[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Coś tu się zrobi, niech Justynka bę-dzie spokojna.Z zasłyszanej połowy konwersacji Karol wywnioskował, że jego żona wpadła najakiś nowy, szatański pomysł i promenuje wokół domu bez racjonalnych powodów, gu-biąc drogę.Co mogła do tego mieć cebula, nie silił się odgadnąć.Helenka odłożyła słu-chawkę i znikła z horyzontu, zajął się zatem własnymi sprawami.Zmiertelnie przerażona poleceniami Justynki, Helenka wyszła przed furtkę.Stała, ga-piąc się na ulicę, oświetloną nielicznymi latarniami i wyliczając sobie, jak długo szefowamoże przebywać tę drogę.Nadziała się na nią Muminkowa.234  Pani Wolskiej nie ma?  spytała, podchodząc. Nie ma.Ale możliwe, że nadejdzie. To ja poczekam.Pani przypadkiem nie wie, czy pani Wolska zęby leczy?O zębach Malwiny Helenka nie miała najmniejszego pojęcia.Nic na tym tle w domusię nie pojawiało.Na wszelki wypadek odparła, że nie wie, i dlaczego właściwie pani są-siadka pyta? O, nic takiego  rzekła Muminkowa niedbale. Ale możliwe, że pani Wolskau tej Larczykowej, ona dobra dentystka, z moim mężem się spotkała, a chłop, to paniwie, głupi całkiem i prawdy nie powie.Kto go tam wie, czy jakichś kłopotów nie ma, janie mówię o sztucznych szczękach, bo to ludzka rzecz, ale wie pani, i koszty, i jakieś tamkomplikacje, szczególnie w górnej połowie, jakby, nie daj Boże, ropa, to do góry idzie,a mózg blisko, tfu, na psa urok.Druga osoba więcej wyjaśni, a kobiety między sobą, topani sama rozumie.Tyle Helenka rozumiała doskonale.Kiwnęła głową. Jakby pani Malwina co wiedziała, powie pani jak człowiek.Tyle że jedno.Zawahała się, ale siła pytającego spojrzenia Muminkowej była przemożna. U nas lepiej.%7ładnego zapraszania tam gdzieś do państwa.Pani Wolska kurację za-czyna i ja tu muszę pilnować, żeby komplikacji nie było, więc bardzo proszę, niech paniu nas w salonie, czy tam gdzieś, zaczeka, proszę, proszę.Muminkowa tak z tego zbaraniała, że wkroczyła do salonu Wolskich całkowiciewbrew własnym chęciom i zamiarom.Z Malwina życzyła sobie pogadać na stronie,w cztery oczy, a tu cały dom miał słuchać! Nim zdążyła zebrać myśli, przyklejone dowizji Larczykowej w objęciach Muminka, i obmyślić jakiś inny sposób zdobywania wie-dzy, Malwina dotarła do domu.Byłaby runęła do kuchni, przedzierając się przez żywą przeszkodę w postaci Helenki,ale już w progu usłyszała, że ma gościa.Gościa, o tej porze.? Na widok Muminkowejucieszyła się, gościa wszak trzeba czymś poczęstować.Zaistniał konflikt interesów.Malwina chciała jeść, Muminkowa z Helenką znala-zły się po drugiej stronie barykady, Muminkowa wcale nie zamierzała tu siedzieć, po-żywienie miała w nosie, chciała u siebie czekać na męża i zrobić mu awanturę, bo jużbezczelnie długo gzi się z tą szantrapą dentystyczną, Helenka postanowiła nie protesto-wać wcale, spełniać polecenia spożywcze chlebodawczyni, ale robić to tak ślamazarniei tak długo, aż wróci i wesprze ją Justynka.W rezultacie rozzłoszczona głodem Malwinazrezygnowała z intryg i powiedziała prawdę, otóż dopiero co na własne oczy widziałaMuminka w Oszołomie, zakupy robił, takie zwyczajne, kartofle, pomidory, papier toa-letowy.Kto podrywa seksowną piękność kartoflami i papierem toaletowym?! A terazpewno utkwił w tym samym korku, w którym Justynka stoi.Muminkowa ten komunikat w pewnym stopniu uspokoił, zerwała się i wybiegła,235 jednakże cała wizyta trwała tyle czasu, że w furtce minęły się obie z Justynką.Malwinażywo ruszyła do kuchni, ale zagrodziła jej drogę Helenka i siostrzenica zdążyła tuż zanią. Ciociu.!  warknęła ostrzegawczo.Malwinie wstyd było przyznać się do wściekłego głodu. No i czego chcesz, przecież sama mówiłaś, że gotujemy od razu.A czy to ja sięnawet herbaty nie mogę napić? Herbaty owszem.Gorzkiej. I co tu Justynka przyniosła?  spytała Helenka, zainteresowana nowym rodza-jem pożywienia. Na noc to się będzie gotować? Zaraz, kapusta.Przecież jeszczew garnku stoi! Nic nie szkodzi, tamtą my zjemy, a zupa będzie dla cioci.Specjalna.Jeśli Helenkanie idzie spać, to proszę bardzo.Sześć pomidorów, sześć dużych cebul.Helenka przystąpiła do pracy, bo cała sytuacja zaczynała się jej coraz bardziej po-dobać.Malwinę nogi bolały po odchudzającym marszu, usiadła zatem na stołku i wy-piła tę wstrętną herbatę bez odrobiny cukru.Nic nie pomogło, żołądek przyrastał jej dokrzyża, chciała jeść.Cokolwiek.Niechby coś malutkiego.Inaczej umrze z głodu!Upiorna siostrzenica wręczyła jej oskrobaną marchewkę. Może ciocia zjeść całą marchew, jaka tylko jest w domu.Nie ma przeszkód.Odsurowej marchwi też się chudnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •