[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Przecież mówiłeś, że nie macie w domu telefonu  zauważyła Janeczka, przysiadającna podmurówce i kładąc obok tornister, bo właśnie przed chwilą wróciła od Beaty. To gdzie dzwonić? Zamieszkasz w warsztacie? Mamy telefon, tylko akurat był parę dni zepsuty.Ale już działa.Opukaj, bo coś mi sięwidzi, że za dobrze przykręciliśmy.Janeczka przez chwilę w zamyśleniu przyglądała się wysiłkom brata. Ja bym wolała, żeby to nie było przykręcane, tylko chowało się i wyłaziło samo powiedziała z lekkim niezadowoleniem. Nie ten zamek, tylko tamten dziób.Taki prztyk.i wyskakuje.I na drugi prztyk się chowa.Wkręcanie i wykręcanie może za długo potrwać.111  Rzecz możliwa, ale to grubsza sprawa  odparł Bartek. Sam nie zrobię, a ojciecbędzie wolał nie.Na razie musimy wkręcać. A co, ty też.? A jak? Cud zwyczajny, że ten zamek przykręciliśmy tylko z jednej strony!  westchnął Pawe-łek. Jakby z dwóch, pół bramy trzeba by teraz zrujnować! A tak, proszę! Gotowe!Montaż nowego zamka poszedł sprawnie.Nie był on już tak staroświecki jak ten poprzedni,ale też dość skomplikowany.Istniały do niego dwa klucze, co wydawało się wystarczające.Janeczka z wielką troską obejrzała dziurkę od klucza. A co będzie, jak oni tam znów napchają.?Pawełek prychnął wzgardliwie i wzruszył ramionami. Dowiemy się od policji, kto to był,nie? I sprawdzimy, gdzie mieszkają.I możesz być spokojna, że żaden nie wejdzie do domu, aninie wyjdzie, zależy po której stronie akurat będzie przebywał.Ja też mam cristal cement.Niechim się nie zdaje, że to tak przejdzie ulgowo i zobaczymy, kto dłużej wytrzyma.I od razu mówię,żeby potem nie było, nie przyznam się! Wyprę się na mur oporowy, nie było mnie tam, w życiuczegoś takiego jak cristal cement na oczy nie widziałem, w ogóle mowy nie ma! Chaber mipomoże.Janeczka zaaprobowała pomysł bez chwili wahania.Gniew i zaciętość rosły w jej duszy. Pana Wolskiego załatwić  przypomniała złym głosem.Panem Wolskim gwałtownie zainteresował się Bartek.Wysłuchał relacji z wczorajszych,nieco wcześniejszych wydarzeń i poczuł się zaintrygowany.112  Coś podobnego!  powiedział ze zdumieniem. Do głowy by mi nie przyszło! Ale totego. Toteż właśnie  przyświadczyła Janeczka, doskonale wiedząc, co Bartek ma na myśli. Mamy zamiar sprawdzić.I jeszcze coś więcej, ten samochód, który uciekł wczoraj wieczo-rem.Chaber nas do niego doprowadził, więc musi być podejrzany.Numer pamiętam.Bartek zamknął porządnie pudełko z narzędziami, oddał Pawełkowi dwa klucze i zawahałsię. Ja bym trochę nad tym wszystkim pomyślał  rzekł w zadumie. Dosyć dużo robotysię szykuje i możliwe, że nie damy rady.A jakby tak jeszcze kogo.?Janeczka i Pawełek wymienili spojrzenia.Akcja zapowiadała się okazale, ale byle kogo nienależało w nią wtajemniczać.Nie rozważyli jeszcze wszystkich związanych z nią spraw, widaćjuż było jednak, że może zabraknąć i czasu, i pomocników.Kwestia sprzymierzeńców stawałasię paląca. Stefek  powiedział Pawełek po chwili zastanowienia. Moim zdaniem, pójdzie nawszystko. I jest taki Wiesio  powiedział Bartek. W szóstej klasie.Wiem na pewno, że ma kotana tle samochodów.Możliwe, że też by się włączył. Ale ostrożnie  ostrzegła Janeczka. Wcale nie mamy zamiaru niczego, rozgłaszać,więc trzeba delikatnie.Najpierw trzeba się dowiedzieć, co on w ogóle na ten temat myśli.Dyplomatycznie.Do tej pory nikt nie wie o naszym szpikulcu i nikt nie musi wiedzieć.113  Za głupiego mnie masz?  spytał Bartek z urazą i podjął decyzję. Dobra, skoczę doWiesia od razu, może będzie w domu.Chociaż nie, najpierw odwalę robotę w warsztacie, a doWiesia wieczorkiem.Dawaj tę ciupagę, zrobię jej wystrój dodatkowy. Chciałabym wiedzieć, kiedy oni nam coś powiedzą  wyraziła życzenie Janeczka, sto-jąc nieco pózniej pod domem pana Wolskiego i gapiąc się na oświetlone okno. Połapali ich,bardzo dobrze, teraz powinien być dalszy ciąg. I jak sobie ten dalszy ciąg wyobrażasz?  zainteresował się Pawełek. Nie wiem.Powinni może przesłuchać świadków? Zwiadkowie to my.Pawełek zastanowił się i pokręcił głową. Nie zdaje mi się.Słyszałaś przecież, dzieci i młodzież z daleka.Przesłuchają tylko do-rosłych.Wujka Andrzeja.Rafała, ostatecznie. Też się obawiam.Ale mogliby chyba powiedzieć coś o przestępcach? Uważam, że po-winni.Kim oni są i tak dalej.Pawełek ciągle kręcił głową z powątpiewaniem.Dotychczasowe doświadczenia życiowemówiły mu, że sprawa nie będzie prosta.Personaliami przestępców policja zbytnio się nieszasta, z niewiadomych powodów ukrywa je starannie. Też tak pomyślałem w pierwszej chwili i z rozpędu  mruknął niechętnie. Aleprzypomniało mi się, jak to jest.O poszkodowanych to owszem, dowiemy się wszystkiego.A o przestępcach, też sobie przypomnij, zawsze piszą tylko inicjałami.W prasie na przykład.Niejaki L.O.wypruł flaki Waldemarowi Gronkowskiemu i oderwał ucho jego teściowej, FelicjiWybuch, zamieszkałej na Marszałkowskiej sto jedenaście mieszkania dziesięć.A w telewizji114 zasłaniają im gęby, żeby przypadkiem kto ich nie rozpoznał.Tych przestępców, znaczy.I terazbędzie to samo, jestem pewien, a mnie oni są potrzebni na wszelki wypadek. No więc musimy się dowiedzieć jakoś inaczej  zadecydowała Janeczka z wielką sta-nowczością. Przemocą albo podstępem.Długo tu będziemy stali?Pawełek oderwał wzrok od fiata ze zdemolowanym tyłem i popatrzył w okno pana Wol-skiego. Zdrowo mu ktoś przyłożył  ocenił z podziwem. Nie wiem.Chaber mówi, że jestw domu.Poczekamy, aż wyjdzie? A jak nie wyjdzie wcale? Nie musi wychodzić codziennie. No to przecież nie pójdziemy go pytać, kiedy wychodzi na spacer! W ogóle kretyńskostoimy, ktoś powinien patrzeć z drugiej strony.Jedno z nas albo Chaber. No dobrze, mogę ja.Przynajmniej poczekam na siedząco, bo tam leży dużo skrzynek.A Chaber będzie latał między nami i zawiadomi o wszystkim.Na zapleczu pawilonów handlowych pokłóciły się dwie panie.Jedna miała pretensje dodrugiej, druga ostro odpierała zarzuty, a przedmiotem sporu była para kozaczków ze specjalnymhaftem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •