[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I ja kiedyś głęboko wierzyłam, tyle że wiek i przekonanie, że jestem kimś do cna logicz­nym i praktycznym - sprawiły, że z czasem odsunę­łam się od religii.Rozmyślałam o tym, jak bardzo pragnęłabym odzyskać tamtą dziecięcą wiarę, któ­ra towarzyszyła mi przez długie lata i pozwalała wierzyć w cuda i anioły.Jednak nie sposób było powrócić do niej tylko za sprawą woli.- Przeor zwykł mawiać: “Jeśli wierzysz, to w końcu będziesz wiedział”.Zamknięty w celi mó­wiłem sam do siebie.Modliłem się żarliwie, by spłynął na mnie Duch Święty i nauczył mnie tego, co było mi tak potrzebne.Z biegiem czasu odkry­łem, że w miarę jak rozmawiam sam ze sobą, jakiś głos mądrzejszy ode mnie zaczyna przemawiać przez moje usta.- I mnie się to zdarza - przerwałam mu.Czekał, aż dokończę zdanie, ale nie byłamw stanie nic już dodać.- Mów dalej, proszę.Nie mogłam wydusić z siebie słowa.Był zbyt dobrym mówcą i nie potrafiłam znaleźć odpowied­nich słów, by mu dorównać.- Inna próbuje wrócić - rzekł, jakby czytał w moich myślach.- A Inna boi się, że palnie jakieś głupstwo.- Tak - wydusiłam w końcu z siebie, robiąc wszystko, co w mojej mocy, by przezwyciężyć lęk.- Często, kiedy z kimś dyskutuję i porywa mnie te­mat, zdarza mi się mówić rzeczy, o których nigdy wcześniej nie myślałam.Trochę tak, jakby przepły­wała przeze mnie jakaś inna inteligencja, która wie o życiu o wiele więcej niż ja sama.Ale to się rzad­ko zdarza.Zazwyczaj wolę przysłuchiwać się dys­kusji innych.Wierzę, że uczę się wtedy czegoś no­wego, mimo że i tak wszystko zapominam.- Jesteśmy sami dla siebie największą niespo­dzianką - odezwał się.- A wiara wielkości ziaren­ka gorczycy jest w stanie przenieść te góry w odda­li.Właśnie tego się nauczyłem.I dzisiaj nie mogę wyjść z podziwu dla własnych słów.Apostołowie byli przecież nieokrzesanymi, prostymi rybakami, a jednak każdy z nich potrafił przyjąć ten płomień, który spłynął z Nieba.I żaden nie wstydził się wła­snej niewiedzy, bo wierzył mocno w Ducha Świętego.Ten dar dany jest każdemu, kto pragnie go przyjąć.Wystarczy tylko uwierzyć, zaakceptować i nie wstydzić się popełnienia paru błędów.Matka Boska promieniała uśmiechem, a prze­cież miała wiele powodów do płaczu.Jednak za­chowała uśmiech.- Opowiadaj dalej - poprosiłam.- I to wszystko - odrzekł.- Po prostu przyjąć dar, a wtedy on da o sobie znać.- Ale to wcale nie tak się dzieje.- Czyżbyś mnie nie rozumiała?- Oczywiście, że rozumiem.Ale jestem taka jak inni i boję się.Myślę, że sprawdza się to w twoim przypadku czy mojego sąsiada, ale nigdy w moim.- Pewnego dnia to się odmieni.Wtedy, kiedy zrozumiesz, że wszyscy jesteśmy jak to dziecko, które nam się teraz przygląda.- Tak, ale do tego czasu będzie nam się tylko wydawać, że dotarliśmy już do światłości, choć tak naprawdę nie zdołamy wzniecić naszego we­wnętrznego płomienia.Nic nie powiedział.- Nie dokończyłeś swojej historii o seminarium - przypomniałam po chwili.- Dalej w nim jestem.I nim zdążyłam zareagować, wstał i poszedł w stronę prezbiterium.Nawet nie drgnęłam.Wszystko wirowało w mojej głowie.Nie rozumiałam nic z tego, co się działo.Był ciągle w seminarium!Lepiej o tym nie myśleć.Tama była zerwana, miłość zalewała moją duszę i już nie mogłam nad tym zapanować.Istniało jeszcze jedno wyjście.In­na.Ta, która była okrutna ze słabości, oziębła ze strachu - ale nie chciałam mieć z nią nic wspólne­go.Nie mogłam już dłużej patrzeć na świat jej oczami.Jakiś nagły dźwięk przerwał moje rozmyślania.Był to dźwięk przenikliwy, długi, jakby wydoby­wał się z gigantycznego fletu.Zamarłam z wrażenia.Po nim pojawił się inny dźwięk.A potem jesz­cze inny.Spojrzałam za siebie i ujrzałam drewnia­ne schody wiodące do grubo ciosanego chóru, któ­ry zakłócał harmonię gładkiej prostoty kamienia.Stały tam stare organy.On był właśnie tam.Nie mogłam dojrzeć jego twarzy, gdyż panował tam całkowity mrok, jednak wiedziałam, że tam był.Wstałam ale powstrzymał mnie.- Pilar! - w jego głosie wyczułam wzruszenie.- Zostań tam, gdzie jesteś.Posłuchałam.- Niechaj Wielka Matka da mi natchnienie -mówił dalej.- Niechaj ta muzyka stanie się moją dzisiejszą modlitwą.Zaczęli grać na organach Ave Maria.Była może szósta po południu, godzina dzwonów na Anioł Pański, godzina, w której światło jednoczy się z ciemnością.Dźwięki organów rozbrzmiewały w pustym kościele, odbijały się od kamiennych murów i posągów przesyconych historią i żarliwą wiarą.Zamknęłam oczy i pozwoliłam, aby muzy­ka przeszyła mnie na wskroś, oczyściła moją duszę z lęku i poczucia winy, żeby przypomniała mi, że jestem lepsza niż mi się wydaje, silniejsza niż mogę sobie wyobrazić.Poczułam przemożną potrzebę modlitwy.Dzia­ło się to po raz pierwszy, odkąd zeszłam z drogi wiary.I oto siedziałam na ławce, a moja dusza klę­czała u stóp Matki Boskiej stojącej teraz przede mną.Moja dusza klęczała u stóp kobiety, która powiedziała “tak”, kiedy mogła powiedzieć “nie”, a wtedy anioł szukałby innej, i w oczach Pana nie byłoby to grzechem, gdyż On zna na wskroś słabo­ści własnych dzieci.Ale Ona rzekła niech się stanie wola Twoja czując doskonale, że wraz ze słowami anioła otrzymywała cały ból i wszystkie cierpienia wła­snego losu.A oczami serca mogła już dojrzeć uko­chanego Syna opuszczającego dom rodzinny, lu­dzi, którzy wiernie podążali za Nim i wyparli się Go na koniec, ale niech się stanie wola Twoja nawet kiedy w najbardziej świętej chwili w ży­ciu kobiety musiała udać się do stajni pełnej zwie­rząt, by powić dziecię, gdyż tak było zapisane niech się stanie wola Twoja nawet kiedy trapiona lękami poszukiwała swego Syna na ulicach i znalazła Go w świątyni, a On odrzekł, by Go nie nękać więcej, gdyż musi spełnić inne zadania i inne posłannictwo niech się stanie wola Twoja nawet wiedząc, że będzie Go poszukiwać do końca dni swoich, z sercem przeszytym ostrzem bólu, przepełnionym lękiem o Jego życie, wiedząc, iż będzie ścigany i w niebezpieczeństwie niech się stanie wola Twoja nawet kiedy spotkała Go w tłumie i nie mogła się do Niego zbliżyć niech się stanie wola Twoja nawet wtedy, kiedy przekazała Mu przez kogoś, że czeka na dworze, a własny Syn kazał jej powie­dzieć: “Moja matka i moi bracia to ci, którzy są tutaj ze mną” niech się stanie wola Twoja nawet wtedy, kiedy na koniec wszyscy uciekli i Ona sama, jeszcze inna kobieta i jedyny z Jego uczniów trwali u stóp krzyża, znosząc cierpliwie szyderstwa wrogów i tchórzostwo przyjaciół niech się stanie wola Twoja.Niech się dzieje wola Twoja, Panie.Bo znasz słabość duszy Twych dzieci i nakładasz na każdego jedynie taki ciężar, jaki jest zdolny udźwignąć.Błagam Cię, byś chociaż Ty zrozumiał moją mi­łość, bo to jedyna rzecz, którą naprawdę posia­dam, jedyna rzecz, którą będę mogła zabrać ze so­bą do innego świata [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •