[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niektórzy bowiem zestarszyzny mówili:  Zupełnie wystarczy, żeśmy mężnie przez trzy dnistali na ziemi nieprzyjacielskiej i nie znalezli [sposobności do] walki,mimo że wróg był zebrany i przed nami".A inni znów twierdzili: Słuszne są wyroki Boże i dla ludzi zakryte.Dobrze nam się wiodłodotychczas, lecz jeśli [tu] dłużej zabawimy, nie wiedzieć, jak się losyobrócą".Z drugiej strony natomiast Bolesław i młodzież lekceważylirady starszych i twierdzili, że trzeba iść na Pragę, jak przedtem.Izaiste młodzieńczy plan wziąłby górę nad radami starszych, gdyby nie110 zabrakło chleba, który więcej może niż prawo rządzące ludzką spo-łecznością.Bolesław tedy, zgodziwszy się niechętnie na plan odwrotu, po-zwolił w drodze powrotnej palić i grabić.Sam zaś ciągle maszerowałz uszykowanym wojskiem, częstokroć pozostając w posiłku przyostatnich oddziałach.Miał też uszykowane hufce rycerstwa, które szłyprzodem przed palącymi i łupiącymi, strzegąc [ich] przed pojawie-niem się Czechów.Skoro zaś tak roztropnie i przezornie poprowadziłwojsko w jedną i w drugą stronę i już u wnijścia do lasów w piątekstanął, kazał zagęścić straże, czuwać w gotowości oraz by każdy le-gion na wypadek jakiegoś zamieszania trwał na swym stanowisku.Tejże nocy, gdy Bolesław już po jutrzni trwał na modlitwie, niespo-dzianie jakiś popłoch padł na cały obóz, wywołując nagły krzyk wcałym wojsku.Wówczas każda ziemia, każdy oddział stanął pod bro-nią na swoim stanowisku - jak to było zarządzone - by bronić swegomiejsca; hufiec zaś nadworny, uzbrojony po dworsku, stanął wokółBolesława, by tam zwyciężyć lub zginąć.Atoli Bolesław, posłyszaw-szy krzyk ludu, otoczony liczną drużyną młodzieży natychmiast wstą-pił na miejsce nieco wzniesione, by przemówić, i swoją przemowądodał odwagi dzielnym, bojazliwym przytłumił strach i lęk zarazem,w te odzywając się słowa:[23] Rozdział o odwadze i przezorności Bolesława."O młodzi, świetna obyczajami i urodzeniem, przy moim bokustale zaprawiana w boju, ze mną nawykła do trudów! Zachowajciespokój, a zarazem oczekujcie weseli dnia dzisiejszego, który nas zwy-cięskim uwieńczy wawrzynem! Dotychczas Czesi naigrawali się zPolaków i za rycerskie rzemiosło uważali, jeśli im się udało, jak po-tworom morskim lub leśnym, porwać cośkolwiek z trzód naszych iuciec z tym w lasy.Wy zaś już siódmy dzień uganiacie się po ichkraju, popaliliście wsie i podgrodzia, widzieliście ich księcia i wojskazgromadzone, szukaliście walki, lecz nie mogliście znalezć.Dziśwszakże właśnie, czy Czesi stoczą walkę, czy też nie, dziś z pomocąBożą Polacy pomszczą swe krzywdy! A gdy pójdziecie do bitwy,111 pamiętajcie o [ich] grabieżach, o jeńcach, o pożogach; pamiętajcie oporwanych dziewczętach, żonach i niewiastach; pamiętajcie, ile torazy was zaczepiali; pamiętajcie, ilekroć uciekając przed wami, utru-dzili was pościgiem! A zatem wytrzymajcie jeszcze trochę, bracia irycerze wsławieni, dzielnymi bądzcie w boju, młodzieńcy moi, boradość was czeka! Dzień dzisiejszy przyniesie wam to, czego zawszesobie życzyliście, dzisiejszy dzień wynagrodzi cierpienia, które takdługi czas znosiliście! Oto już jutrzenka się ukazuje, wkrótce zaja-śnieje ów dzień przesławny, który ukaże [w pełni] zdradę i wiarołom-stwo Czechów, a zuchwałość i butę ich złamie, [dzień], który pomścikrzywdy nasze i przodków naszych.Dzień, powiadam, dzień ów,dzień, który zawsze będzie w Polsce ze czcią wspominany, dzień ów,dzień wielki i gorzki zawsze dla Czechów i straszliwy, dzień ów,dzień chwalebny dla Polski, dzień ów, dzień obrzydły dla Czechów.Dzień, powiadam, wszelkiego wesela godzien, który czoła Czechówpochyli dziś do ziemi, a w którym Bóg wszechmogący wywyższypokorę naszą potężną swą prawicą!"Gdy przemowę tę skończył, zaczęto odprawianie po wszystkichstanowiskach powszechnej mszy św., biskupi głosili kazania swymdiecezjanom, a cały lud pokrzepił się przyjęciem komunii św.Doko-nawszy tych obrzędów, wyszli jak zawsze w szyku bojowym zeswych stanowisk i tak powoli dotarli do wejścia do lasów.Gdy zaś takogromna rzesza przyszła do lasów, nie znając tych miejsc ani nieznajdując śladu drogi, każdy sobie sam drogę torował przez bezdroża,wobec czego nie mógł już trzymać się znaków ani szyku.Doszłybowiem słuchy, że droga, którą przybyli, oraz wszystkie inne zostałyzawalone [zasiekami] i dlatego wracali inną drogą, nie mogącą pomie-ścić takiej ilości [ludzi].A książę Bolesław z hufcem nadwornympozostawał z tyłu z prawego boku, puszczając całe swe wojsko przo-dem, jak wzorowy pasterz.Również komes Skarbimir z drugiegoboku ukrył się bez wiedzy Bolesława w małym lasku i tam w zasadzcewyczekiwał Czechów, gdyby przypadkiem próbowali [ich] ścigać.Także hufiec gnieznieński, poświęcony patronowi Polski, wyczekiwałwraz z niektórymi dworzanami i innymi walecznymi rycerzami napewnej małej równinie księcia postępującego z tyłu, która to równinaoddzielała większe lasy od leżącego przed nimi mniejszego lasu.Gdyzaś Bolesław podążał z boku za swym wojskiem przez ów rzadki las,112 na widok swoich i przez nich również dostrzeżony wziął swoich zawroga i oni podobnie uważali go za wroga; dopiero gdy bliżej pode-szli ku sobie i dokładniej przyjrzeli się broni, poznali znaki polskie i wten sposób poniechali prawie zaczętej już bratobójczej walki.Tymczasem Czesi, pewni już niemal zwycięstwa, nie uszykowaw-szy się wprzód w oddziały, lecz jeden przez drugiego, pospieszalisądząc, że zdołają wyłapać jak zające Polaków znajdujących się już wlesie, nie mogących na wezwanie zawrócić i uszykować się do walki,rozpierzchłych i kryjących się [w gąszczu].Atoli wojowniczy Bole-sław, widząc już wroga w pobliżu, zawołał:  Młodzieńcy, my za-czniemy bić i my skończymy! To rzekłszy od razu pierwszego wszyku oszczepem zwalił z rumaka, a wraz z nim też cześnik Dzirżekinnemu podał napój śmiercionośny.Wtedy młódz polska na wyścigirunęła na wroga, uderzając najpierw włóczniami, a następnie dobyw-szy mieczy; niewielu z nadchodzących Czechów osłoniły tam tarcze,kolczugi były im ciężarem, nie pomocą, szyszaki służyły tam głowomza ozdobę, ale nie za osłonę.Tam żelazo z żelazem się zderza,Tam to poznasz śmiałego rycerza,Tam to męstwo męstwem się odmierza.Trup ściele się pokotem, pot zrasza twarze i piersi, krew płyniepotokami, a młodzież polska woła:  Tak przystoi mężom okazywaćswe męstwo, tak zdobywać sławę, a nie skrycie porwawszy zdobyczuciekać w lasy, jak wilki drapieżne!"Tamże błyszczący hufiec pancernych Czechów i Niemców, któryszedł pierwszy, pierwszy [też] legł, przytłoczony ciężarem [zbroi], anie chroniony.Jeszcze jednak książę czeski, mimo że kwiat [jego]rycerstwa leżał już pokotem, usiłował, po raz wtóry i trzeci zawraca-jąc oddziały [do natarcia], pomścić swe straty, lecz za każdym razemzwiększały się stosy poległych po jego stronie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •