[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na warcie tu posta-wieni, otoczyli tego, ku któremu pchały ich ciemne instynkty, przez moment niebezpie-czeństwa obudzone i wzbudzone.Wypity trunek zaczerwieniał ich policzki i rozżarzał zre-nice pod groznie marszczącymi się czołami.Z ust padały słowa grózb, przekleństw, na-trząsań się, łajań, coraz głośniejsze, grubsze; i wśród coraz zapalczywszych rozmachówramion coraz szybciej poruszały się w rękach bagnety.Wysmukły młodzieniec stał wśród tej groznej wrzawy nieruchomy, z bezbronnymi ra-mionami skrzyżowanymi na wątłej piersi, ze wzrokiem wbitym w ziemię.Trochę płowychwłosów spadło mu na pobladłe czoło i kropla krwi wystąpiła na cienką wargę wśród mękiprzygryzioną.Na mękę tę składały się uczucia rozmaite.Oczy gorzały mu spod spuszczo-nych powiek gniewem tym krwawszym, że niemym, bo do milczenia zmuszonym przezwłasną niemoc i bezbronność.W zamian dwie wciąż ku niemu przeciskające się i wciążprzez żołnierzy odpychane kobiety były całe trwogą, tą trwogą szaloną, która oczy rozsze-rza, wszystką krew rzuca do serca, nogi wprawia w drżenie.Gdy coraz zwężało się i zaciemniało otaczające młodzieńca koło żołnierzy i bagnetów,siwa kobieta w czarnej sukni z wysiłkiem nadludzkim przedarła się ku synowi i odpycha-na, ramionami objąć go nie mogąc, roztaczała je za nim jak drżące skrzydła, które to opa-dały, grubiańskim pchnięciem w dół strącane, to podnosiły się znowu, gdy usta targanekonwulsją postrachu wyszeptywały jedno tylko, wciąż jedno słowo: - Zmiłujcie się! Zmi-łujcie się! Zmiłujcie się!Nagle przerazliwym głosem krzyknęła:- Zabijają!Bo kilka naraz bagnetów już ostrzami oparło się o pierś i skrzyżowane ramiona mło-dzieńca.36 Lecz w tejże chwili piękna dziewczyna, w białej, porannej odzieży, wysoka i silna,przedarła się przez las uzbrojonych ramion i obu rękoma chwytając mordercze bronie,usiłowała od piersi brata je usuwać.Nie zdołałaby tego dokonać, lecz rozsypały się jej odgłowy do kolan niedbale przedtem zwinięte włosy złote i z szerokich rękawów odzieżywychyliły się przedramiona jak alabaster białe.Kilka grubych głosów śmiać się i wołać zaczęło:- Ech, krasotka! Bieleńkaja! Prelest' kakaja! Pagodi! Dostanie się i tobie! Atstupis, a topocełuju!Wtedy stało się coś nadzwyczajnego.Siwa kobieta w czarnej sukni jak ptak zleciała zganku i leciała przez dziedziniec ku ogrodowi, z rozpostartymi ramionami, z twarzą jakchusta białą, z jednostajnym wciąż, ustawicznym, coraz głośniejszym wołaniem:- Gdzie kapitan? Gdzie kapitan! - Przed tym krzyczącym widmem rozstępowały się lubuchylały z drogi gromady pijanych ludzi, aż u wejścia do ogrodu przed dwoma nadchodzą-cymi oficerami stanęło i ze splecionymi u piersi rękoma powtarzać zaczęło po wiele razy,nieskończenie.- Panie kapitanie! Moje dzieci! Moje dzieci!Teraz i oni już z dala dostrzegli.Rozpalone od trunku i wzburzonych namiętności twa-rze żołnierzy, ostrza bagnetów ze wszech stron skierowane ku opartemu o słup ganku mło-dzieńcowi, piękna dziewczyna, cała w splątanych złotych włosach, szarpiąca się w ramio-nach rękawami munduru okrytych.Dwaj różni ludzie, dwa różne wrażenia.Po smagłej twarzy kozackiego setnika przeleciały błyskawice uśmiechów swawolnych isrogich, czerwone usta niedbale rzuciły do towarzysza słowa.- Niczewo siebie barysznia! Stoit ruskago satdata!Ale dowódca roty pieszej słów tych nie słyszał.Szerokimi ramionami jego wstrząsnęłodrgnienie i krew falą gwałtowną rzuciła się mu do bielszego do policzków czoła.- Ech! czort wazmi! Napilis! Nieszczastje budiet!  wykrzyknął i z twarzą, na którejgniew walczył z przestrachem, kroku przyśpieszył.Przyśpieszał go ciągle, aż biec zaczął,biegnąc wpadł na wschody gankowe i zaryczał.Bo ryczenie to było raczej niż krzyk,grzmot to był głosu przeciągły i wyrzucający z piersi grad wyrazów obelżywych i grożą-cych.Jedną ręką pałasz z pochwy do połowy wysuwając, drugą ku dziedzińcowi wyprężał.- Precz! precz! precz! do wozów i koni! Gotować się do odjazdu! Minuta, dwie minutyi ganek opustoszał.Po twarzy kapitana ściekały strugi potu, ocierał je chustką, mruczącjeszcze niezrozumiałe połajania i przekleństwa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •