[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Toteż co rano dwóch krzepkich służących przynosiło ciepłą wodę i napełniało nią drewnianą wannę, a osobnik zwany Badwascherl, czyli kąpielowy, podawał cesarzowi gąbkę.Kąpielowy był człowiekiem w podeszłym już wieku i bardzo był do swej funkcji przywiązany, a że nawet najpotężniejszy i największy władca nie potrafi siać lęku, gdy jest nagi, toteż kąpielowy przychodził każdego ranka do pracy lekko podchmielony i raczył cesarza chaotycznymi tyradami o słabości monarchii i powtarzał mu wyrzekania poddanych.Franciszek Józef, który w normalnych okolicznościach nigdy by nie zniósł najmniejszego objawu Ičse-majesté wśród swego otoczenia, słuchał jak urzeczony paplaniny tego człowieka, ku niemałemu zdumieniu całego dworu.Tłumaczono to sobie sprytnie faktem, że kąpielowy reprezentuje sobą warstwy społeczne, z którymi cesarz nigdy nie ma styczności oraz że stanowi on źródło informacji o rzeczach pomijanych w gazetach, piętrzących się na biurku cesarza.Tego ranka przywlókł się do pracy kompletnie pijany, bo rozgrzewał się w nocy aż podwójną porcją alkoholu, gdy mu w kaflowym wielkim piecu wygasł ogień.Przyboczny cesarza, świadom w pełni faktu, że cesarz nigdy nie zgodzi się na zmianę kąpielowego, zabrał się energicznie do trzeźwienia staruszka.Pochłonęło to więcej czasu, niż sądził i pora kąpieli się opóźniła, co lekko rozdrażniło monarchę.Stał jeszcze w wannie, kiedy Kitterl zaanonsował pułkownika Bardolffa, adiutanta arcyksięcia Franciszka Ferdynanda, przybyłego z pilną wiadomością.Fakt, że poseł następcy tronu zjawił się o tak wczesnej porze, nie wróżyło nic dobrego dla cesarza na progu dnia, który i tak rozpoczął się niezbyt fortunnie.Od samego początku śledztwa w sprawie Charlesa Francisa, arcyksiążę nalegał, aby zaoszczędzono armii całego ambarasu.Kiedy jednak okazało się, że podejrzanym jest oficer, zapragnął, by całą sprawę zatuszowano.Wbrew jego życzeniom aresztowano jednak Dorfrichtera.Wówczas to Franciszek Ferdynand uznał, że powinien interweniować w tej sprawie, i wysłał pułkownika Bardolffa do Schönbrunnu z prośbą o audiencję.Cesarz zgodził się, aczkolwiek niechętnie, przyjąć arcyksięcia w późniejszych godzinach.Nie powiedział jednak adiutantowi, że wówczas będzie już miał za sobą rozmowę z prokuratorem wojskowym wyznaczonym do prowadzenia tej sprawy i podjętą samodzielnie decyzję.Franciszek Józef wyszedł zza biurka, przyjął honory i wyciągnął rękę.Uścisk jego dłoni był mocny i żołnierski.Kunze widział już raz cesarza podczas manewrów w 1902 roku, ale tym razem po raz pierwszy stał z nim twarzą w twarz.Cesarz postarzał się nieco od tego czasu, lecz niewiele: plecy mu się trochę zaokrągliły, zrzedły włosy, uwydatniły kręgi pod oczyma, ale błękitne oczy pod ciężkimi habsburskimi powiekami pozostały nadal bystre i czujne, chociaż o szóstej rano miał już za sobą trzy audiencje i przeszło godzinę urzędowania.Cesarz przystąpił natychmiast do sedna sprawy.- Wiadomo mi - rzekł - iż kieruje pan śledztwem przeciwko porucznikowi Dorfrichterowi, podejrzanemu o jedno morderstwo i usiłowanie dokonania dziewięciu następnych.- Tak jest, Wasza Cesarska Mość - potwierdził Kunze i patrząc na stroskanego monarchę usiłował zanalizować własne doznania.Powinien odczuwać wzruszenie i entuzjazm, a jednak tak nie było.Czuł dla swego cesarza litość raczej niż admirację.W swej praktyce prawniczej widywał nieraz takie same zatroskane twarze i poryte bruzdami czoła prostych ludzi, podobnie jak cesarska twarz naznaczone smutkiem, rozczarowaniem i beznadziejnością.„Nie ma nic majestatycznego w starości monarchów” - pomyślał Kunze.- Przyjąłem wczoraj pułkownika von Instadt - powiedział cesarz.- Wyrażał się z wielkim uznaniem o poruczniku Dorfrichterze.Nie sądzi, aby był zdolny do popełnienia zbrodni.Jaki jest pana pogląd? Czy ma pan jako sadownik dostateczną podstawę do formalnego oskarżenia?Franciszek Józef czekał w głębokim skupieniu na odpowiedź kapitana.Sprawa winy lub niewinności jakiegoś człowieka stawała się w tym momencie najważniejszym problemem kraju i domagała się niepodzielnej uwagi ze strony monarchy.Znów dało znać o sobie poczucie obowiązku właściwe cesarzowi, który będąc obdarzony umysłem dość przeciętnym, brał na siebie trud rozwiązania problemu, który nawet mądrość bogów mógł wystawić na ciężką próbę.Dopiero teraz pojął Kunze, po co go tu wezwano: widać cesarz postanowił, że sam zdecyduje, czy podjęcie śledztwa jest słuszne, czy nie.Zdawał sobie sprawę, jaką szkodę może to śledztwo wyrządzić morale armii, gdyż był nie tylko jej Naczelnym Dowódcą, ale także sumieniem i opiekunem czterdziestu trzech milionów poddanych.Ponadto był już stary i wiedział, że nie wolno mu lekkomyślnie popełniać błędów.„Mogą je robić młodzi - pomyślał ze wzruszeniem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]