[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Z drugiej strony, właśnie dlatego raczej nie spróbują stwierdził wesołym tonem Indy.Gdyby publicznie nas zatrzymali, przyznaliby tym samym, że ruch wyzwoleńczy jest i działa.Przypuszczam, że średnio im na tym zależy.Zwłaszcza po tym, co zdarzyło się w sektorze Madras. Co sugeruje z kolei, że może im zależeć na wyciągnięciu nas w dzicz, by załatwić sprawę pocichu zauważyła jego siostra. Może i tak mruknął Indiana. Ale trudno.I tak musimy spróbować, jeśli to wszystko ma sięjakoś toczyć.Poza tym kody się zgadzały.Jeśli ludzie O Sullivana je przejęli, nie musieliby nasnigdzie wyciągać.Wiedzieliby już, gdzie mieszkamy, i przyszliby po prostu w środku nocy. Z każdym twoim słowem czuję się coraz lepiej mruknęła Mackenzie i zgromiła gospojrzeniem.Indiana wzruszył ramionami. Rozważam tylko możliwości.A niezależnie od tego jestem przekonany, że to nie pułapka,ponieważ gdyby wpadli na nasz trop, mogliby załatwić się z nami o wiele prościej.A na niczyminnym im nie zależy.Jego siostra skrzywiła się tylko i wyprostowała w fotelu, w myślach jednak musiała przyznać murację.I mimo wszystko podniosło ją to na duchu.Tylko trochę, ale zawsze. Jest zjazd powiedziała, wyjmując prawą dłoń spod pachy i wskazując na zalane deszczemokno. Widzę.Indiana skręcił w boczną drogę prowadzącą do otwartej bramy w nadgryzionym zębem czasuogrodzeniu.Deszcz padał coraz intensywniej, krople bębniły o dach.Kierowca wprowadził wóz podwiatę pozostałą po opuszczonym porcie przeładunkowym i odetchnął z ulgą.Woda przestaławreszcie lać się przez szpary, a na dodatek schronienie pozwalało ukryć się przed obecnymi naniebie kamerami sił bezpieczeństwa.Układ Seraphim nie należał do szczególnie zaawansowanych technicznie.Bazę przemysłową teżmiał raczej przestarzałą, dlatego drogi budowano tu nadal z użyciem asfaltu, a nie porządnegocerambetu.Nie znaczyło to jednak, że nikt w okolicy nie dysponował czymś naprawdę nowoczesnym.Wszystko było kwestią ceny, a dowodzone przez generała O Sullivana siły bezpieczeństwa nieżałowały środków na najlepszy importowany sprzęt.Wszyscy o tym wiedzieli i armia czasem nawetprzeciwko temu protestowała, ale prezydent Jacqueline McCready miała własne priorytety.Uważałainwestycję w system bezpieczeństwa za najlepszy z możliwych wydatków, stąd też Tajna PolicjaUkładu Seraphim nigdy nie narzekała na skromny budżet.Stać ją było na porządne satelityszpiegowskie.Z drugiej strony, nawet siły bezpieczeństwa nie miały ich za wiele, zwłaszcza przy wszystkichkłopotach z utrzymaniem sprzętu.Miejscowy system edukacji nie dawał szansy na wykształcenienajlepszych techników w galaktyce.Małe było więc prawdopodobieństwo, że ktoś zdecyduje sięlustrować zdewastowany i opuszczony obszar dalekich przedmieść Cherubimu, zwany obecnie PasemRdzy.Niegdyś kwitnąca okolica zmieniła się niemal w pustynię po wejściu do układu takichkorporacji, jak Krestor Interstellar czy Mendoza of Córdoba, które szybko wyeliminowały z rynkumniejsze firmy, wcześniej nawet całkiem dobrze sobie radzące.Obecnie albo pracowało się dlapozaukładowych krwiopijców, albo nie miało się żadnej pracy.Owszem, czasem ktoś próbował tozmienić i zebrawszy jakiś mały kapitał na start, otwierał własny interes, ale koniec był zawsze takisam.Bruce Graham był jednym z takich pechowców.Mackenzie opuściła szybę po swojej stronie i ogarnęła spojrzeniem mroczne wnętrze magazynu.Było dopiero pózne popołudnie, ale deszczowa pogoda u progu zimy upodabniała je do wieczoru.Trudno było cokolwiek dojrzeć. Nikogo nie widzę powiedziała po chwili z wyczuwalnym niepokojem w głosie. Ja też nie stwierdził Indiana. Niemniej zjawiliśmy się kilka minut przed czasem.Możejeszcze jest w drodze.Albo&Przerwał, gdy z mroku wyłonił się jakiś mężczyzna.Musiał stać tam już wcześniej, obserwującsamochód.Poruszał się spokojnie, bez pośpiechu.Miał na sobie płaszcz z podniesionym kołnierzemi nasadzony głęboko miękki kapelusz w stylu zwanym niegdyś fedorą.Wyglądał na kierownikaśredniego szczebla albo nawet kogoś stojącego jeszcze niżej w porządku dziobania.To nie jego spodziewali się zobaczyć.Indiana wsunął dłoń za pazuchę i poszukał tkwiącegow kaburze pistoletu. Indy szepnęła Mackenzie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]