[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale nie odeszła całkiem sama.Willa Dount zniknęła także, a ostatni raz, kiedy o niej słyszałem, Raver Styx namiętnie na nią polowała.Sto osiemdziesiąt tysięcy marek w złocie!Ciekaw byłem, czy jej się uda.Nigdy nie zdołałem namierzyć Willi Dount ani złota, pomimo wielu miesięcy poszukiwań w wolnych chwilach.Uznałem, że najprawdopodobniej miała je ze sobą przez cały czas.Nie spóźniła się na złożenie okupu dlatego, że zatrzymywała się po drodze, ale, jak słusznie sądził Skredli, przeliczyła się z prędkością przeciążonego pojazdu.Działka, którą dla siebie odłożyła, znajdowała się w podwójnym dnie wozu.Znalazłem wóz i człowieka, który go dla niej zrobił.Cokolwiek zrobiła ze złotem, uczyniła to już po wypłacie okupu.I tak mi się udało.Znalazłem sposób, by odzyskać resztę, a Amber zatroszczyła się, żebym dostał swoje dziesięć procent.Nie miałem bezpośrednich kontaktów z Amber od czasu, kiedy wróciliśmy do TunFaire.Była zbyt zajęta wpychaniem się na miejsce zwolnione przez matkę, żeby mnie odwiedzać.A ja nie odważyłem się tam pójść.Kiedy wróciłem do domu, wyglądałem, jakbym spędził sześć tygodni na dzikiej i bezludnej wyspie.Dean tylko na mnie spojrzał i natychmiast zadarł nos aż po sufit.- Postawię wodę na kąpiel, panie Garrett.Usłyszałem dochodzący z kuchni kobiecy głos.Nie, nie byłem w stanie stawić czoło żadnej z jego bratanic.- Dean, co ci mówiłem.Do holu weszła Tinnie, jak wściekła, ruda furia.- Dam ci jedną, jedyną szansę, żebyś się wytłumaczył, Garrett - rzekła i zawróciła do kuchni.- O co chodzi?- Dzisiaj rano, kiedy wracała do miasta, widziała, jak wychodzisz z domu Lettie Faren w towarzystwie kobiety.- Dean wyglądał na bardzo zadowolonego.- A ty, wiedząc, z kim byłem i po co, nie raczyłeś jej wyjaśnić, ponieważ uznałeś, że mi się to należy, jeśli znajdę się na jej czarnej liście.Tak?Nawet nie udawał, że się zawstydził.Szczur.Tinnie przyjęła moje słowo.Mniej więcej.Kiedy wyjaśniłem wszystko po sześć razy i pokazałem jej, a jakże, że nawet na tym co nieco zarobiłem.Trochę się musiałem natrudzić, a część forsy trzeba było rozpuścić w eleganckich restauracjach i na tego typu rzeczy, zanim zdecydowała się wybaczyć mi to, co jak sądziła, musiałem narozrabiać.Ustąpiła, kiedy zacząłem przebąkiwać o poślubieniu jednej z bratanic Deana.Chciała uratować mnie od losu gorszego od śmierci.Do dnia, kiedy Crask zapukał do moich drzwi, minął tydzień.Nie byłem w najlepszym humorze.Dean, Truposz i Tinnie jeździli po mnie z byle powodu jak po łysej kobyle.Saucerhead unikał mnie za to, co przeszedł podczas śledztwa.Chłopcy Morleya nie dopuszczali mnie nawet w pobliże jego domu.Za każdym razem, kiedy wychodziłem z domu, Pokey Pigotta śledził mnie wyłącznie po to, żeby ćwiczyć swoje umiejętności do momentu, aż uda mu się zrobić to bez mojej wiedzy.Nie byłem w dobrym humorze.- No? - zachowałem dla siebie najpaskudniejszy ton.Nie jestem na tyle głupi, żeby częstować nim łamignatów Choda.Następny, który się zjawi, może nie być mi znany, a wtedy zafunduje sobie na mojej czaszce solo na perkusji ołowianymi pałkami.- Chodo chce cię widzieć.Wspaniale.A ja wcale nie chciałem widzieć Choda.Przynajmniej dopóki nie wejdę w błoto tak głębokie, że przyjdzie czas na odebranie długu.- Towarzysko? Crask uśmiechnął się.- Można tak powiedzieć.Nie spodobało mi się to.Nie widziałem uśmiechu na twarzy Craska od dnia, w którym wkroczył w moje życie.- Ma dla ciebie prezent - wyjaśnił.Ojejku! Prezent od kacyka.To może oznaczać wszystko, jeśli dobrze znam metody działania tych chłopców.Przy mojej wyobraźni może to również nie oznaczać niczego dobrego.Ale co mogłem zrobić? I bez kacyka miałem dość wrogów.- Pozwól, powiem tylko służącemu, żeby zamknął drzwi.Powiedziałem Deanowi.Zajrzałem do Truposza.Ten tłusty drań wciąż spał.Przespał także naszą wyprawę na farmę i wciąż nie powiedział mi, jak Glory Mooncalled wyprawia swoje militarne czary.Miałem dla niego niespodziankę.Chodo mógł się lepiej postarać.Crask wywiózł mnie w powozie tak wymyślnym jak wszystko z Góry.Może nawet tym samym, którym dostaliśmy się do Dzielnicy Wilkołaków.Kacyk przyjął mnie nad basenem.Siedział w swoim fotelu, ale przed chwilą wyciągnęli go z wody.Dziewczęta właśnie skończyły go ubierać i odskoczyły, chichocząc [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •