[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Te dzwigi powinni dawno temu wymienić.- To skąd pan wie o zapałce?- Bo był kikut w przycisku alarmowym.To znalezliśmy, aleekspert pożarnictwa odrzucił tę hipotezę.Przyjął jednocześnie,że Julka nie znalazła się tam przypadkowo.To było zabójstwo ikiedy wybuchł pożar, dziewczyna już nie żyła.Niestety, nieudało się znalezć sprawców.- Sprawców?- Nie wiemy, czy była to jedna czy więcej osób.Były różnehipotezy.- Więc? Może mi pan to wreszcie wyjaśnić?- Nie - odpowiedział ze stoickim spokojem.I zaraz dodał: -Gdybym potrafił, już dawno bym to zrobił.Ale dam paniekspertyzę.Pani ma jeszcze siłę walczyć.- Mam już dwie, są zgodne.Akta nie są spreparowane.Porównaliśmy te od Pileckiego z prokuratorskimi.Florystka teżma alibi.Od Pileckiego.On za nią poręczył.- Nie ma się do czego przyczepić, co?- Zgadza się - potwierdziła Lena.- Tyle że nic nie pasuje, aostatni trup nadal nie ma sprawcy.Mamy na karku wszystkich.- Ekspertyza dotyczy śladów biologicznych zabezpieczonychw mieszkaniu florystki.To tam zginęła Julka.Były ślady krwi,włosów, także czerwień wargowa na filtrze od papierosów.Słowem, niezła jatka - odparł Swatek.Podał jej dokument, jakby był do tego przygotowany.Nie mógł trzymać go przecieżna balkonie.I zaraz dodał: - Niech pani załatwi, żeby tamweszli.Ultrafiolet powinien to pokazać.Chyba że zdrapaliwierzchnią warstwę ścian.Niewykluczone, ta kobieta musiałatam mieszkać.Nie dziwię się, że widziała duchy.W tymmieszkaniu mogła zginąć nie jedna, ale trzy osoby.- Dlaczego pan to zrobił? - wydusiła Lena.- To oszustwo,wypuścił pan morderczynię na wolność.W aktach jestwszystko: ekspertyza miejsca zamieszkania Pawła, jegoprzesłuchanie, jej przesłuchanie, opinia pożarników, twardealibi.Nic nie wskazywało bezpośrednio na nią.Wszystko tobyły poszlaki.- A pani myśli, że dlaczego odszedłem? - odpowiedziałpytaniem na pytanie.- Czy pani jest w stanie walczyć z ludzmina górze?- Tak - odparła bez wahania.- A ja odszedłem.- Pochylił głowę.- A tutaj ma pani mojenotatki.Byłem w jej piwnicy.Miała tam rozpuszczalniki ikartony, których szczątki znalezliśmy w windzie.Kolega zbadałto dla mnie nielegalnie, nie mogliśmy tego włączyć do sprawy,według Piły nie miało to znaczenia.- Pilecki to odrzucił? Tak oficjalnie?- Mariola o tym wiedział.Woleli zrobić z tego wypadek, niżprzyznać się, że nie mają zabójcy.Wie pani, to była głośnasprawa.Płonąca winda, każdego to szokowało.To rozpuściliplotkę o iskrzącej instalacji.Zrobili kontrolę na całychDziesięcinach, powymieniali dzwigi.Ludzie się bali.Niech paniz tego korzysta, ale mnie do tego nie miesza.Ja mam rodzinę,wnuki& - poprosił.- Te kartony były jej.Nie znalezionozgodności, bo karton to karton, ale tam były napisy.Pamiętamje.Wtedy nikt nie dokumentował miejsca zdarzenia na wideo,nie da się tego odtworzyć.Dziś być może ta sprawa miałabyinny finał.- Co tam było napisane?- Salvi, cokolwiek to znaczy - odparł Swatek. Pokój był cały biały.Poza łóżkiem nie było w nim nic innego.Przez cienką tetrową zasłonę do pomieszczenia wpadałomiękkie światło.Amadeusz przyglądał się martwym jętkom,które, zwabione bielą zasłony, musiały się tutaj zleciećwczorajszego wieczoru.Ich małe zielone ciałka zprzezroczystymi skrzydełkami tworzyły jego zdaniemniezrozumiały wzór.Amadeusz bawił się nimi chwilę,przesuwając je w różnych konfiguracjach.Rodziły się iumierały tego samego dnia.Po co? Ubranie matki leżałouprane i złożone na plastikowym taborecie.On sam był wdługiej koszuli nocnej.Pod spodem był nagi.Obejrzałopatrunek na przedramieniu i sznyty po wcześniejszychsamookaleczeniach.Krótki rękaw koszuli nie pozwalał ichukryć.Amadeusz zresztą niezbyt się tym interesował.Usiadł nałóżku i zastanawiał się, co się z nim stanie.Liczył, że jeszczezostanie w szpitalu, stąd mógłby uciec.Odsłonił zasłonkę, woknie była krata.Pokój był zamknięty.Zastanawiał się, czy byłatu kamera.Nagle zamek w drzwiach poruszył się.Ktoś włożyłklucz.Pielęgniarka przyniosła lekarstwa, na tacy miała teżbandaże.Szykowała się, by zmienić mu opatrunek.Obrzuciłaspojrzeniem pokój i stwierdziwszy, że wszystko jest wporządku, podeszła do Amadeusza.- Jak się czujesz? - zapytała.Chłopiec wzruszył ramionami.- Wyglądasz dobrze.- Pielęgniarka przyjrzała mu się i zaczęłazmieniać opatrunek.Starała się być delikatna, palce miałaaksamitne, chłodne.- Boli? - zapytała troskliwie.Amadeusz pokręcił głową.Nic nie czuł, żadnego bólu.Tylkołaskotanie.Bardziej wiedział, niż czuł, że pielęgniarka godotyka.- Masz gościa - odezwała się.Wykazał lekkie zainteresowanie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •