[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zapraszam do Domu Rodzinnego - powiedział Dowódca.- Czy wysłać prom?- Bądź uprzejmy.Dom Rodzinny.Dobrze wybrano miejsce spotkania.Tutaj nie było ekranów.Słuchaliśmy cykania świerszczy, patrząc na wspaniałe łąki i fioletową linię lasu na horyzoncie.Sue recytował półgłosem wiersz.Twarze kosmonautów rozpogodziły się.Paweł Do przymknął oczy, Tytus oglądał dzban majolikowy ozdobiony płaskorzeźbą.Wyobrażała scenę z życia na wsi w bardzo dawnych czasach.Tereza bawiła się frędzlami lnianej serwety, unikając mojego wzroku.Od czasu do czasu docierały do naszej świadomości pojedyncze słowa recytowanego utworu.Myślami byliśmy daleko poza Domem Rodzinnym.- Zachęcający prolog - powiedział Tytus, korzystając z chwili przerwy.- Pragniesz wprowadzić nas w dobry nastrój.- Czy Egin weźmie udział w tej rozmowie? - zapytała Tereza - czy manifestuje niechęć do ludzi, którzy przeciwstawili się Dowódcy?- Wkrótce da znać o sobie - odrzekł Sue.- Spotkałem go, gdy schodził do wyrzutni rakiet awaryjnych.- Egin zszedł do wyrzutni rakiet? - powtórzył zdumiony Dowódca.- W jakim celu?- Przed kilkoma minutami na powierzchni księżyca Hor wylądowało pięciuset kosmonautów - odparł Sue.- Postanowiłem wystąpić w roli rozjemcy.To moi ludzie, Egin objął dowództwo nad desantem.Przejdźmy do wieży obserwacyjnej.Zapomnijcie o sporze.Wkrótce rozwikłamy tajemnicę księżyca Hor i rozszyfrujemy układ machiny liberata.Ja również wierzę w dobre intencje Rozumniejszych.Paweł Do wprowadził na orbitę okołoksiężycową tysiąc pięćset gwiazdolotów.Statki kosmiczne Grupy Wschodniej krążyły tuż nad kosmodromem.Egin przekazał pierwszy meldunek:- Pięciuset ludzi rozpoczyna penetrację księżyca Hor.Wyodrębniłem zespół specjalistów, osiemnastu ekspertów, asekurowanych przez pozostałych kosmonautów.Za chwilę wkroczymy na pochylnie, które prowadzą do wnętrza satelity.Chętnie skorzystam z rad Tytusa.Był tutaj.- I znowu będę - odparł Tytus, a zwracając się do Pawła, powiedział: - Pragnę wziąć udział w desancie prowadzonym przez Egina.Dowódca zauważył moje wzruszenie.- Narbukila zaskoczyła twoja decyzja - powiedział do Tytusa - mile zaskoczyła, aż poczerwieniał z emocji.To bardzo wrażliwy człowiek.- Nie odpowiedziałeś na moją prośbę." - Bierz pojazd - rzekł Dowódca.- Na co czekasz?- Konflikt został szczęśliwie zażegnany - powiedziałem do Laurina.- Po prostu przestał istnieć - stwierdził z zadowoleniem kosmolog.Egin serdecznie powitał Tytusa na kosmodromie księżycowym i zaproponował, by objął dowództwo nad kosmonautami.- Nie bawię się w uprzejmości - oświadczył.- Znasz teren, oto przyczyna mojej propozycji.- Pozwól mi wystąpić w roli twojego zastępcy do spraw intuicji.- Dobrze, bardzo nam będzie potrzebna intuicja.Rozejrzyj się uważnie i powiedz, co widzisz.- Pojazdy, ludzi czekających na twoje polecenia - mówił Tytus.- Pasy startowe, w oddali konstrukcja dwupoziomego mostu.Łączy dwa kratery.- Nie dostrzegasz żadnych różnic? - dopytywał Egin.- To wszystko tak samo wyglądało w czasie pierwszego pobytu?- Było jaśniej - odrzekł Tytus.- O wiele jaśniej.Odniosłem wrażenie, że cała powierzchnia kosmodromu emanuje światłem.- A pod powierzchnią?- Jasno, ciepło, niemal przytulnie, słyszeliśmy dźwięki muzyki.- Gospodarze pragnęli stworzyć przyjemny nastrój - Egin podszedł do kosmonautów, stojących przy wejściu do tunelu.- Pierwsze zejdą po pochylni maszyny z silnymi reflektorami, potem oddział szperaczy, potem stu ludzi, jeden za drugim, za nimi małe pojazdy z ekspertami, następnie dwa szeregi łączników, utrzymujących kontakt z kosmonautami, którzy pozostaną na płycie kosmodromu w pobliżu rakiet desantowych.To wszystko - zakończył Egin.- Czy są pytania?- Tak - odezwał się Tytus.- Gdzie będzie Dowódca?- Przy ekspertach, razem z tobą.Co jeszcze? Żadnych wątpliwości? Dziękuję.Włączyć światła, otworzyć kamery, nawiązać łączność z gwiazdolotem Dowódcy.Rozpoczynamy akcję.Na ekranach ukazała się postać Egina, w chwilę później skupiona twarz Tytusa, po kilku sekundach portret głównego bohatera zniknął, ustępując miejsca panoramie księżyca Hor.- Dziesiątki kraterów - komentował Laurin.- Między nimi szerokie, lśniące kosmostrady.Nad kraterami ażurowe łuki mostów.Na pierwszym planie olbrzymie silniki rakietowe zwrócone cylindrycznymi dyszami ku niebu.Z ich pomocą kierowano lotem statku kosmicznego “Księżyc Hor".Zmieniono obraz.Załogi gwiazdolotów zobaczyły oddziały kosmonautów wolno wkraczających do tunelu.- Droga szeroka i dosyć wygodna - informował Egin - co pewien czas tunel rozwidla się, omijamy korytarze z prawej strony, są ciasne i mroczne.Po upływie kwadransa przemówił Tytus:- Stoimy na progu monstrualnie wielkiej groty.Nie widać sklepienia.Wzdłuż ścian rusztowania, podtrzymujące setki skrzyń z przeźroczystego tworzywa.Widać gmatwaninę przewodów i słabo żarzące się pręty.W środku groty okrągły basen wypełniony krystaliczną substancją.Na ekranach ukazał się Egin otoczony kosmonautami.- Zbadamy sąsiednie pomieszczenia - powiedział - zapalcie dodatkowe reflektory!Jasne smugi wędrowały po ścianach, usiłując rozproszyć ciemności gęstniejące w górze, pod ciągle jeszcze niewidocznym sklepieniem.- Nie mogę tego zrozumieć - powiedział Tytus.- Stoimy chyba na dnie bardzo głębokiej studni, ale piętnastominutowa wędrówka po pochylni zaprzecza temu.W tak krótkim czasie nie mogliśmy osiągnąć tak wielkiej głębokości.- A może tunel spełnia jednocześnie rolę wolno opadającej windy - zastanawiał się Egin.- Wówczas pochylnia straciłaby kontakt z kosmodromem - odezwał się ekspert Locni.- Prawdopodobnie, gdy ludzie wchodzą do tunelu, opada część powierzchni kosmodromu, co ułatwia szybsze dotarcie do groty.Sądzę, że znajdujemy się wewnątrz ogromnego krateru
[ Pobierz całość w formacie PDF ]