[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Caitlin i Randolph zapatrzeni w siebie kołyszą się w ostatnich taktach menueta.Gregory ciągnie tym samym tonem.- Ostatnio więcej uwagi poświęcałaś Caitlin, niż mnie.Nawet szlachetnie urodzeni są ludźmi i można ich zranić Niech młodzi mają dziś w nocy swoje przyjemności, ą ja swoje.Ponieważ uparcie me zniża głosu, ja zniżam swój.- Co, na środku sali balowej? Ależ widowisko mieliby twoi goście! Przyjdę do ciebie jutro.- Dzisiaj - mówi w ciszy, jaka zapada nagle po skończonym tańcu.- Przyjdź do mnie dziś w nocy do tej co zwykle komnaty.- Marny to lord, co zostawia bez opieki swych gości - przypominam mu ostro - i marna to nauczycielka, co porzuca swoją uczennicę.Wybacz mi, proszę.Znowu wyciąga do mnie rękę, ale wymykam mu się i ruszam na poszukiwanie Caitlin klucząc między wytwornie odzianymi lordami, damami i dworzanami, wychwytując strzępy plotek i rozmów.- Widziałaś, jak tańczyli.- Tak więc dziczyzna mi szkodzi, ale dzięki bogini była to tylko drobna dolegliwość.- Ach, ta fioletowa jedwabna suknia Penelopy! Powiedziałam, mój drogi, że po prostu muszę mieć ten wykrój i spytałam, gdzie znalazła tę krawcową.- Brat Gregory’ego dogorywa, a młody dziedzic tutaj? Żadnemu wujowi nie można tak dalece ufać.Najlepiej, żeby ten chłopak miał zawsze w gotowości ostry sztylet i oczy szeroko otwarte, ja to mówię.Ten ostatni komentarz sprawia, że przyspieszam kroku.Brat Gregory’ego jest zwyczajnym diukiem, ale jednak szlachcicem, a Gregory jest drugim, po Randolphie, pretendentem do spadku.Jeśli Randolph znajduje się w niebezpieczeństwie, a Caitlin jest z nim.Byłam głupia.Nie powinnyśmy tu przychodzić i musimy wyjść.Z większym niż dotąd niepokojem przeczesuję wzrokiem barwny tłum wypatrując Caitlin, ale moje obawy są bezpodstawne; ona dostrzega mnie pierwsza i rzuca się ku mnie rozpromieniona.- Och, matko chrzestna.- Caitlin! Słuchaj, moja droga, musisz pozostać przy mnie.Ale nie dosłyszała, co mówię.- Matko chrzestna, on jest taki słodki i miły, tak trapi go choroba ojca, a mimo to stara się być wesół - widziałaś, jak tańczył? Dlaczego mam pokochać właśnie księcia? Nie dbam o to, że nie jest księciem, naprawdę nie dbam, a jeszcze pięć dni temu wzgardziłam tamtym gamoniowatym zalotnikiem dlatego tylko, że nie miał tytułu, ale on nie był nawet w przybliżeniu tak przystojny.- Caitlin! - Tak, bezsprzecznie musimy stąd wyjść.Zniżam głos i biorę ją za łokieć.- Posłuchaj mnie: przystojnych jest wielu mężczyzn.Jeśli pragniesz przystojnego mężczyzny, możesz wyjść za kowala.Nie po to cię szkolę, abyś została zwyczajną żoną diuka.Teraz staje się wyniosła.- Diukini brzmi w mych uszach wystarczająco dobrze.Lord Gregory też nie jest królem.Gdybyśmy były same, wymierzyłabym jej za to policzek.- Nie, nie jest, ale to dojrzały mężczyzna dysponujący ograniczoną władzą, przez co stanowi dla nas o wiele pożyteczniejszą zdobycz niż Randolph.Caitlin, musimy już iść.- Nie! Nie możemy wyjść; daleko jeszcze do północy.Nie chcę wychodzić.Nie zmusisz mnie.- Mogę cię tutaj obedrzeć z twojego pysznego stroju.- Randolphowi nie zrobiłoby to różnicy.- Ale wszystkim innym tak, a mają nad nim liczebną przewagę.- Randolph ma własnych towarzyszy.- Randolph - mówię tracąc cierpliwość - własne to ma wciąż jeszcze pryszcze.Jest miłym młodym człowiekiem, Caitlin, ale jednak młodym.Moja droga, dzisiejszego wieczora, poza waszym małym romansem dzieje się na tej sali w wiele więcej.Jestem twoją czarodziejską matką chrzestną i w pewnych sprawach musisz mi ufać.Wychodzimy.- Nie wyjdę - mówi zadzierając buńczucznie podbródek.- Zostanę tutaj, aż minie północ.Jeśli chcesz, możesz zamienić mnie w ropuchę; Randolph mnie ocali i uczyni diukinią.- Księżniczki są bezpieczniejsze - mówię ponuro nie przekonana wcale, czy to prawda.W drugim końcu sali dandys w zielonych pończochach mówi coś z przejęciem do Lady Alison, a mnie przechodzi dreszcz.No cóż, nie mógł podsłuchać wiele poza tym, co głoszą ogólnie znane plotki, a my wkrótce będziemy już w karocy, daleko od tego wszystkiego.- Caitlin! - podbiega do nas Randolph rozradowany i przymilny, niczym jakiś przyjazny pies.- Dlaczego mnie zostawiłaś? Nie wiedziałem, gdzie się podziałaś.Zatańczysz ze mną jeszcze? Proszę, napij się trochę wina z mojego kieliszka, jeśli nie masz nic przeciwko temu.Przyszło mi na myśl, że możesz być spragniona.Caitlin bierze od niego kielich i śmiejąc się popija trunek.- Oczywiście, że z tobą zatańczę.Spoglądam na Caitlin spod ściągniętych brwi i chrząkam.- Przykro mi; ale ona nie może, milordzie.- To moja matka chrzestna Juliana - nie daje mi skończyć Caitlin pociągając jeszcze jeden łyk wina i obdarzając Randolpha oszałamiającym uśmiechem - która jest przewrażliwiona na punkcie przyzwoitości i myśli, że jeśli zbyt często będę z tobą tańczyć, ludzie zaczną plotkować.- Bo i zaczną - mówi Randolph pochylając się i całując mnie w rękę - bo każdy plotkuje o pięknie.- Prostuje się i uśmiecha do mnie z góry nie puszczając mojej dłoni.Policzki ma zarumienione, a palce bardzo ciepłe; wyczuwam poprzez skórę leciutki, miarowy łomot jego pulsu.Cóż innego pozostaje Caitlin, jak nie stajać pod wpływem takiego ciepła?- Randolphie! - jeden okrzyk, dwa głosy; z przeciwnych stron, poprzez rozstępujące się przed nimi morze gości zbliżają się ku nam Alison i Gregory.Alison dopada do nas bez tchu na chwilę przed swym mężem.- Randolphie, kochanie moje - muzykanci zagrają na moją prośbę coś wolnego.Zatańczysz chyba ze swoją ułomną ciotką, prawda? Randolph zgina się w ukłonie; nie może jej przecież odmówić.- A ja będę miał honor poprosić do tańca tę młodą damę - mówi gładko Gregory stając obok Caitlin - za przyzwoleniem jej miłej matki chrzestnej.To nie prośba.Przez chwilę rozważam możliwość wymówienia się złym samopoczuciem, ale taki fortel zachwiałby wiarę Caitlin w moją moc i dał Gregory’emu pretekst do zatrzymania mnie siłą, bym przenocowała tutaj i doszła do siebie pod opieką jego służby.Rozmyślam się i staję pod kolumną, by obserwować tańczących.Usta Alison prowadzonej ostrożnie po parkiecie przez Randolpha poruszają się.Widzę jak wciska mu w dłoń mały woreczek; Randolph uśmiecha się pobłażliwie i wsuwa go do kieszeni.Alison ostrzega go więc przed Caitlin.Ten taniec doprowadza do szału swoją powolnością i jest stanowczo za długi; wyciągam szyję, żeby odszukać wzrokiem Caitlin i Gregory’ego, ale w tej chwili spostrzegam, że zaraz przepłyną w tańcu obok mnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •