[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeźdźcy i woźnice pięknie przystrajali zwierzęta; dobrze odżywione, zadbane i czyste żyły w znakomitych warunkach.Młodemu człowiekowi spodobały się również pomieszczenia dla żołnierzy, stojące w cienistej, wysadzanej drzewami alei.Źle za to znosił dyscyplinę.Trzy dni słuchania rozkazów i połajanek ze strony podoficerów wystarczyły, by stracił pociąg do przygody w wojsku.Ceremonia rekrutacji odbywała się według ściśle określonych reguł.Do ochotników przemówił oficer, starając się ukazać im w przekonywających słowach, jakie to szczęście być żołnierzem.Bezpieczeństwo i szacunek ze strony otoczenia, a po ukończeniu służby dostatnia renta -oto co daje wojsko.Chorążowie unieśli wysoko w górę znaki głównych pułków, poświęcone bogom Amonowi, Re, Ptahowi i Setowi.Wojskowy skryba szykował się do zapisywania imion nowozaciężnych.Za nim piętrzyły się kosze z jedzeniem.Generałowie przygotowali ucztę dla przyszłych żołnierzy: wołowinę, drób, jarzyny i owoce.-Wspaniałe życie nas czeka -szepnął jeden z towarzyszy Sutiego.-To nie dla mnie.-Rezygnujesz?-Wolę swobodę.-Zwariowałeś? Kapitan twierdzi, że wypadłeś najlepiej.Na pewno z miejsca dostaniesz dobre stanowisko.-Ciągnie mnie przygoda, a nie koszarowe życie.-Ja na twoim miejscu bym się zastanowił.Przez dziedziniec przeszedł szybkim krokiem wysłannik faraona.W rękach trzymał papirus.Przekazał go skrybie.Ten wstał i wydał kilka krótkich rozkazów.Nie upłynęła nawet minuta, a wszystkie wyjścia z koszar były pozamykane.W szeregach ochotników rozległy się pomruki.-Spokój! -głos oficera uciszył szemrzących.- Otrzymaliśmy właśnie rozkazy.Na mocy dekretu faraona wszyscy jesteście już żołnierzami.Jedni z was wymaszerują do koszar na prowincję, inni już jutro wyruszą do Azji.-Stan nadzwyczajny albo wojna -zauważył towarzysz Sutiego.-Mam to gdzieś.-Nie udawaj głupka.Jeśli spróbujesz wiać, uznają cię za dezertera.Argument nie był bez znaczenia.Szanse na pokonanie muru i zaszycie się gdzieś w okolicznych uliczkach Suti ocenił jako zerowe.Nie był już w szkole skrybów, ale w pełnych łuczników i oszczepników koszarach.Zwerbowani oficjalnie przechodzili kolejno przed pisarzem.On również -podobnie jak inne szarże -miał już dla nich nie miły uśmiech, lecz tylko ostre słowa.-Suti.doskonałe wyniki.Przydział na front do Azji.Będziesz łucznikiem przy oficerze rydwanów.Wymarsz jutro o świcie.Następny.Suti ujrzał swoje imię zapisane na tabliczce.Od tej pory ucieczka była niemożliwa, chyba że osiedliłby się za granicą i zrezygnował raz na zawsze z oglądania Egiptu i Pazera.Skazany był na to, żeby zostać bohaterem.-Czy będę służył pod rozkazami generała Aszera? Pisarz spojrzał na niego gniewnie.-Powiedziałem: następny.Suti otrzymał koszulę, tunikę, płaszcz, kaftan, skórzane nagolenniki, hełm, małą siekierkę z podwójnym ostrzem oraz łuk z akacjowego drewna, wyraźnie grubszy w środku.Broń ta -długa na metr siedemdziesiąt i trudna do napinania -wyrzucała pociski na siedemdziesiąt kroków przy strzelaniu na wprost i na dwieście kroków przy strzale parabolicznym.-A gdzie uczta?-Masz tu chleb, funt suszonego mięsa, trochę oliwy i fig -odpowiedział zaopatrzeniowiec.-Jedz, wodę weź sobie z cysterny i idź spać.Jutro spróbujesz, jak smakuje kurz.Na pokładzie statku płynącego na południe rozprawiano tylko o szeroko rozgłaszanym przez heroldów dekrecie Ramzesa Wielkiego.Faraon nakazywał oczyszczenie wszystkich świątyń, spisanie wszelkich znajdujących się w kraju kosztowności, inwentaryzację spichrzy i rezerw publicznych.Zarządził podwojenie ofiar dla bogów i przygotowania do wyprawy wojennej do Azji.Szerzyły się plotki o zbliżającej się katastrofie, o zbrojnych zamieszkach w miastach i buntach na prowincji, o bliskim najeździe Hetytów.Pazer, tak jak każdy sędzia, miał strzec przestrzegania porządku publicznego.-Nie lepiej było zostać w Memfisie? -zapytał Kem.-Podróż nie potrwa długo.Naczelnicy wiosek nam oznajmią, że obaj weterani, którzy zginęli w wypadku, zostali już zmumifikowani i pochowani.-Nie jesteś wielkim optymistą.-Cała piątka spadła i wszyscy ponieśli śmierć, tak brzmi oficjalna wersja.-Nie wierzysz w to?–A ty?-Czy to ważne? I tak wezmą mnie do wojska, jeśli wybuchnie wojna.-Ramzes pragnie pokoju z Hetytami i z księstwami Azji.-Ci nigdy nie zrezygnują z najazdów na Egipt.-Mamy dość silną armię.-To po co ta wyprawa i te dziwne zarządzenia?-I mnie to niepokoi.Może chodzi o bezpieczeństwo wewnętrzne?-Kraj żyje w zamożności i szczęściu, król cieszy się miłością poddanych, każdy najada się do syta, drogi są bezpieczne.Nie grożą nam żadne niepokoje.-Masz rację, ale faraon sądzi chyba inaczej.Wiatr smagał ich po policzkach.Statek posuwał się naprzód z opuszczonym żaglem, pod prąd.Dziesiątki innych statków płynęły Nilem w obie strony, a to zmuszało kapitana i załogę do stałej czujności.Byli już o jakieś sto kilometrów na południe od Memfisu, gdy do burty statku dobiła szybka łódź policji rzecznej i kapitanowi kazano zwolnić.Jeden z policjantów wspiął się po sznurach i wskoczył na pokład.-Czy wśród pasażerów jest sędzia Pazer?-Jestem.-Mam odstawić cię do Memfisu.-A to dlaczego?-Złożono na ciebie skargę.Suti wstał i ubrał się ostatni.Podoficer szturchał go, żeby się pośpieszył.Młody człowiek marzył o Sababu, jej pieszczotach i pocałunkach.Ukazała mu przecież całkiem nowe ścieżki rozkoszy i gotów był czym prędzej znowu na nie wstąpić.Pod zawistnymi spojrzeniami reszty rekrutów Suti wspiął się na rydwan bojowy, skąd przyzywał go oficer, mężczyzna mniej więcej czterdziestoletni, wspaniale umięśniony.-Trzymaj się, chłopcze -przykazał surowym głosem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]