[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Musi być bardzo stary. Tak, ale nie zdziecinniały. A naprawdę po co go odwiedziłeś? Z czystej uprzejmości? Masz taki podejrzliwy, policyjny umysł, Dick! Głównie z uprzejmości.Ale przy-znaję, że również z ciekawości.Chciałem usłyszeć, co on powie o tym twoim interesie.Widzisz, on zawsze tokuje dużo, jak to łatwo wyjaśnić sprawę, siedząc w fotelu z zało-żonymi rękami, zamkniętymi oczami, wyłącznie drogą logicznego myślenia.Chciałemprzyłapać go na blefowaniu. Zademonstrował ci próbę tej metody śledczej? Tak. I co powiedział? zapytał Dick z pewną ciekawością. %7łe to musi być bardzo prosta zbrodnia. Prosta, u licha rzekł Dick rozdrażniony. Jak to prosta? Dlaczego prosta? Dlatego, jeżeli dobrze zrozumiałem, że cała historia jest tak zawiła.100Hardcastle potrząsnął głową. Nie pojmuję oświadczył. Brzmi to, jak te mądrerzeczy, które mówią młodzi ludzie w Chelsea, ale nie rozumiem tego.Jeszcze coś? Powiedział mi, żeby rozmawiać z sąsiadami.Zapewniłem go, że zrobiliśmy to. W świetle zeznania lekarza sąsiedzi są teraz ważniejsi.Powstało przypuszczenie,że został otruty gdzie indziej, przewieziony pod numer 19 i zabity.Coś w tych słowach mnie uderzyło: To właśnie, mniej więcej, powiedziała ta pani& jak-jej-tam, ta kobieta od kotów.Uznałem wtedy, że to dość interesująca uwaga. Ach, te koty wstrząsnął się Dick i dodał: Nawiasem mówiąc, znalezliśmy na-rzędzie zbrodni.Wczoraj. Tak? Gdzie? W kociarni.Przypuszczalnie wrzucił je tam morderca. Pewnie nie ma odcisków? Starannie wytarte.Ten nóż mógł należeć do każdego.Mało używany, świeżo na-ostrzony. Więc tak to przebiegało.Został uśpiony, potem przewieziony do domu pannyPebmarsh samochodem? Bo jak inaczej? Mogli go przenieść z jednego z domów graniczących z ogrodem. Ale to ryzykowne, prawda? Wymagało ryzyka zgodził się Hardcastle. I trzeba było znać dobrze zwyczajesąsiadów.Bardziej prawdopodobne, że przywieziono go samochodem. To było też niebezpieczne.Ludzie zwracają uwagę na samochód. Nikt nie zauważył niczego.Zgadzam się jednak, że morderca nie mógł tego prze-widzieć.Przechodnie mogliby zauważyć samochód zatrzymujący się koło numeru 19. Ciekaw jestem, czy zwrócili uwagę.Wszyscy używają samochodów.Chyba żeby tobył luksusowy wóz, coś nadzwyczajnego, ale to niewielka możliwość& Oprócz tego była to pora lunchu.Zauważyłeś, Colin, że wszystko wraca do pannyPebmarsh? To naciągana historia, twierdzenie, że zdrowy mężczyzna może zostać za-sztyletowany przez niewidomą kobietę, ale jeżeli został uśpiony& Innymi słowy przyszedł tam, żeby zostać zabitym , jak to ujęła nasza paniHemming.Przybył na spotkanie bez żadnych podejrzeń, został poczęstowany sherryalbo koktajlem, fikołek zadziałał i panna Pebmarsh zabrała się do dzieła.Potem umyłakieliszek, ułożyła ciało na podłodze, wrzuciła nóż do ogrodu sąsiadki i wyszła drobnymkroczkiem. Telefonując po drodze do Biura Cavendish. Po co to zrobiła? Dlaczego zamówiła specjalnie Sheilę Webb? Chciałbym to wiedzieć Hardcastle spojrzał na mnie. Czy ona sama nie wie?Ta dziewczyna?101 Twierdzi, że nie. Twierdzi, że nie powtórzył bezbarwnie Dick. Pytam, co ty myślisz o tym?Nie odpowiadałem przez chwilę.Co myślę? Musiałem właśnie w tej chwili zdecydo-wać się, co robić.Prawda w końcu wyszłaby na jaw.Jeśli Sheila jest taka, za jaką ją uwa-żam, nie zrobię jej krzywdy.Szorstkim mchem wyjąłem z kieszeni pocztówkę i podałem mu przez stół. Sheila dostała to pocztą.Hardcastle rzucił okiem na kartę.Była to seryjna pocztówka przedstawiająca bu-dowle Londynu.Na tej był Główny Sąd Kryminalny.Hardcastle odwrócił ją.Po prawejstronie napisano ładnymi, drukowanymi literami adres.Panna Sheila Webb, PalmerstonRoad 14, Crowdean, Sussex.Po lewej napisano, także drukowanym pismem słowoPAMITAJ! i poniżej tego 4.13. Ona mówi, że nie wie, co to znaczy.Wierzę jej.Hardcastle skinął głową. Zatrzymam to.Może wydostaniemy z tej kartki coś więcej. Mam nadzieję, że tak.Zapanowała między nami atmosfera skrępowania.%7łeby ją rozładować, powiedzia-łem: Masz tu mnóstwo makulatury. Jak zwykle.A większość z tego nie ma żadnej wartości.Ten człowiek nie figurujew rejestrze skazanych, w archiwum nie ma jego odcisków palców.Prawie cały ten ma-teriał pochodzi od ludzi, którzy utrzymują, że go rozpoznali.Czytał: Szanowny panie, zdjęcie w gazecie przedstawia prawie na pewno mężczyznę, któryprzed paru dniami wsiadał do pociągu w Willesden Junction
[ Pobierz całość w formacie PDF ]