[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spazm bólu ściągnął mu twarz.— W takim razie, czy byłbyś łaskaw w moim imieniu zaprosić tutaj tego Poirota?— Zrobię to.Doktor Leidner podziękował ruchem ręki.— Jeszcze nie potrafię zaakceptować faktu, że Luiza nie żyje.Nie mogę w to uwierzyć.Dłużej już nie mogłam wytrzymać:— Doktorze Leidner! — niemal wykrzyknęłam.— Niech mi wolno będzie wyrazić panu moje współczucie.To moja wina, zawiodłam pana! Nie wypełniłam należycie moich obowiązków! Miałam pilnować pani Leidner.Chronić ją przed nieszczęściem…Doktor Leidner smutno pokiwał głową.— Nie, siostro! Nie ma co sobie siostra wyrzucać.To ja, niech mi Bóg wybaczy, jestem wszystkiemu winien.Nie wierzyłem! Przez cały czas jej nie wierzyłem… Ani przez chwilę nie sądziłem, że grozi jej prawdziwe niebezpieczeństwo…Wstał.Skurcz przebiegł mu po twarzy.— Jaja skazałem na śmierć… Tak, ja jej pozwoliłem umrzeć! Nie wierzyłem!Zataczając się opuścił pokój.Doktor Rełlly spojrzał na mnie.— Ja też się czuję winny — powiedział.— Byłem przekonany, że Luiza Leidner jest po prostu histeryczką.— Ja także nie traktowałam całej sprawy poważnie — przyznałam.— Wszyscy się pomyliliśmy — dodał doktor Reilly.— Na to wygląda — zgodził się kapitan Maitland.Herkules Poirot przybywaNigdy chyba nie zapomnę pierwszego wrażenia, jakie zrobił na mnie Herkules Poirot.Później oczywiście przyzwyczaiłam się do niego, ale z początku doznałam szoku i chyba wszyscy pozostali także.Sama nie wiem, kogo oczekiwałam.Może kogoś podobnego do Sherlocka Holmesa — wysokiego, szczupłego, ze szlachetną i mądrą twarzą.Wiedziałam naturalnie, że jest cudzoziemcem, ale nie spodziewałam się, że aż do tego stopnia, jeśli właściwie się wyrażam.Gdy go zobaczyłam, miałam ochotę parsknąć śmiechem.Każdy chyba tak reagował.Wyglądał jak ktoś ze sceny lub filmu.Po pierwsze, był niziutki.Może miał półtora metra wzrostu.Śmieszny, stary, gruby człowieczek z wielkimi wąsami i jajowatą głową.Wyglądał jak fryzjer w jakiejś farsie.I ten człowiek miał odkryć, kto zamordował panią Leidner?Najprawdopodobniej wszystkie te wątpliwości odmalowały się na mojej twarzy, gdyż z miejsca oświadczył mi z takim dziwnym błyskiem w oczach:— Nie zdobyłem uznania siostry! — Powiedział po francusku: „Ma soeur”.To znaczy siostra.I dodał: — Ale proszę poczekać, jakości tortu dowodzi się tylko przy jedzeniu!Pewno chciał powiedzieć, że jakość tortu można poznać przy jedzeniu.W zasadzie to bardzo trafne powiedzenie, ale skłamałabym, gdybym powiedziała, że miałam zaufanie do tego małego detektywa.Doktor Reilly przywiózł go swoim samochodem po lunchu w niedzielę.I ten Poirot natychmiast kazał nam wszystkim zebrać się razem.No więc usiedliśmy za stołem w jadalni, pan Poirot u szczytu stołu, po jego jednej ręce zajął miejsce doktor Leidner, a po drugiej doktor Reilly.Kiedyśmy się już zebrali, doktor Leidner odchrząknął i przemówił łagodnie, jakby z lekkim wahaniem:— Chyba wszyscy słyszeli o panu Herkulesie Poirot.Przejeżdżał dziś przez Hassanieh, ale łaskawie zgodził się odłożyć dalszą podróż, aby nam pomóc.Policja iracka i kapitan Maitland robią, co mogą, jestem tego pewien, ale… są pewne okoliczności tej sprawy… — zająknął się i jakby szukając ratunku spojrzał na doktora Reilly — są pewne trudności… komplikacje…— Nie wszystko pasuje jak wół do karety, co, nie? — odezwał się głos ze szczytu stołu.Przecież on nawet nie mówi przyzwoicie po angielsku, pomyślałam sobie.— Trzeba go koniecznie złapać! — wykrzyknęła pani Mercado.— To byłoby okropne, gdyby uciekł!Spostrzegłam, że śmieszny cudzoziemiec wlepił swoje oczka w panią Mercado.— On? Kto jest on, madame? — spytał.— Jak to kto? Morderca oczywiście!— Aaa, morderca! — powtórzył Herkules Poirot.Powiedział to tak, jakby osoba mordercy nie była tu w ogóle ważna.Wlepiliśmy w niego wzrok.Spoglądał kolejno na każdego.— Jest możliwe — powiedział — że żadna z waszych osób w kontakcie z morderstwem jeszcze nigdy nie była, tak?Wszyscy zamruczeli, że nie.Herkules Poirot uśmiechnął się.— Jasne jest więc — powiedział — że nikt nie rozumie całej sytuacji.Bardzo w niej wiele nieprzyjemności.Tak, czeka bardzo wiele nieprzyjemności.Na początek: suspition!— Suspition? — odezwała się panna Johnson.Pan Poirot przyjrzał się jej uważnie, jakby z aprobatą.Wyglądał zupełnie tak, jakby chciał powiedzieć: oto rozsądna, inteligentna osoba.— Tak, mademoiselle, podejrzenie.Nie przelewajmy na ten temat w próżne.W tym domu jesteście wszyscy podejrzani.Kucharz, jego pomocnik, pomywacz, ten chłopiec od czyszczenia naczyń, a także członkowie ekspedycji.Pani Mercado zerwała się ogromnie podniecona.— Jak pan śmie! Jak pan śmie rzucać podobne oskarżenia? To ohydne! Po prostu wstrętne! Doktorze Leidner, przecież nie może pan spokojnie siedzieć i pozwalać temu… temu człowiekowi…?— Uspokój się, Mario! — powiedział doktor Leidner zmęczonym głosem.Pan Mercado także wstał.Ręce mu się trzęsły i oczy miał przekrwione.— Zgadzam się z Marią.To skandaliczne, po prostu obraźliwe…!— Nie, nie! Ja nikogo nie chcę obrażać.Ja tylko proszę przyjrzeć się dokładnie faktom [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •