był to zupełnieinny rodzaj warknięcia niż tamto głuche, złowieszcze, wydawane pod żelaznymidrzwiami. Cicho! Lezie! Spokój, Chaber, leżeć!Od strony schodów wynurzyła się zwolna, jak spod ziemi, najpierw głowa,a potem popiersie chudej, wiekowej osoby z pomarszczoną twarzą.Popiersie uka-zało się i zastygło, nie wznosząc się wyżej.Pomarszczona twarz uważnie obser-wowała dziwaczne rumowisko, w którym siedziało dwoje dzieci i pies. Kolego więzień, kierunek podkopu północ wschód!!!  ryknął nagle Pa-wełek straszliwym głosem. Jestem półtora metra poniżej poziomu terenu!!! Głupi jesteś, nie drzyj się, tylko stukaj w ścianę!  odkrzyknęła Janeczkaz irytacją, głosem nieco mniej przerazliwym. Kto cię usłyszy przez kamiennymur? Musisz stukać kamieniem, alfabetem Morse a!Przecież nie umiemy alfabetu Morse a?  zdziwił się Pawełek, zapominając,że ma wrzeszczeć. No to co? Nauczymy się.Więzniowie w lochach siedzą długo i maja dużoczasu. Dobra, to ja stukam [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •