[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Blask na twarzy Beaty przeistoczył się w zdumienie i autentyczny podziw.— Chapeau bas, moja droga! Nie zawiodłaś mnie! Mało jest kobiet, które by zgadły, że on nie podrywa.On ma sposób bycia, od którego każdej oko bieleje i wielkie nadzieje gotowe.— Pochodzę z przyzwoitej rodziny i zostałam kiedyś dobrze wychowana — rzekłam sucho.— Fakt, że mężczyzna odsuwa krzesło, z którego wstaję, nie stanowi dla mnie żadnego dziwowiska.Nie mówiąc o podawaniu płaszczyka.Ale on chyba jednak trochę przesadza.— Też to mówię.Trudno, kwestia nawyków.Jestem głupsza od ciebie i narwałam się na to w pierwszej chwili.W drugiej się zorientowałam, ale już było za późno.— Nie jesteś głupsza, tylko młodsza.Mam nadzieję, że od ciebie dowiem się o nim czegoś, bo sama nie mogę dojść.Kim on właściwie jest i co robi?Beata popatrzyła na mnie jakoś niespokojnie.— Nie — powiedziała stanowczo i może odrobinę żałośnie.— Niczego się ode mnie nie dowiesz.Zainteresowała mnie więcej, niż sam Przemysław.— Bo co? Przyczynę chyba możesz wyjawić?— Przyczynę mogę.Proste.Obiecałam mu, że niczego nigdy nikomu o nim nie wyjawię.Cokolwiek ktoś będzie wiedział, nie ode mnie wyjdzie.Tobie bym powiedziała, niekoniecznie może wszystko, ale dużo, bo nic mi nie sprawia większej przyjemności, jak o nim rozmawiać, a wiem, że nie rozgadasz byle gdzie, ale przed chwilą go spotkałaś i on wie, że rozmawiamy.Nie spyta, co powiedziałam, poczeka aż sama mu powiem, ale zna cię przecież.Sprawdzi, czy się zgadza.Niech wie, że nie powiedziałam nic.— Jak to sprawdzi…?— Z ciebie wydoi.Gwarantuję ci, że potrafi i nawet tego nie zauważysz.Wstrząs za wstrząsem przeżywałam tego wieczoru.— Czekajże, nie o dojenie chodzi.Możliwe, że potrafi, nawet bez trudu mu to przyjdzie, mam głupi zwyczaj mówić prawdę.Ale rzeczywiście uważasz, że będzie sprawdzał?!— On wszystko sprawdza.— Na litość boską…!Na chwilę zamilkłam, gapiąc się na Beatę, bo coś mi tu przerażająco zgrzytnęło.Niewątpliwie była opętana, ale są w końcu jakieś granice upokorzeń…— I pomyśleć, że kiedyś kobiety zrywały na zawsze za sam cień nieufności — powiedziałam z lekką zgrozą.— Suki to były, co po szafach chowały rozmaite mazepy, ale sztandar splamionego honoru dzierżyły wysoko.I ty się zgadzasz, żeby sprawdzał? Nie sądzisz, że jest to, jakby tu elegancko powiedzieć… przesadny brak zaufania?Beata miała niebo w oczach.— Zgadzam się.Nic nie sądzę.On tak musi.Zgadzam się na wszystko absolutnie, bo nie ma dla mnie życia bez niego.Czy ty tego nie rozumiesz? Trafiłam na swoje szczęście i będę je trzymać nawet, jeśli mi od tego ręce odpadną.Zrozumiałam ją bardzo dobrze, sama potrafiłam zgłupieć podobnie i to wcale nie tak dawno temu.Mimo wszystko jednak aż tak źle nie było.Beata poszła za daleko…W tym wszystkim odezwał się we mnie mój przecudowny charakter.Przemysław najwyraźniej w świecie tworzył wokół siebie jakąś nieprzeniknioną mgłę tajemnicy.Całe życie uwielbiałam mgły tajemnic, chęć przeniknięcia przez ten opar strzeliła jak z katapulty, wypełniła mi organizm, tkanki, komórki i całą resztę anatomii.Zabulgotała w tej wodzie, z której się człowiek składa.Beata mogła sobie pozostać granitowe lojalna, ja nie musiałam.Zabrałam wyprawy krzyżowe, zostawiłam ją jej trudnemu szczęściu i pojechałam do domu.Zdjęty ze stanowiska potencjalnego gacha Przemysław zaczął budzić we mnie bardzo mieszane uczucia, w których coraz wyraźniej lęgła się niechęć.Kontakty uległy wprawdzie rozluźnieniu, przestałam reagować na jego oczekiwanie propozycji, spotykaliśmy się rzadko i przeważnie przypadkiem, ale za to zaczęłam o niego pytać.Urażona ambicja niechcianej kobiety nie wchodziła w rachubę w żadnym stopniu, przestał mnie obchodzić jego stosunek do mnie, mogłam sobie zatem pozwalać.Rezultaty uzyskałam tak dziwne, że trudno było w nie uwierzyć.Społeczeństwo podzieliło się na dwie kategorie: jedna wielbiła go jak bóstwo, druga uważała za dno moralne i umysłowe.Strona wielbiąca prezentowała poziom trochę poniżej szkoły średniej, krytykująca wręcz przeciwnie, ale zdarzały się wyjątki.Najzagorzalsza przeciwniczka miała za sobą wyższe studia i tytuł magistra, następna po niej w kolejności siedem klas i ocean alkoholu.Przyjrzałam się temu porządniej i poleciałam do Beaty.— Nie podoba mi się ta twoja wielka miłość — oznajmiłam wprost [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •