[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rci¹gaÅ‚y podró¿nych z nieja-dalnych wierzchowców takich, jak suubatary, wsysaÅ‚y pod wodê i od-ci¹gaÅ‚y od ewentualnej pomocy, a nastêpnie przetrawiaÅ‚y w spokoju.Tyle tylko, ¿e Anakin i Barrissa nie byli bezradnymi trawo¿ercami.Brakpowietrza wkrótce staÅ‚ siê nie do zniesienia.Padawan wierzgaÅ‚ z caÅ‚ychsiÅ‚, ale nie mógÅ‚ siê uwolniæ z mocy poczwórnego ssania.Co tak czê-sto powtarzaÅ‚ Obi-Wan? JeSli nie mo¿esz stawiæ czoÅ‚a burzy, daj siê jejunieSæ.Anakin odwróciÅ‚ siê i ruszyÅ‚ prosto na napastników.Ciemne pasz-cze rozwarÅ‚y siê w oczekiwaniu.Brak tlenu sprawiaÅ‚, ¿e widziaÅ‚ jak przezmgÅ‚ê, ale podpÅ‚yn¹Å‚ doSæ blisko, aby uderzyæ mieczem.Cztery poÅ‚¹-czone gairki rozpierzchÅ‚y siê pod ciosem, a siÅ‚a dziaÅ‚aj¹ca na jego cia-Å‚o znikÅ‚a.Resztkami siÅ‚ wypÅ‚yn¹Å‚ na powierzchniê i z jêkiem wdziêcz-noSci zaczerpn¹Å‚ Swie¿ego powietrza.Obok ujrzaÅ‚ Barrissê, która za-miast do brzegu pÅ‚ynêÅ‚a w jego stronê. W porz¹dku? zapytaÅ‚a.WydawaÅ‚a siê zdumiewaj¹co opano-wana. SpieszyÅ‚em ci na ratunek wychrypiaÅ‚, ocieraj¹c wodê z twarzy. ByÅ‚em ju¿ blisko& Doceniam twój gest odparÅ‚a uprzejmie, nie przestaj¹c pÅ‚yn¹æ. Ale naprawdê nic mi nie groziÅ‚o.Wiedz¹c, ¿e mistrzowie i przewodnicy obserwuj¹ ich z brzegu,wykrztusiÅ‚ pierwsz¹ odpowiedx, która mu przyszÅ‚a do gÅ‚owy. Wygl¹daÅ‚o to zupeÅ‚nie odwrotnie.Ci¹gnêÅ‚o ciê w dół rzeki. Wiem.MusiaÅ‚am poczekaæ, a¿ zdoÅ‚am odwróciæ siê w wodziei zaatakowaæ gairka. PatrzyÅ‚a mu ostro w oczy, kiedy wyÅ‚¹czaÅ‚a i za-bezpieczaÅ‚a miecz Swietlny. MogÅ‚eS zostaæ na swoim suubatarze.SÅ‚y-szaÅ‚eS, ¿ebym wzywaÅ‚a pomocy? ProsiÅ‚am ciê, ¿ebyS mnie ratowaÅ‚? Rozumiem warkn¹Å‚ Anakin. Obiecujê ci, ¿e to siê wiêcej niepowtórzy.98RuszyÅ‚ wSciekÅ‚y w kierunku brzegu.Bez trudu dotrzymywaÅ‚a mu tempa. Nie zrozum mnie xle, Anakinie.To byÅ‚ piêkny gest, doceniam,¿e ryzykowaÅ‚eS dla mnie ¿ycie rozeSmiaÅ‚a siê cicho i delikatnie.Nie wspominaj¹c o przemokniêciu do suchej nitki. No, to mi siê naprawdê udaÅ‚o powiedziaÅ‚ spokojnie. DobrzepÅ‚ywasz.RozeSmiaÅ‚a siê znowu. Moc jest ze mn¹.Rcigajmy siê do brzegu. A masz tyle& Zanim zd¹¿yÅ‚ dodaæ siÅ‚y , wystrzeliÅ‚a naprzódjak wêgorz.ByÅ‚by j¹ dogoniÅ‚, ale dotknêÅ‚a piasku pla¿y o sekundê wczeS-niej. Nooo, Å‚adnie wygl¹dacie razem, wy dwoje. Luminara staÅ‚a nadnimi z rêkami na biodrach. Barrisso, co siê staÅ‚o?Barrissa odwróciÅ‚a wzrok. To moja wina.PrzechyliÅ‚am siê zanadto na jedn¹ stronê, ¿ebyzobaczyæ, co siê tam dzieje, straciÅ‚am równowagê i wpadÅ‚am do wody.A potem coS zaczêÅ‚o mnie wci¹gaæ i zasysaæ w dół.Zauwa¿yÅ‚am, ¿e tojakieS wodne stworzenia, ale spadaj¹c z siodÅ‚a, zapl¹taÅ‚am siê w pÅ‚aszczi miaÅ‚am sporo kÅ‚opotów, ¿eby siê od niego uwolniæ i dotrzeæ do mie-cza Swietlnego. Doskonale siê spisaÅ‚aS, padawanko pochwaliÅ‚ j¹ Obi-Wan.ZwróciÅ‚ uwagê na drugiego ucznia. A ty co powiesz, Anakinie?Wy¿szy padawan szurn¹Å‚ nog¹ ruchem, który jego matka rozpozna-Å‚aby natychmiast, i wymamrotaÅ‚ niechêtnie: ChciaÅ‚em tylko pomóc.Kiedy do niej dotarÅ‚em, okazaÅ‚o siê, ¿enie potrzebuje mojej pomocy.Ale z pocz¹tku o tym nie wiedziaÅ‚em.SpojrzaÅ‚ w górê, w oczy mistrza. MogÅ‚em polegaæ jedynie na moichzmysÅ‚ach, a one podpowiadaÅ‚y mi, ¿e wpadÅ‚a do wody i ma kÅ‚opoty.Przy-kro mi, jeSli zrobiÅ‚em coS niewÅ‚aSciwego albo pogwaÅ‚ciÅ‚em jak¹S ko-lejn¹ tajemnicz¹ zasadê Jedi.Obi-Wan dÅ‚ug¹ chwilê milczaÅ‚ z kamienn¹ twarz¹, a¿ wreszcieuSmiechn¹Å‚ siê szeroko. Nie pogwaÅ‚ciÅ‚eS ¿adnych zasad, padawanie& zrobiÅ‚eS dokÅ‚adnieto, co powinieneS.Nie miaÅ‚eS mo¿liwoSci sprawdziæ, w jakim staniejest twoja kole¿anka.W takich okolicznoSciach zawsze najbezpiecz-niej jest przyj¹æ, ¿e mo¿e potrzebowaæ pomocy.Lepiej, ¿eby ciê zbesztaÅ‚¿ywy przyjaciel, ni¿ wybaczyÅ‚ martwy.Przez krótk¹ chwilê Anakin wygl¹daÅ‚ na zbitego z tropu.Komple-menty od Obi-Wana byÅ‚y równie rzadkie jak krysztaÅ‚y lodowe na99Tatooine.Kiedy zdaÅ‚ sobie sprawê, ¿e mistrz powiedziaÅ‚ to serio, a Bar-rissa i Luminara uSmiechaj¹ siê do niego zachêcaj¹co, odetchn¹Å‚.W ka¿-dym razie nie miaÅ‚ wielkiego wyboru.Trudno zachowaæ dumn¹ posta-wê, kiedy siê ocieka wod¹.Mokre ubranie oblepiaj¹ce dr¿¹ce z zimnaciaÅ‚o jest zabójcze dla poczucia godnoSci czÅ‚owieka. ChciaÅ‚em tylko pomóc wymruczaÅ‚.Nie zdawaÅ‚ sobie sprawy,¿e to jego mantra od dzieciñstwa. Mo¿esz teraz pomóc sobie wtr¹ciÅ‚ Obi-Wan Sci¹gaj¹c te mo-kre rzeczy i przebieraj¹c siê w suche.OdwróciÅ‚ siê i spojrzaÅ‚ na liniê faluj¹cych traw, która podchodziÅ‚aa¿ do brzegu. Po tej stronie rzeki wiatr nie jest wcale cieplejszy ni¿ po tamtej,a ja wolaÅ‚bym, ¿ebyS siê nie rozchorowaÅ‚
[ Pobierz całość w formacie PDF ]