[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Obracał się w dwu różnych środowiskach: wśród rybaków, pilotów i marynarzy prowansalskich — i w arystokratycznych kołach rojalistów francuskich i hiszpańskich.Kontakty z rojalistami były natury raczej romansowej niż ideologicznej.Pociąg do niebezpiecznych przygód z przemycaniem broni do Hiszpanii i piękne oczy tajemniczej doni Rity odegrały zasadniczą rolę we wciągnięciu młodego Polaka do akcji karlistowskiej.Z drugim środowiskiem łączyło go umiłowanie zawodu, paląca ciekawość morza i sztuki żeglarskiej.Podczas drugiej podróży na Martynikę (10 lipiec 1876 — 15 luty 1877), odbytej na statku „Saint–Antoine”, zaprzyjaźnił się Conrad z jednym z oficerów: wspaniałym Korsykańczykiem imieniem Domenico Cervoni.Stał się on pierwowzorem szeregu charakterystycznych postaci Conradowskich: Nostroma, Toma Lingarda, Jeana Peyrola, Attilia w Suspense[38] pojawia się także na kartach Zwierciadła morza i Złotej strzały.Udział w „wywrotowych” poczynaniach arystokracji hiszpańskiej dezorganizował wyraźnie tryb życia naszego adepta marynarki.Listy do wuja — o ile sądzić można z dochowanych odpowiedzi — pełne były próśb o nowe zasiłki pieniężne.Wuj wzdraga się, napomina, narzeka na trudności i nieurodzaje, przestrzega przed lekkomyślnym szafowaniem frankami — ale w końcu zawsze przebacza (po raz ostatni!) i żądane sumy przesyła.Jednak zawadiacki siostrzeniec, w którym raz po raz odzywa się, jak z lekką ironią zauważa Bobrowski, burzliwa krew Nałęczów, przygotowuje biednemu wujaszkowi nową niespodziankę.W końcu lutego 1878 roku otrzymuje on telegram z wiadomością, że Conrad jest ranny.Spieszy do Marsylii, znajduje pojedynkowicza już na nogach, ale z pustą kieszenią i po uszy zadłużonego.Wuj płaci za wszystko, ale nie może już dłużej pobłażać lekkomyślności wychowanka.W jednym z listów, najsurowszym z dochowanych siedemdziesięciu, udziela mu ostrego monitu: „Zastanów się, proszę, jeżeliś jeszcze do tego zdolny, nad tym, coś tego roku nabroił — i powiedz sam, czybyś mógł się spotkać nawet u rodzonego ojca z taką cierpliwością i pobłażaniem jak moje i czy granica ich nie powinna by się już wyczerpać.”Sam Conrad ma już zresztą dość Marsylii i postanawia zerwać z dotychczasowym otoczeniem.Ale owe cztery lata wywarły niezatarty wpływ na jego rozwój psychiczny i pogląd na świat.Do końca życia zachował szczególną sympatię dla ludów romańskich: Francuzów, Hiszpanów, Włochów.Pojęcie honoru marynarza, tak dla niego charakterystyczne, w tym okresie zapewne zostało ukształtowane.Tak uderzająca w pismach Conrada wstrzemięźliwość i romantyzm w traktowaniu miłości — nasuwają nam na mysi, obok poetyckiej tradycji romantyzmu, ową Hiszpankę, uwiecznioną w Złotej strzale jako doma Rita.Swoboda, z jaką porusza się Conrad zarówno wśród prostych marynarzy, jak i wśród południowo—francuskich „wyższych sfer”, jest też charakterystyczna dla poczynającej się wówczas u niego zatraty poczucia więzi z jakąś określoną grupą społeczną.Z pochodzenia ziemianin polski, pracował na statkach jako prosty majtek–praktykant, jednocześnie zaś obracał się wśród karlistowskiej arystokracji.Oderwany od własnego podłoża narodowego, na zawsze już zachował pewną dwoistość widzenia świata; oczyma prostego „pracownika morza” i oczyma zdeklasowanego szlachcica.Pierwsza postawa, trzeba przyznać, przeważała na ogół, a przeważnie stapiały się w jeden przedziwny i urzekający amalgamat.*24 kwietnia 1878 roku Conrad zaciąga się po raz pierwszy na statek brytyjski.Jest to parowiec ,,Mavis”.Odtąd na wiele lat Londyn staje się stałym punktem zaczepienia i tutaj też zdobywa kolejno stopnie oficerskie w marynarce handlowej.Na razie Conrad jest zupełnie niezdecydowany co do swych dalszych losów i listy Tadeusza Bobrowskiego pełne są napomknień o coraz to nowych projektach młodego włóczęgi Zamierzał kolejno przyjąć obywatelstwo francuskie, szwajcarskie, amerykańskie, angielskie (będąc poddanym rosyjskim nie mógł powrócić do kraju z obawy przed służbą wojskową), a nawet uchwycić się posady u businessmana i polityka amerykańskiego nazwiskiem Lascalle.Wiele trudności przysporzyła mu słaba znajomość angielskiego.Na domiar kłopotów przeprowadzka do zimniejszego Albionu i częstsze teraz podróże w małym tylko stopniu wpływają na unormowanie wydatków Conrada — i to mimo podwyższenia pensji do 2400 fr.Wuj wspomina o tym ze świetnym humorem: „Widzę, że zbliżająca się pora otrzymania pensji wprawia Cię w stan gorączkowy — który bym nazwał «gorączką otrzymania».Ja wyznam Ci szczerze, że tej «gorączki dania» nie doświadczam i spokojnie pory połknięcia tej pigułki, dla mojej kieszeni jeszcze pewne rozwolnienie sprawiającej — oczekuję.Jeżeli Ty teraz masz gorączkę, nim otrzymasz marny kruszec — to ja będę ją miał, nim się dowiem, jak go użyłeś.— Przeto napisz mi, Panie Brade, o projektach i decyzji swojej, a i później nie zapominaj o słudze swym i listownie go zasilaj wśród pracy o utrzymanie Twoje.Ściskam Cię setnie i błogosławię.” Poczciwy wuj zrzędził, ale pensję, co prawda obniżoną na życzenie Conrada do polowy, wypłacał jeszcze przez długie lata i ratował siostrzeńca w każdej potrzebie.Zresztą już w czerwcu 1880 r.Korzeniowski zdaje egzamin na najniższy stopień oficerski w angielskiej marynarce handlowej (3rd mate[39]) i jego droga życiowa zaczyna się powoli wyprostowywać.Odtąd przez lat czternaście będzie pracował jako oficer marynarki uszczęśliwiając opiekuna postępami w karierze.Stosunek wuja do siostrzeńca imienia się z latami w trwałą przyjaźń.Pierwszą „oficerską” podróż odbył do Australii, na pokładzie żaglowca „Loch Etive” (21 sierpień 1880 — 25 kwiecień 1881), pod dowództwem kapitana Stuarta, uwiecznionego jako kapitan S.w rozdziale „Pajęczyny i babie lato” Zwierciadła morza.Później nastąpiła paromiesięczna przerwa w podróżach, wypełniona snuciem rozlicznych projektów, mocno niepokojących wuja niestałością, i przygotowywaniem się do następnego egzaminu oficerskiego.W tym samym czasie Bobrowski zaproponował Conradowi pisanie korespondencji do warszawskiego „Wędrowca”
[ Pobierz całość w formacie PDF ]