[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Myślałem, iż jestem jego najbliższym przyjacielem, ale terazraczej warczał do mnie, niż przemawiał.- Myśli, że naraziłem życie Gwydra.- Westchnąłem.Ceinwyn nie zgodziła się ze mną.- Nie.Traktuje cię z rezerwą, od kiedy to przyłapał Ginewrę owej nocy.- Czemu to miałoby coś zmienić?- Bo byłeś z nim, miłości moja - rzekła cierpliwie Ceinwyn.- Wobec ciebienie może udawać, że nic się nie zmieniło.Byłeś świadkiem jego wstydu.Widzi ciebiei Ginewra staje mu przed oczami.Poza tym jest zazdrosny.- Zazdrosny?Uśmiechnęła się.- Wie, że jesteś szczęśliwy.Teraz uważa, że gdyby się ze mną ożenił, teżbyłby szczęśliwy.- Pewnie tak - rzekłem.- Nawet to przebąkiwał - rzuciła obojętnie.- Co przebąkiwał?! - wybuchłem.Uspokoiła mnie.- To nie było na poważnie, Derflu.Ten biedny człowiek potrzebuje odzyskaćpewność siebie.Myśli, że skoro odrzuciła go jedna kobieta, wszystkie są do tegogotowe, więc zapytał mnie.Dotknąłem rękojeści Hywelbane a.- Nigdy mi nie mówiłaś.- A czemu miałabym ci o tym mówić? Nie było nic do mówienia.Zadał miokropnie nietaktowne pytanie, a ja powiedziałem mu, że przysięga bogom każe mibyć z tobą.Okazałam wielką delikatność i czuł się strasznie zawstydzony.Obiecałammu również, że ci nic nie powiem.Teraz złamałam obietnicę, co oznacza, że bogowiemnie ukarzą.- Wzruszyła ramionami, jakby sugerowała, że to zasłużona kara, idlatego się z nią pogodziła.- Potrzeba mu żony - dodała smętnie.- Albo kobiety.- Nie.On nie jest beztroskim mężczyzną.Nie potrafi lec z kobietą, wstać,otrzepać się i odejść jakby nigdy nic.Myli pożądanie z miłością.Kiedy Arturpoświęca duszę, poświęca wszystko, bo nie umie dać tylko kawałeczka siebie.Wciąż burzył się we mnie gniew.- Co bym, według niego, uczynił po tym, jak on by się z tobą ożenił?- Według niego, rządziłbyś Dumnonią jako strażnik Mordreda - wyjaśniła.-Wbił sobie do głowy tę dziwaczną myśl, że pojechałabym z nim do Broceliandii iżylibyśmy tam jak dzieci w blasku słońca, a ty zostałbyś tu i pobił Sasów.-Roześmiała się.- Kiedy cię o to spytał?- Tego dnia, którego rozkazał ci pojechać do Aelle a.Wydawało mu się, żeucieknę z nim, kiedy wyjedziesz.- Albo liczył na to, że Aelle mnie zabije - rzekłem z urazą, wspominając, jakSasi obiecywali zabić każdego posła.- Potem bardzo się wstydził - zapewniała mnie Ceinwyn z pełnymprzekonaniem.- Tylko mu nie zdradz, że ci powiedziałam.- Zmusiła mnie dozłożenia obietnicy, a ja jej dotrzymałem.- Naprawdę nie myślał serio - dodała nazakończenie rozmowy.- Gdyby usłyszał ode mnie tak , byłby to dla niego piorun zjasnego nieba.Narzucał mi się, Derflu, bo był pogrążony w bólu, a zbolali mężowiezachowują się niedorzecznie.Tak naprawdę to chciał uciec z Ginewrą, ale nie może,bo duma mu na to nie pozwala i wie, że wszyscy potrzebujemy go przeciwko Sasom.Do tego potrzebowaliśmy włóczników Meuriga, ale nie docierały do nasżadne wieści o negocjacjach z Gwentem.Mijały tygodnie i nadal nie mieliśmypewnych informacji z północy.Podróżujący ksiądz powiedział nam, że Artur,Meurig, Cuneglas i Emrys rozmawiali przez tydzień w Burrium, stolicy Gwentu, aleksiądz nie miał pojęcia, co postanowili.Był to mały czarniawy człek, zezowaty, orzadkiej brodzie, którą smarował pszczelim woskiem, by nadać jej kształt krzyża.Przybył do Dun Caric, bo w tej małej wiosce nie było kościoła i chciał go tu wznieść.Jak wielu takich wędrownych księży, wiódł ze sobą kupkę niewiast; trzy obszarpanestworzenia, które tłoczyły się wokół niego, osłaniając go mizernymi ciałami.Po razpierwszy usłyszałem o jego przybyciu, kiedy zaczął wygłaszać kazania przed kuznią,nad strumieniem.Posłałem Issę i kilku łuczników, żeby przerwali te głupoty isprowadzili go do dworu.Postawiliśmy przed nim miskę kleiku z kiełkującegojęczmienia, na który rzucił się żarłocznie, wlewając gorące jadło do ust, a potemchuchając i plując, bo oparzył sobie język.Grudki kleiku upstrzyły dziwnieuformowany zarost.Jego kobiety odmówiły jedzenia, dopóki on nie skończył.- Wiem tyle, panie, że Artur udał się teraz na zachód - odparł na naszeniecierpliwe pytania.- Dokąd?- Do Demetii, panie.Na spotkanie z Oengusem mac Airemem.- Po co?Wzruszył ramionami.- Nie wiem, panie.- Czy król Meurig czyni przygotowania do wojny? - dopytywałem się.- Jest przygotowany do obrony swoich ziem, panie.- I do obrony Dumnonii?- Tylko jeśli Dumnonią uzna jedynego Boga, prawdziwego Boga - rzekłksiądz, żegnając się drewnianą łyżką i obryzgując brudną szatę kleikiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]