[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.* * *Była w Gdyni ulica Eugeniusza Kwiatkowskiego.Przed kilkunastu laty zmieniono nazwętej ulicy.Imię jego i zyskała przelotowa gdyńska magistrala.Statek PLO, semikontenerowieco nośności 12 tys.DWT otrzymał imię  Eugeniusz Kwiatkowski , stanąć ma też w Gdynipomnik  ojca Gdyni.32 CZERWONA GDYNIABy nie była prowizorycznaW roku 1921 gdyński robotnik wbija pierwszy pał pod budowę portu.Symbolemniepodległej Polski stanie się Gdynia już za kilka lat, oknem na świata kraju, argumentem wdoraznych waśniach frakcyjnych od przewrotu majowego  atutem w talii kart sanacji.Przywołajmy na moment realia epoki.Niech mówią liczby: 562 min zł nakładów na tomiasto.I drugą: 1 800 ml zł zysku w 1936 roku.Pisał Kazimierz Rusinek w 1939 roku w broszurce Związku Transportowców w stylistycewłaściwej czasowi:,,Ze wszystkich miast ciągną karawany ku Bałtykowi.Głód pracy i walka o chleb wskazałaim drogę.Przyjechał za pracą zredukowany robotnik, towarzyszył mu rzemieślnik, przybył tukupiec z postanowieniem zmiany zawodu.Do Gdyni jak do ziemi obiecanej przyjeżdżająkandydaci na wilków morskich.Do rejestru grup zawodowych polskiego świata pracywchodzą marynarze i robotnicy portowi. Gazeta Gdańska z 1932 roku agitowała przyjeżdżajcie do Gdyni, nowego miasta nadzatoką.W tym mieście powstaje port, wielu ludzi znajdzie w nim pracę, fachowcy, osiedlajciesię na Wybrzeżu, podejmujcie pracę przy budowie portu.Z okólnika wojewody pomorskiego z roku 1928: & zauważono masowy napływ do Gdyni osób poszukujących pracy.Osoby te w nadzieizarobku przyjeżdżają na własne ryzyko i są na ogół wprowadzane w błąd przez niezgodne zestanem faktycznym dane o wielkim zapotrzebowaniu rąk roboczych.Nie mogąc otrzymaćpracy, bezrobotni tułają się po ulicach miasta bez środków do życia.Nie otrzymują wmagistracie Gdyni żadnych zasiłków na podróż powrotną, bezrobotni rozchodzą się pookolicy, trudniąc się żebractwem i stając się plagą ludności miejskiej.Może nie całkiem miejska to była ludność, dopiero w niedalekiej już przyszłości powstaćmiała z tych wędrowców-tułaczy.Póki co, Urząd Pośrednictwa Pracy znajdował się w dośćodległym Wejherowie, najmem robotników trudnią się więc starsi robotnicy, ci co zawitalitułaj pierwsi, zaufani przedsiębiorców, zaczątek robotniczej arystokracji.Z czasem narodzisię instytucja formana, brygadzisty, podług obecnych pojęć.Będą oni przyjmować do pracytych, których sobie upodobają.Im pracy nie skąpiąc, sprawią, ze zabraknie jej dla innych.Dlaponiektórych będzie więc pracy przez 12-14 godzin dziennie.Takie mieć będzie obliczeunaoczniony wyzysk gdyńskiego robotnika.Na Grabówku i Oksywiu, przy porcie i w paśmie wzgórz ciągnących się równolegle domorskiego brzegu rodzą się dzielnice nędzy.Z desek, dykty i blachy, w scenerii pełnej jam,ziemianek, lepianek, baraków i bud.Krok do przodu został już zrobiony; uprzednio podgołym niebem biwakowało się na Polance Redłowskiej.Za kąt do spania w baraku przyszłopłacić spekulantowi 5 zł na tydzień.W jednym baraku spało ich dwunastu.Pisał ówczesny publicysta  Robotnika K.Rusinek:,,Powstawał barak prowizoryczny, po roku rozbudowywał się, ulepszał, i to co miało byćprowizorium nabierać poczęło cech trwałości.Gdynia jest najdroższym miastem w kraju,wyprzedza już Warszawę i Katowice.33  Od dziesięciu lat Mały Kack nie posiada jeszcze planu budowy  pisał ,,RobotnikGdyński z 1930 roku.Od dziesięciu lat grzęznie się w ciemności, błocie i torfowisku, azamiast wody pijemy gnojówkę.O rejonie wzgórza Bernarda i ulicy Dreszera na Grabówkupowiadają, że jest siedliskiem nędzy, chorób i przestępczości.,,.stoję przed wyczerpaną nerwowo rzeszą bezrobotnych  pisze w raporcie do swoichwładz zwierzchnich Komisarz Rządu na Gdynię Franciszek Sokół, o którym powiadają, żeposiada samowładcze uprawnienia  stoję przed rzeszą ciężko głodujących przez zimę i wdalszym ciągu nie mogących otrzymać pracy.Raport jest poufny i wieje od niego smutkiem.Lecz dla sanacji Gdynia ma być obok LigiMorskiej i Instytutu Bałtyckiego argumentem za  ekspansją na morze, myśleniem wnarodowych i gospodarczych kategoriach, nowoczesnością.Nie była nią, przynajmniej nie od razu, jeśli nawet stała się nią z czasem, odbyło się tokosztem wielu tysięcy ludzi.I za ich sprawą, na razie uładzonych, niepewnych swego,własnych ukrytych możliwości, tkwiących w sile zbiorowej, w rosnącej z dnia na dzieńświadomości  możliwości i aspiracji.Potęga liczb.Rok 1928.Gdynia liczy 22 761mieszkańców, dysponuje zaś 2,5 tys.izb mieszkalnych.Jak niewiele potrzeba by spotkać sięw gromadzie, wyjść przed tłum i przemówić do niego.Krok jeden.I drugi  by pochwycićdrzewce sztandaru i wyjść na ulicę.Od trzech lat działa w Gdyni klasowy związek zawodowy.Gromadzi robotników irzemieślników.Biuro jego mieści się na Placu Kaszubskim.Przed trzema laty w 1925 roku, wwyborach do Rady Gminnej (prawa miejskie zostaną Gdyni nadane w 1926 roku) z własnąlistą wyborczą występują komuniści.Nie zatwierdziły władze tej robotniczo-rybackiej listy.OKaszubie ze wsi Kłanino Antonim Jetke, jednym z założycieli gdyńskiej KPP, napiszą wpolicyjnym raporcie: Jest niebezpiecznym przestępcą, jako człowiek nadzwyczaj sprytny, w dalszym ciągu wsposób bardzo oględny prowadzi akcję komunistyczną, wytwarzając wśród robotnikówpewien ferment propagandowy na rzecz Kominternu.Strajk.Gdynia będzie po raz pierwszy jego.widownią w 1927 roku.Nie zakończy się onsukcesem; sprawi, iż pojawi się w Gdyni większa liczba prowokatorów i policji, którejporuczy się likwidować zaburzenia.Rodzi się Związek Lokatorów.Ma on bronić interesów robotników bez mieszkań.Wsierpniu 1928 wyłania się w Gdyni oddział nadzwyczaj rzutkiego Związku Transportowców.Zrzesza on marynarzy i robotników portowych, pewną liczbę kolejarzy i pracownikówinstytucji użyteczności publicznej.Z miejsca nacierają nań gazety endeckie i sanacyjne: Kurier Poznański, gdyńska  Torpeda Arciszewskiego,  Kurier Bałtycki ,  DziennikPomorski.Szturm jest frontalny.Bój zaczyna się otwarty. Wstąp do naszego związku  agituje druga strona  będzie nas więcej, walka pójdzierazniej, wywalczymy zwycięstwo!Walka idzie o prawo do umowy zbiorowej.Rośnie liczba statków w porcie, robotnicze,dokerskie stawki nie rosną zaś wcale.Rzucone zostaje hasło: nie rozładowywać! Ani grosza wam nie dołożymy, będziemy płacić postojowe statkom, ale z wami w ogólenie będziemy rozmawiać  słyszą w odpowiedzi.Czas kreuje ludzi.Na związkowym zebraniu z miejsca uniósł się wysoki mężczyzna ogarbatym, bokserskim nosie. Trudno, panowie nie chcą rozmawiać, oświadczam, że panowie spodnie sprzedadzą ipokryją straty, bo my wygramy!W te słowa ozwał się nie mianowany przywódca gdyńskich robotników, sekretarz związkuzawodowego Edmund Guziałek.Niebawem osadzą go w areszcie skąd wyjdzie z początkamigruzlicy.I z niezmniejszonym żarem walki.34  Zgłaszam, że w związku zarządzoną akcją likwidacyjną KPP na terenie woj [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •