[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tak, przyznaję się do pozostałych.- Westchnę­ła głęboko.- Doprawdy, nie wiem, czego panowie ode mnie chcecie.Proszę powiedzieć, o co chodzi, a nuż mogłabym pomóc.Jest mi dosyć trudno.- Czy pani mąż jest bardzo zazdrosny? - przerwał jej generał Wencel.- Nie sądzę.- Serce zaczęło jej bić mocno.- Skądże! Dlaczego pan o to pyta?Generał zignorował jej pytanie.- Chce pani przez to powiedzieć, że nie ma jej za złe tych.- tu Wencel chrząknął i ciągnął dalej: - miłostek z dawnymi kolegami z Akademii Wojennej, którzy służyli z nim w tym samym pułku? To musi być imbecylem albo nie mieć ani krzty honoru!Anna poczuła się dotknięta do żywego.- Proszę nie mieszać w to mego męża! - zawo­łała.- To wspaniały człowiek! O surowych moral­nych zasadach.- I mimo tych moralnych zasad toleruje rozpustę żony? - wtrącił się szef policji Brezovsky, który do tej pory siedział nieruchomo z rękami założonymi na brzuchu, wodząc tylko oczami od twarzy do twarzy albo kręcąc nerwowo młynka kciukami, w czym przy­pominał Annie okrutnie złego kota, który kręci koń­cem ogona to w tę, to w tamtą stronę.- Wcale tego nie toleruje - odparła bliska płaczu.- To znaczy.Na pewno by nie tolerował, gdyby wiedział, ale.Głos się jej załamał, nie mogła mówić dalej i nagle zamilkła z lęku przed tymi pięcioma surowymi męż­czyznami i przed tym, co zrobią z jej małżeństwem.Spojrzała na twarz generała Wencla.Znała go osobi­ście, a także jego żonę.Wiedziała, że ma opinię pod­starzałego donżuana.Pamiętała go jeszcze z dzieciń­stwa.Bywał ze swą elegancką i bogatą żoną, Lili, u matki Anny na towarzyskich spotkaniach.Miał zwy­czaj brać Annę na kolana i żartować.Raz nawet przy­niósł jej pudełko czekoladek.- Trudno to pewnie pojąć - zwróciła się cichym głosem do generała, starając się zapomnieć, że w po­koju są jeszcze inni ludzie - lecz kocham mego męża nade wszystko w świecie.Ale nie potrafię być mu wierna.Może to się wydać dziwne.Nieraz nawet my­ślałam, czy nie pójść z tym do lekarza.Tylko do któ­rego?- Zdaje sobie pani sprawę z poświęcenia, jakie mąż dla pani zrobił? Kiedy zawiadomił dowódcę o zamia­rze poślubienia pani, kazano mu wybierać: albo pani, albo kariera wojskowa.Wybrał panią.Czy jest pani tego świadoma? - spytał generał.- Tak.Zawsze byłam.- A jednak nie powstrzymało to pani od oszuki­wania męża? - Wencel wysunął oskarżycielskim ge­stem palec w jej stronę.Nie potrafiła znaleźć słów, by wytłumaczyć owemu zgromadzeniu surowych sędziów, że miłość do męża i pozamałżeńskie przygody to dwie zupełnie odrębne sprawy.Zdawała sobie sprawę, że zgodnie z przyjętą moralnością powinna poczuwać się do winy za własną rozwiązłość, lecz jednocześnie miała wrażenie, iż skła­da się jakby z dwóch istot: idealnej żony Friedricha Gabriela oraz ladacznicy uprawiającej wolną miłość, i że nie powinno się jednej z nich czynić odpowiedzial­ną za postępki drugiej.A jednak postawili ją, żonę, przed sądem i każą odpowiadać za czyny tamtej, la­dacznicy.- Czekam na pani odpowiedź - upomniał ją gene­rał Wencel.Wzruszyła ramionami.- Nie wiem, co mam panu odpowiedzieć.- Nie miało sensu spierać się z nimi.Była rozpustnicą, którą on pragnął ukamienować, i zabrakło Chrystusa, który by ją ocalił.Pozostała jej więc skrucha jako jedyny ratunek, toteż była gotowa uciec się do niej, ale tylko przez wzgląd na dobro męża.- Wiem, że popełniłam straszliwy błąd.- Niech pani używa liczby mnogiej - zażartował szef policji, na co generał Wencel zareagował kwaś­nym uśmiechem, a na twarzach trzech pozostałych osób malowała się dalej kamienna powaga.- Zgoda.Popełniłam straszliwe błędy - mówiła z nutą zjadliwości w głosie - których nie sposób już teraz naprawić.Jedyne, co mogę zrobić, to zmienić tryb życia i błagać Boga, aby mój mąż nigdy się o tym wszystkim nie dowiedział.Generale - raz jeszcze zwróciła się do Wencla - niech pan ratuje moje mał­żeństwo! Nie zna pan mego męża [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •