[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.03.1967.Aktualny adres, bingo! Również 5662 South Denker.Nieprawidłowość.Niewłaściwość.Subskrybent nienawistnych traktatów przeciwkobiałej rasie, potencjalny gliniarz LA.Tak, i chyba jeszcze gdzieś widział to nazwisko.Dwight sięgnął po listy wywrotowców.I znowu bingo! Oto ponownie nazwiskoMarshalla E.Bowena.Na spotkaniach czarnych muzułmanów.Na naradach Ligi Czarnego Węża.Uuuu, a todopiero zły brat.Bardzo, bardzo zły brat!Dwight zadzwonił do Policji Los Angeles.Znał faceta w kadrach.Facet po cichuzapodawał poufne dane.Dwight poprosił go do telefonu i przedstawił sprawę MarshallaBowena.Składał podanie do policji w marcu 1967.Dostał się?Facet powiedział, że sprawdzi.Dwight czekał przy telefonie sześć minut.Facet wrócił,cały podjarany.I bingo po raz trzeci: Marshall E.Bowen dostał się do Policji Los Angeles.Skończył akademię w czerwcu 1967.Przydzielony do służby patrolowej na Wilshire.Obecnie nadal na Wilshire.Sprawność fizyczna klasy A.Marshall, ty łobuzie.Albowiem:Subskrybowałeś nienawistną literaturę.Chodziłeś na komunistyczne spotkania.Brachu, to bardzo, bardzo brzydko.Mogliby ci się dobrać do czarnej dupy i wywalić cię zpolicji.Albowiem:Ci, którzy cię weryfikowali, spierdolili sprawę i pominęli twoją nienawistnąprzeszłość.Lewicowi wrogowie białych w trybie przyspieszonym wylatują z policji.Brzydki, brzydki chłopiec.Przydatny, szantażowalny, z-roboty-wywalalny.Już ja cisię dobiorę do tej czarnej dupy.Dziewięć sygnałów.Otash odebrał opryskliwie:- Kto tam?- Dwight, Freddie.- O kurwa - powiedział Otash.- Nie mów.Grapevine. Dwight się roześmiał.- BAT się zwija pierwszego.Myślę, że wtedy będziemy musieli pojechać.- A trzydziestego spotykamy się z Wayne em?- Zgadza się.I myślę, że wcześniej powinniśmy się spotkać we dwóch, ty i ja.Otash westchnął.- Wayne jest na to gotowy?- Tak myślę - powiedział Dwight.- Jezu, Wayne junior.Nie możesz na niego liczyć, nigdy nie powinieneś na niegoliczyć.Dwight zapalił papierosa.- Mam pytanie o policję z LA.- Słucham.- Proces weryfikacji.Patrzę na kolorowego dzieciaka o nazwisku Marshall Bowen.Chodził na spotkania komuchów i w zeszłym roku dostał się do Policji LA.Powiedz mi, jakto gówno z komuchami mogło się przecisnąć przez sito.Otash ziewnął.- Ja znam tego Bowena.On był wtyką Clyde a Dubera.Clyde go spreparował iwpuścił do paru grup czerwonych.- Freddy, jesteś boski.Nie ma to jak biały człowiek.- Nie jestem biały - odparł Otash.- Jestem, kurwa, Libańczykiem.Marshall Bowen, jesteś zły, bardzo zły.*Clyde wskazał na ścianę.Dwight obejrzał zdjęcia.Dotyczyły napadu na opancerzonąfurgonetkę.Spalone ciała, poplamione atramentem banknoty, szmaragdy.Wielki gliniarztarmoszący dwóch czarnych.Dwight kichnął.W biurze Clyde a było arktycznie.Duże fotele wywoływały senność.- Tamta sprawa - powiedział Clyde.- To takie moje hobby.I tak właśnie poznałemMarsha.- Niewiele o tym wiem.Jack Leahy przez jakiś czas prowadził to z ramienia Biura.- Zgadza się.Sprawa wciąż nierozwiązana, a poplamione atramentem banknoty odczasu do czasu ciągle się pojawiają w getcie.Czasami policja zabiera się za ludziobracających tymi banknotami, tak żeby nie wyjść z wprawy.Tak właśnie było z Marshem.Nieświadomie puścił dwie dychy, a tu ups, Scotty Bennett.Dwight ziewnął.Powieki mu opadały.Ten cholerny fotel był wymarzony do spania. - Nie przerywaj sobie.Clyde wypuścił kółka dymu.- Więc Scotty dopadł Marshalla i naciskał na niego, a Scotty B.naciskający tonaprawdę niemiły widok.Marsh zadzwonił do kumpla, a ten kumpel do mnie.WyciągnąłemMarsha z tego gówna ze Scottym i zrobiłem z niego infiltratora.Wpuściłem go w kilkaporonionych lewicujących grup i grup kolorowych, a Marsh był cholernie dobrą wtyczką.Uwielbia akcję, więc złożył podanie do policji i dostał się pomimo protestów Scotty ego.Dwight ziewnął.- Opowiedz mi o jego poglądach politycznych.Nie może być lewicowcem anibiałofobem, bo policja by go nie przyjęła.Clyde odpalał papierosy jeden od drugiego.- Jakich poglądach politycznych? To gracz.%7łyje, żeby grać, i tylko gra się liczy, ajedyne pojeby, które nie wiedzą, że to gra, to te bogate prawicowe świry, które płacą mi,żebym umieszczał wtyczki.To kopalnia złota.Zciągam siedemdziesiąt pięć tysięcy rocznie zFreda Hiltza i Charliego Torona.Dwight przetarł oczy.- Ja właśnie zrobiłem interes z doktorem Fredem.- Mój chłopak Don Crutchfield właśnie dla niego łazi teraz za jakimś mormońskimzasrańcem w Chicago.- Lewicowym mormonem?- Prawicowym mormonem, jebaką, który wsadzał jednej pizdzie, której wsadzał Fred.Jezu, nie pytaj.To już trwa całe lato i na razie jestem na tym zarobiony trzydzieści dwa tysie.Dwight podniósł słuchawkę telefonu na biurku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •