[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tańczących? Potem nasz chłopak wstaje i idzie do toalety.Wielki ochroniarz zrobił ta-ki ruch, jakby chciał iść z nim, ale Rez powstrzymuje go gestem.Głośny śmiechprzy stole, ochroniarz niezadowolony.Dwie kobiety wstają, jakby to one zamie-rzały z nim pójść, ale on nie chce, macha ręką.Jeszcze głośniejszy śmiech przystole.Nikt nie zwracał na niego większej uwagi.Ja za pięć minut miałem wejśćdo budki z zestawem niezwykle surowej afrykańszczyzny.Musiałem ocenić tłum,dopasować się do niego, wybrać odpowiedni moment.Tymczasem on wstał, prze-szedł między nimi i zauważyły go najwyżej dwie lub trzy osoby, a i te nie przestałytańczyć.Co to za klub, w którym nikt nie przestał tańczyć na widok Reza? Rozmyślałem o moim zestawie, układając w głowie kolejność, aż nagle onwyrasta tuż przede mną.Szeroki uśmiech.Dziwne oczy, chociaż nie powiedział-bym, że to przez coś, co robił w toalecie.jeżeli wiecie, co mam na myśli.Chiakiwnęła głową.Co miał na myśli? Czy mam coś przeciwko temu, pyta, kładąc mi rękę na ramieniu, że powiekilka słów do tłumu? Powiedział, że długo się nad tym zastanawiał, a teraz podjąłdecyzję i chce ogłosić ją ludziom.A ten wielki ochroniarz nagle wyrósł przy nasi pyta, czy jest jakiś problem? %7ładnego, mówi Rez, ściskając moje ramię, chcętylko powiedzieć kilka słów do gości.Chia spojrzała na ramiona Juna, zastanawiając się, które z nich uścisnęła dłońReza. Tak też zrobił  zakończył Jun. A co dokładnie powiedział?  spytała Chia. Kupę bzdur, kochana.O ewolucji, technologii i namiętności; ludzkiej po-trzebie szukania szczęścia i swojej palącej potrzebie związania się z jakąś softwa-re ową lalą dla onanistów.Pierdoły.Straszliwe.Kciukiem poprawił opaskę, która zaraz znów zaczęła się zsuwać. A ponieważ to zrobił, otworzył dziób w moim klubie, Lo łamane przezcholernego Reza wykupili mój lokal.Mnie też kupili i podpisałem zobowiązanie,że nie będę rozmawiał z nikim o niczym takim.A teraz, jeśli ty i twój czarującyprzyjaciel wybaczycie mi, kochana, muszę zająć się robotą. Rozdział 21Człowiek na szczudłachNa skrzyżowaniu przed hotelem zobaczyli człowieka na szczudłach.Nosiłbiałą papierową szatę z kapturem, maskę gazową oraz dwie prostokątne tabli-ce ogłoszeniowe.Przewijały się po nich jakieś japońskie napisy, podczas gdy onprzestępowal z nogi na nogę, żeby utrzymać równowagę.Wokół niego przepływałstrumień przechodniów. Kto to?  zapytał Laney, wskazując mężczyznę. Członek sekty Nowej Logiki  odparła Arleigh McCrae. Twierdzą, żekiedy łączna masa ludzkiej tkanki nerwowej osiągnie pewną konkretną wielkość,nastąpi koniec świata.Po tablicy przepłynęła wielocyfrowa liczba. Taką?  spytał Laney. Nie  odparła. To aktualna waga według ich ostatnich obliczeń.Wróciła do swojego pokoju po czarny płaszcz, który teraz już miała na sobie,dając Laneyowi czas na zmianę skarpetek, bielizny oraz niebieskiej koszuli.Niemiał krawata, więc zapiął koszulę pod szyją i włożył marynarkę.Zastanawiał się,czy każdy, kto pracował dla Lo/Rez, mieszkał w tym samym hotelu.Kiedy przechodzili obok człowieka na szczudłach, Laney dostrzegł jego oczyza przezroczystym wizjerem.Ponury spokój.Takich szczudeł używali robotnicymontujący sufity.Plastik ze stalowym rdzeniem. I co ma nastąpić, kiedy będzie już dość tkanki nerwowej? Nowy porządek.Nie mówią jaki.Zdaje się, że Rez interesował się nimi.Próbował zaaranżować spotkanie z założycielem ruchu. I co? Założyciel odmówił.Powiedział, że Rez zarabia na życie, manipulującludzką tkanką nerwową, co czyni go nietykalnym. Czy Rez się zmartwił? Według Blackwella  nie.Podobno nawet poprawiło mu to humor. A zazwyczaj jest w kiepskim humorze?111 Laney odsunął się, przepuszczając jadącego w przeciwnym kierunku rowerzy-stę. Powiedzmy, że martwią go rzeczy, którymi nie przejmuje się większośćludzi.Laney zauważył ciemnozieloną furgonetkę, która powoli jechała równoleglez nimi.Miała obłe, lustrzane szyby, a neonowe tablice rejestracyjne otoczone mru-gającymi mini wyświetlaczami były w stylu Vegas. Myślę, że jesteśmy śledzeni  powiedział. Na pewno.Chciałam taką z upiornymi chromowymi błotnikarni, wygląda-jącą jak ryba, ale musiałam zadowolić się ozdóbkami wokół tablicy rejestracyjnej.Pojedzie wszędzie, gdzie pójdziesz.Bo znalezienie tutaj miejsca do parkowaniamoże okazać się trudniejsze, niż sobie wyobrażasz.No  dodała  to tam.Strome, wąskie schody z jaskraworóżową mozaiką lśniących, migdałkowatychgrudek.Laney zawahał się, a potem zobaczył napis, litery ułożone z setek ma-leńkich, pastelowych, podłużnych prostokącików. Le Chicle.Schodząc w dół,stracił z oczu furgonetkę.Bar przeżuwaczy gumy, pomyślał.To dla mnie nic nowego.Schodząc za ko-bietą, starał się jednak nie dotykać ściany przeżutej gumy.Róże i szarości, tym razem przedstawiające niespożyty produkt, całą ścianęobwieszoną archaicznymi etykietami z kraju, gdzie się narodził.Oksydowana stal.Stara pocztówka w ramkach, sprytnie oświetlona.Reklamy gumy.Na środku Ba-zooka Joe  postać nie znana Laneyowi, ale na pewno pasująca do otoczenia. Często tu przychodzisz?  zapytał Laney, gdy zajęli stołki z bulwiastymisiedzeniami w szczególnie ponurym odcieniu różu.Bar był wytapelowany tysią-cami prostokątnych opakowań po gumie do żucia. Owszem  odparła  głównie dlatego, że nie jest zbyt popularny.I dlaniepalących, co tutaj nadal rzadko się zdarza. Co to jest  Black Black ?  zapytał, patrząc na oprawiony w ramki plakatukazujący automobil z lat czterdziestych, pędzący przez słabo zarysowane ulicemiasta.Pod napisem  Black Black widniał jakiś japoński napis w stylu art deco. Guma.Nadal jest w sprzedaży  powiedziała. %7łują ją wszyscy taksów-karze.Zawiera mnóstwo kofeiny. W gumie? Tutaj sprzedają nawet drinki z nikotyną. W takim razie napiję się piwa.Kiedy kelnerka w skąpych srebrnych szortach i bluzce z angory przyjęła za-mówienie, Arleigh otworzyła torebkę i wyjęła notebooka. Oto liniowa topografia niektórych struktur, które dziś przeglądałeś. Wrę-czyła Laneyowi notebooka. Są w formacie Realtree 7.2.Laney kliknął serię obrazów: abstrakcyjne wzory geometryczne ustawionew malejącej perspektywie.112  Nie wiem, jak je przeczytać.Nalała sobie sake. Naprawdę szkoliłeś się w DatAmerica? Szkoliła mnie banda Francuzów, którzy lubili grać w tenisa. Realtree to robota DatAmerica.Najlepsze oprogramowanie do analizy ja-kościowej, jakie mają.Zamknęła notebooka i schowała go do torebki.Laney nalał sobie piwa. Słyszałaś kiedyś o czymś takim, co nazywa się TIDAL? Tidal? Skrót.Prawdopodobnie. Nie.Podniosła czarkę i dmuchnęła jak dziecko na gorącą herbatę. To też było narzędzie DatAmerica albo jego prototyp.Nie sądzę, żeby po-jawiło się na rynku.Jednak dzięki niemu nauczyłem się wyszukiwać punkty wę-złowe. W porządku  powiedziała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •