[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jane była ostatnią i jedyną kobietą, z którą uprawiał tak nieskrępowany seks.Przebiegł w myślach rzeczy, jakie wyprawiali tej nocy, i poczuł, że dostaje wzwo-du.Ilość razy, jaką mógł mu przy niej stanąć, zdawała się nieograniczona.W Pa-201ryżu pozostawali czasami w łóżku przez cały dzień, wstając tylko do toalety albona szklaneczkę wina, i miewał szczytowanie z siedem razy, a ona gubiła po prosturachubę swoich orgazmów.Nigdy nie uważał siebie za seksualnego wyczynowcai pózniejsze doświadczenia przekonały go dobitnie, że nim nie jest.Na wyżynywznosił się tylko z nią.Wyzwalała w nim coś uwięzionego, coś, co czy to z po-czucia winy, ze strachu, czy nie wiadomo z jakiego powodu nie objawiało się,kiedy był z innymi kobietami.%7ładna inna tak na niego nie działała, chociaż jednabyła już tego bliska: Wietnamka, z którą miał krótki, tragiczny romans w 1970.Zrozumiał teraz, że nigdy nie przestał kochać Jane.Przez miniony rok praco-wał, umawiał się z kobietami, odwiedzał Petal i chodził do supermarketu niczymaktor grający wyuczoną rolę; udając w imię pozorów, że to prawdziwy on, a zara-zem wyczuwając intuicyjnie, iż tak nie jest.Gdyby nie przyjechał do Afganistanu,mógłby utracić ją na zawsze.Wydało mu się, że był często ślepy na najważniejsze fakty dotyczące własnejosoby.W 1968 nie zdawał sobie sprawy, że chce walczyć dla swojego kraju; niezdawał sobie sprawy, że nie chce poślubić Gill; w Wietnamie nie zdawał sobiesprawy, że jest przeciwny wojnie.Każda z tych rewelacji zaskakiwała go i prze-wracała mu całe życie.Uważał, że oszukiwanie samego siebie niekoniecznie mu-si być czymś złym bez tego nie przetrwałby wojny, a gdyby nie przyjechał doAfganistanu, co by mu pozostało, jak tylko wmówić sobie, że nie pragnie już miećJane?A czy teraz ją mam zadał sobie pytanie.Poza słowami Kocham cię, naj-droższy, śpij dobrze, kiedy już zasypiał, nie powiedziała wiele.Uznał to za najcu-downiejszą rzecz, jaką w swym życiu usłyszał. Czemu się uśmiechasz?Otworzył oczy i spojrzał na nią. Myślałem, że śpisz mruknął. Obserwowałam cię.Wyglądałeś na takiego szczęśliwego. Tak. Wciągnął w płuca głęboki haust chłodnego porannego powietrzai uniósł się na łokciu, by spojrzeć na Dolinę.W świetle przedświtu pola byłyniemal bezbarwne, a niebo perłowoszare.Już chciał jej wyznać, co go tak uszczę-śliwia, gdy usłyszał stłumione brzęczenie.Przekrzywił głowę nasłuchując. Co się stało? spytała Jane.Położył jej palec na ustach.W chwilę pózniej i ona usłyszała.Brzęczenie przy-bierało na sile i po kilku sekundach przerodziło się nieomylnie w warkot helikop-terów.Ellisa ogarnęło przeczucie zbliżającej się katastrofy. O kurwa zaklął mocno.Zobaczyli nagle nad głowami wyłaniającą się znad góry formację maszyn:trzy garbate Hindy najeżone bronią pokładową i jeden wielki Hip do transportuwojska. Schowaj głowę warknął Ellis do Jane.202Zpiwór był brązowy i zakurzony jak ziemia wokół nich jeśli ukryją siępod nim, może nie zostaną dostrzeżeni z powietrza.Partyzanci stosowali tę samąmetodę krycia się przed samolotami nakrywali się nazywanym tu pattu, kocemw kolorze błota, który każdy z nich wszędzie ze sobą nosił.Jane zagrzebała się w śpiwór.Po swej otwartej stronie śpiwór miał pokrowiecna poduszkę, której teraz w nim nie było.Jeśli narzucą ten pokrowiec na siebie,przykryje im głowy.Przyciskając Jane mocno do siebie, Ellis przeturlał się nabrzuch i pokrowiec na poduszkę opadł na nich.Byli teraz praktycznie niewidocz-ni.Leżeli na brzuchach, on połową ciała na niej, i patrzyli w dół, na wioskę.Helikoptery zniżały lot. Nie zamierzają tu chyba lądować? mruknęła Jane. Wydaje mi się, że jednak. odparł powoli Ellis. Muszę iść tam na dół. mówiąc te słowa Jane zaczęła wstawać. Nie! Ellis przytrzymał ją za ramiona i przygniótł całym ciężarem swegociała do ziemi. Zaczekaj.kilka sekund.Zobaczymy, co się będzie działo. Ale Chantal. Zaczekaj!Przestała się szamotać, ale Ellis nie rozluzniał uścisku.Na dachach domówzaczynali siadać zaspani ludzie i przecierając oczy gapili się w oszołomieniu nawielkie maszyny, przecinające nad nimi powietrze niczym gigantyczne ptaszyska.Ellis skierował wzrok na chatę Jane.Dostrzegł Farę, która właśnie wstawała i owi-jała się prześcieradłem.Chantal leżała obok niej na maleńkim materacyku, skrytapod pościelą.Helikoptery krążyły ostrożnie nad wioską.Chcą tu wylądować, pomyślał Ellis,ale po zasadzce w Darg są czujni.We wsi zakotłowało się.Jedni wybiegali z chat, inni do nich wbiegali.Za-pędzano do środka dzieci i inwentarz.Kilku wieśniaków próbowało uciekać, alejeden z Hindów przeleciał nisko nad ścieżkami prowadzącymi poza opłotki i zmu-sił ich do powrotu.Ta scena przekonała sowieckiego dowódcę, że tutaj nie ma żadnej zasadzki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]